Po ubiegłotygodniowej, dotkliwej porażce z łódzkim ŁKS-em, celem Tomaszowian było odzyskanie utraconych punktów. Drużyna od początku przystąpiła do ataku, by jak najszybciej zdobyć bramkę dającą prowadzenie. To przedmeczowe założenie wziął sobie mocno dom serca Daniel Żubert, który już chwilę po pierwszym gwizdku mógł po raz pierwszy umieścić piłkę w siatce przeciwnika. Niestety piłka po uderzeniu Żuberta zatrzymała się na poprzeczce bramki. Gospodarze byli wyraźnie zaskoczeni takim obrotem spraw i przez pierwszy kwadrans mieli niemałe problemy z przedostanie się na połowę tomaszowian. Kiedy już im się to udało, kłopoty sprawiało im oddanie strzału. Pierwszy miał miejsce dopiero w 25. minucie, lecz pozostawiał on wiele do życzenia.
Przewaga na boisku w W 20. minucie meczu dała skutek w postaci bramki. Sebastian Piotrowski, po odebraniu podania ze środka boiska, pobiegł lewą stroną i dośrodkował. Wydawało się, że piłka poleci za głęboko, jednak ta nabrała rotacji i okazała się za trudna do złapania przez bramkarza Mechanika, skutkiem czego znajdujący się w polu karnym Dominik Trepiak umieścił ją w siatce.
Radomszczanie nie złożyli broni i dalej atakowali. Ich marzenia na wyrównanie spełniły się dziewięć minut później. Nieporozumienie między Kamilem Krzemińskim a Krystianem Karwatem wykorzystał napastnik gospodarzy, który zagraną do niego górną futbolówkę przejął bez najmniejszego problemu i popędził z nią w stronę Szymona Milczarka. Widząc, że tomaszowski golkiper podszedł za blisko linii pola karnego podciął piłkę nad nim i tym samym doprowadził do remisu.
Zawodnicy Radomska poczuli się od tej chwili pewniej i niewiele brakowało, a byłoby to przyczyną utraty przez nich kolejnej bramki. Nieskutecznie próbowali zamknąć tomaszowian na ich połowie. Formacja Mechaników była jednak pełna dziur, co pozwalało na swobodne przemieszczenie się między nimi. Niestety liczne strzały, szczególnie w ostatnich minutach pierwszej odsłony, ze strony graczy Trójki nie mogły ostatecznie trafić do siatki, do czego przyczynił się również golkiper Mechanika popisując się świetnymi interwencjami. Po upływie 45 minut arbiter zaprosił obie drużyny do szatni.
Druga odsłona spotkania rozpoczęła się podobnie jak poprzednia. Zawodnicy Trójki od pierwszych minut naciskali na przeciwników i nie wpuszczali ich na własną połowę. Bliski podniesienia rezultatu był w 52. minucie Mateusz Bogusławski, lecz jego strzał zamykający dośrodkowanie z rzutu rożnego minął się z bramką zaledwie o kilka centymetrów.
Chwilę później Trepiak mógł strzelić drugiego gola. Świetnie zabrał się z piłką, minął w polu karnym kilku obrońców a jego uderzenie z trudem obronił radomszczański golkiper.
Niemałych problemów sprawił mu również Żubert, który zaskakująco strzelił z wysokości 21. metra, widząc, że wysunął się on za daleko od bramki. Przerósł go natomiast strzał Karwata w 70. minucie. Do rzutu rożnego jak zwykle podszedł Trepiak. Dostrzegł świetnie wbiegającego i niepokrytego Krystiana Karwata. Z odpowiednią siłą dograł mu piłkę na głowę i umieszczenie futbolówki w siatce było tylko formalnością.
Jednobramkowa przewaga wcale nie przesądza o wygranej, więc Trójka atakowała dalej. Indywidualnymi akcjami i finezyjnymi sztuczkami co chwilę popisywał się Daniel Żubert, przyprawiając przeciwników o zawroty głowy. Strzałami postanowili zająć się skrzydłowi – Mateusz Bogusławski i Marcin Świech – wykorzystując podania środkowych pomocników.
Na dziesięć minut przed ostatnim gwizdkiem radomszczanie wyraźnie opadli z sił i pozwalali, aby zawodnicy Trójki zagrywali do siebie piłkę tuż obok nich. Na nic zdały się długie podania do przodu, ani uskrzydlanie akcji. Wyglądali, jakby czekali na koniec spotkania. W końcu doczekali się. Sędzia użył gwizdka po raz ostatni.
Napisz komentarz
Komentarze