Wszystko wskazuje na to, że na przeszkodzie stoją wysokie koszty, jakie muszą ponosić rodzice dzieci objętych opieką żłobkową. Opłata na poziomie kilkuset złotych jest barierą nie do pokonania dla przeciętnego, młodego, tomaszowskiego małżeństwa. Dlatego do publicznego żłobka, gdzie koszty są niższe ustawiona jest kolejka a niepubliczna placówka „świeci” pustkami.
Wspomniana na wstępie uchwała zakłada co prawda, że prywatne żłobki otrzymają od miasta dotację ale jej wysokość to tylko 200 złotych miesięcznie na każde dziecko, którego rodzice zamieszkują w granicach administracyjnych miasta. Wiele osób wskazuje, że poziom dofinansowania dzieci w żłobku przy ulicy Strzeleckiej jest zdecydowanie wyższy niż ten dla prywatnych podmiotów wskazany w konsultowanej uchwale.
- Różnica to prawie 100% - mówi radny Arkadiusz Gajewski. - Na opłatę na poziomie 500 złotych jest stać niewiele osób Tomaszowie, gdzie pracujący rodzice otrzymują często wynagrodzenie na poziomie najniższego, określonego przepisami.
Na ten sam problem uwagę zwracają rodzice najmłodszych dzieci - Pracujemy razem z mężem właściwie w tych samych godzinach - opowiada Magda. - Ja kończę pracę nieco później. Zaczynam o 9 a wychodzę po 18. Michał trochę wcześniej kończy ale musi dojechać jeszcze z Piotrkowa. Na żłobek nas zwyczajnie nie stać. Gdyby nie moja babcia, musiałabym zrezygnować z pracy i korzystać z zasiłku. Wydaje mi się, że chyba to lepiej, że ludzie pracują i nie korzystają z pomocy społecznej.
Podobnie uważa Gajewski - Koszty wypłacanych zasiłków bywają znacznie wyższe niż dotacje dla niepublicznych żłobków. Nie bez znaczenia jest też, że długotrwałe pozostawanie przez kobietę bez pracy wpływa często w sposób demotywujący. Matka, korzystająca z różnych form pomocy społecznej zasila w końcu szeregi osób długotrwale bezrobotnych.
Odrębnym problemem są też nieuczciwi tomaszowscy pracodawcy. Wykorzystują sytuację na rynku pracy i nie tylko płacą swoim pracownikom najniższe wynagrodzenie ale zdarza się, że wcale nie podpisują umów o pracę.
- Moja córka podjęła niedawno pracę o pewnego pana, który otworzył duży sklep w naszym mieście - opowiada pani Ewa. - Podsunięto jej do podpisania jakiś papier, którego nie pozwolono jej nawet dokładnie przeczytać. Podpisała, bo nie miała wyjścia. Gotowa była pracować nawet nie zarejestrowana. Problem w tym, że niestety pracodawca niechętnie płacił też wynagrodzenie. Pensje otrzymuje się u niego „na raty” i nigdy nie wiadomo ile się dostanie. Człowiek uzależniony jest od widzimisię takiego pana, który potrafi powiedzieć: nie podoba się? To wynocha!
Mieszkańcy Tomaszowa, w sprawie dotacji dla niepublicznych żłobków mają okazję wypowiedzieć własne opinie. Pod poniższym linkiem znajdziecie Państwo zarówno projekt uchwały, jak i wzór formularza, na którym będziecie mogli wskazać swoje uwagi.
http://bip.tomaszow.miasta.pl/public/?id=110286
Napisz komentarz
Komentarze