Budowa kompleksu handlowego, funkcjonującego od kilku lat pod umowną nazwą „Galerii Mazovia” ma swoje ma swoje uzasadnienie. Nie jest nim jednak zaspokojenie wydumanych potrzeb zakupowych Tomaszowian ale konieczność zagospodarowania, zdewastowanego, stwarzającego zagrożenie terenu po dawnych Zakładach Przemysłu Wełnianego. Pomysł inwestycji jest o tyle dobry, że nikt inny nie miał pomysłu innego. Ponadto zrewitalizowanie tak olbrzymiego terenu wymaga nie tylko idei ale także pieniędzy. Przebudowa Placu Kościuszki, której wartość oszacowano na nieco ponad 30 milionów złotych jest w zestawieniu z kosztami zagospodarowania całego terenu przy ulicy Barlickiego, jest jak budowa garażu przy 300 metrowym domu mieszkalnym.
Kompleks handlowy w Tomaszowie wcześniej lub później powstanie. Podleczy może nieco kompleksy kilku osób. Możliwe, że przy okazji powstanie coś, czego faktycznie u nas brakuje. Myślę oczywiście o nowoczesnym kinie, które odpowiadać będzie współczesnym standardom, ze słyszalnymi dialogami i wygodnymi fotelami. Musimy jednak przy okazji mieć świadomość, że wszystkie tego typu obiekty drenują lokalny rynek z pieniędzy, które powinny na nim w różny sposób pozostawać. Z jednej strony generować koniunkturę poprzez tworzenie wewnętrznego ich obiegu, z drugiej być źródłem podatków zasilających budżet miasta.
Przykro to stwierdzić, ale wiele spośród osób kreujących tomaszowską rzeczywistość nie rozumie podstawowych ekonomicznych zjawisk i zależności. I abym został dobrze zrozumiany dodam, że nie chodzi o jakąkolwiek formę lokalnego patriotyzmu, chociaż i on nie powinien pozostawać bez znaczenia. Rzecz w pragmatyzmie, wykraczającym nieco poza codzienne zakupy bułek i mleka w pobliskiej Biedronce.
Niedawno na ten temat rozmawiałem z dziennikarką, jednej z tomaszowskich gazet. Przeraziła mnie prostota myślenia i radosne stwierdzenia, że ważne jest by kupować wodę mineralną marki Żywiec o kilkadziesiąt groszy taniej. Nie usłyszałem żadnej sensownej odpowiedzi na argument, że to Tomaszowscy kupcy lub jak niektórzy lubią mówić sklepikarze płacą u nas w mieście podatki, z których budowane i remontowane są ulice, szkoły, utrzymywana jest po części oświata, a nie portugalscy właściciele Biedronek, Kauflandów, czy innych Lidl’ów. Oni u nas podatków nie płacą, bo ich siedziby mieszczą się… nie wiadomo gdzie.
Kolejny problem to związane z budową centrów handlowych obumieranie centrów miast. Nikt nie otworzy butiku w obrębie Placu Kościuszki, tak jak nikt nie otwiera ich na ulicy Słowackiego w Piotrkowie Trybunalskim. Wyremontowana ulica umiera. Niedawno obszerny artykuł na ten temat pojawił się na portalu e-piotrkow.pl .
Dodatkowe powierzchnie handlowe w mieście to także obniżenie wartości i atrakcyjności większości lokali użytkowych, jakie są u nas obecnie dostępne. Wiele z nich jest własnością miasta. Często to one utrzymują zdewastowane i nie remontowane od lat kamienice, w których lokatorzy płacą bądź bardzo niskie czynsze, bądź nie płacą ich wcale. Efekt w dłuższej perspektywie czasu łatwy do przewidzenia, bo koszty eksploatacji i remontów trzeba z czegoś pokrywać.
Leczenie kompleksów części Tomaszowian może sporo kosztować wszystkich pozostałych.
Napisz komentarz
Komentarze