Jak poinformowała w niedzielę, Polską Agencję Prasową, rzecznik prasowy KWP w Łodzi, podinspektor Joanna Kącka, postępowanie wszczęto na polecenie komendanta wojewódzkiego po ukazaniu się telewizyjnego reportażu i towarzyszących mu publikacji prasowych. Przeprowadzi je wydział kontroli wewnętrznej. Wystąpiono też do dziennikarzy o przekazanie dokumentacji filmowej i fotograficznej. - Oprócz tego prowadzimy własne ustalenia, mamy potwierdzone pewne zdarzenia i na tej podstawie będzie podjęta decyzja o ewentualnych konsekwencjach wyciąganych wobec komendanta - powiedziała rzecznik.
Inspektor Kącka przyznała również, że wstępnie potwierdzono już fakt podwożenia komendanta, służbowymi samochodami, do pracy. Jej zdaniem, może to mieć miejsce jedynie w uzasadnionych nagłymi wydarzeniami przypadkach. Za pozostałe „kursy” komendant będzie musiał zapłacić, zgodnie z obowiązującymi, wewnątrz Policji, przepisami.
Wyjaśniany jest także fakt kilkakrotnego podwożenia żony komendanta do miejsca jej zatrudnienia w Piotrkowie Trybunalskim, gdzie kieruje ona Ochotniczym Hufcem Pracy. Komenda wojewódzka sprawdzi, czy nie doszło w tym przypadku do naruszenia „szeroko pojętej etyki zawodowej” .
Komendant natomiast przyznaje dziennikarzom, że zdarzyło się kilkakrotnie, że niejako "przy okazji" służbowych wyjazdów radiowozów do Łodzi jego żona zabierała się do Piotrkowa Tryb. Zapewnia, że nie były to wyjazdy celowe.
Komendant cieszy się dobrą opinią wśród swoich podwładnych. Wielu z nich uważa, że jego zasługą jest między innymi rozpoczęta właśnie budowa nowej siedziby Policji w Opocznie, na którą funkcjonariusze czekają od wielu lat. Uważają też, że porównania do sytuacji, jaka miała w Siedlcach są nie uprawnione i krzywdzące.
Mimo wszystko, ktoś o niewłaściwym korzystaniu z radiowozów, dziennikarzy powiadomił i zapewne nie była to anonimowa kwiaciarka, sprzedająca pęczki bratków na bazarku.
Na problem korzystania ze służbowego mienia należy spojrzeć nieco szerzej. Wykorzystywanie samochodów, laptopów, telefonów komórkowych, to nie incydentalne przypadki. Jest to raczej powszechna praktyka, traktowana jako przywilej pełnionej fukcji, czy zajmowanego stanowiska. Można z dużą dozą prawdopodobieństwa przyjąć, że przy odrobinie uporu na korzystaniu z publicznego mienia do celów prywatnych można przyłapać każdego, kto ma tylko możliwość z niego korzystać. Niemal każda instytucja wyposażona jest w jeden lub więcej pojazdów. Czasem jeżdżą nimi zatrudnieni kierowcy a często osoby posiadające odpowiednie upoważnienie.
W każdym biurze jest ksero, z którego korzystają pracownicy a niedawno na przykład słyszałem o pewnym urzędniku, który posiadał dwa służbowe telefony komórkowe. Po co? Jeden z nich miał do dyspozycji syn tego urzędnika. Przykłady można mnożyć. Takie, jak zakup „wypasionego” laptopa dla kogoś, kto nie potrafi posługiwać się nawet stacjonarnym komputerem.
Napisz komentarz
Komentarze