- Problem ze żłobkiem miałam w ubiegłym roku - mówi Malwina Pisarek, mama rocznego Damiana. - Po urodzeniu dziecka chciałam jak najszybciej wrócić do pracy, bo wiadomo, że o zatrudnienie w dzisiejszych czasach nie jest łatwo. Uzgodniłam z szefem, że zaraz po macierzyńskim wracam do firmy. Nasi rodzice pracują, więc nie ma możliwości by zajmowali się dzieckiem. Chciałam więc skorzystać ze żłobka. Bardzo rozczarowałam się, gdy się okazało, że nie ma miejsc. Próbowałam znaleźć nianię ale wydatek minimum kilkuset złotych jest ponad nasze możliwości finansowe.
Lekarstwem na brak miejsc w publicznych żłobkach mogą być placówki prowadzone przez podmioty prywatne. Jednak koszt pobytu dziecka jest w nich dosyć wysoki i właściwie porównywalny z kosztem zatrudnienia opiekunki. Dlatego też Rada Miejska postanowiła wczoraj przyjąć uchwałę o ustaleniu dotacji celowych dla żłobków niepublicznych. W pierwotnej wersji miała ona wynosić 250 zł. Ostatecznie jednak, na wniosek radnej Wacławy Bąk, stawkę na każde dziecko podniesiono do 300 zł. W budżecie miasta zarezerwowano na ten cel 50 tysięcy złotych. Pieniędzy powinno wystarczyć dla 28 dzieci.
- Przyjęte założenia są szacunkowe - mówiła Wanda Rybak, naczelnik Wydziału Spraw Społecznych. - Dopiero wdrożenie uchwały w życie pozwoli określić liczbę podmiotów zainteresowanych tą formą dotacji. Na tej podstawie proponować będziemy dalsze rozwiązania organizacyjne i finansowe w kolejnych latach.
Znaczenie żłobków dla rynku pracy podkreśla Arkadiusz Gajewski, wskazując równocześnie na fakultatywność udzielanej dotacji, która nie jest obowiązkiem gminy- Istnienie żłobka, czyli tego miejsca, gdzie młody rodzić może dziecko zaprowadzić i wtedy iść do pracy ma charakter kluczowy. Bez dostępu do takiej placówki wiele osób nie może się realizować zawodowo. Chodzi tu oczywiście przede wszystkim o młode kobiety.
Napisz komentarz
Komentarze