Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 23 grudnia 2024 19:31
Reklama
Reklama

Tureckie obrazki cz.1

Kolejna odsłona opowieści z podróży dookoła świata Michała Przybylskiego. Tym razem pierwsza część obserwacji z Turcji.

Istambuł

 

Jadąc do Azji, można obrać kilka dróg. Jedna z nich wiedzie przez "bramę orientu", Istambuł (Konstantynopol). Tutaj wschód spotyka się z zachodem. Tutaj, na przejezdnych rzucany jest pewien urok orientu, którego pozbyć się nie jest wcale łatwo. 

 

Istambuł - Niebieski Meczet

 

Jedna z wielu ulic Istambułu.

 

Rozkminiłem mniej więcej to miasto. Wiem już jak korzystać ze środków transportu (do wyboru: metro, tramwaje, autobusy, promy) - co ciekawe, ceny we wszystkich za pojedynczy przejazd takie same - niecały 1 USD. Wydaje się to dziwne bo biorąc pod uwagę standart usługi promowej łączącej dwa brzegi cieśniny Bosfor, można odnieść wrażenie, że większe są koszty utrzymania usługi niż potencjalny zysk. Ale ogólnie, transport publiczny w Istanbule jest świetnie rozwinięty. Miasto jest ogromne i przejazd z jednego końca na drugi może zajać spokojnie z 3 godziny, a w godzinach szczytu więcej. Na szczęście, pojazdy użytku publicznego kursują bardzo często.

 

Na promie w drodzę do Azji :-).

 

Czaderski ten prom - jest TV, jest WiFi i nawet herbatę można sobie zamówic. A to wszystko za niecałego dolara.

 

Istambuł można pokochać lub znienawidzić - za Hagia Sofia, za Niebieski Meczet, za zgiełk, hałas i harmider, za mieszankę smaków i zapachów na bazarach, za wieczne korki w godzinach szczytu, za miłych ludzi, którzy nagabują - niekoniecznie żeby Cię wykorzystać, jak i za tych, którzy traktują Cię jak bankomat. Dużo osób w dzielnicy Umranie gdzie turyści się raczej rzadko pojawiają dało mi swój numer telefonu żeby w razie potrzeby dzwonić - i chyba skorzystam bo mój obecny host z couchsurfingu jest o wiele bardziej zakręcony niż myślałem i nie przypadliśmy sobie zbytnio do gustu. 

 

Godziny szczytu w przejściu podziemnym.

 

To nie są autobusy międzymiastowe - to są autobusy miejskie - i połap się jak tu w tym tłoku znaleźć właściwy :-).

 

Moja metoda jak nie zgubić się w takim mieście? Nie zgrywać kozaka i pytać się ludzi o wszystko - o najmniejszą głupotę. Bardzo często, nie tylko pokażą drogę ale zaprowadzą jeszcze do celu. Tak było w przypadku mojego pierwszego "przewodnika" po Istambule - spędził ze mną ponad 2 godziny towarzysząc mi w drodze do mojego hosta, zapłacił za bilet autobusowy i nie chciał nic w zamian. Zrobił to dlatego, że, jak mówi - byłem pierwszym obcokrajowcem, którego poznał i był bardzo ciekawy. Na koniec dał mi numer telefonu i zapewnił, że w razie problemów mogę dzwonić - to się nazywa bezinteresowność!

 

Ciekawe świata dzieciaki.

 

 

Turecka Nibylandia - Kapadocja.

 

DROGA DO CELU

 

Mój host w Istambule okazał się należeć do tzw. mniejszości seksualnych. Coś podejrzewałem po tematach rozmów, które podejmował ale jak tylko się z tym ujawnił i przeszedł "do rzeczy", zdecydowałem się ewakuować z jego mieszkania. Na szczęście miał na tyle sumienia, że gdy powiedziałem, że pakuję plecak i wyjeżdżam, zrozumiał a nie rzucił się na mnie jak bestia (może nie byłem aż tak bardzo w jego typie).


Skontaktowałem się z innym znajomym z Istambułu, jednak trauma po poprzednim hoście mocno mnie wypychała z tego miasta więc ustawiłem się na drodzę w kierunku stolicy i nim się obejrzałem, zrobiłem blisko 1000 kilometrów autostopem. Swoją drogą, autostop w Turcji wcale nie jest trudny. Dopuszczalne jest łapanie na autostradzie (nawet pomiędzy pasami) i w nocy. W nocy nawet jest łatwiej bo natężenie ruchu wydaje się być większe. Drogi są też dobrze oznakowane więc nawet nie przeszkadzał mi brak mapy (muszę sobie w końcu kupić). Niestety, kierowcy nie znają przeważnie ani jednego języka obcego (choć raz, dane mi było jechać z jednym, który świetnie mówił po rosyjsku). Szybko skrojony plan zakładał dojechanie do Nevsehir - "stolicy" Kapadocji, jednak jakoś dziwnym trafem, 20km od celu, po prostu opuściły mnie siły.  Rozglądając się za miejscem do spoczynku znalazłem tylko domek przy polu, przed którym była latarnia więc nie musiałem nawet wyciągać telefonu żeby zbadać czy "podłoga" pod namiotem nie będzie się ruszać.

 

Zmęczony, rozbiłem pokracznie namiot i wślizgnąłem się do środka. Nie chciało mi się nawet odpinać śpiworu od plecaka, za co zapłaciłem rano lekką chrypką.

 

Obudziło mnie dziwne szuranie w ścianę namiotu - gospodarz zaprosił mnie na śniadanie. Stół suto zastawiony - nie brakowało niczego. Ot, Turecka gościnność. U nas pewnie taki biwakowicz zostałby rano przywitany strzelbą albo grabiami.

 

Złapanie auta do Nevsehir, zajęło mi ponad godzinę. Ruch obudził się dopiero o 9 rano. Bardzo zrelaksowany naród ci Turcy - nikomu się nigdzie nie spieszy :-). Za to, kierowca poczęstował mnie kolejnym wielkim śniadaniem u siebie w firmie i w ten sposób jedzenie na pół dnia miałem z głowy.

 

Poranna gimnastyka dziecka specjalnej troski ;-).

 

BOCZNE ULICZKI

W Nevsehir spędziłem pół dnia. Tutaj czułem już bardziej azjatycką twarz Turcji. Słońce, suche powietrze i temperatura ponad 30 stopni w cieniu, jedna firma na drugiej, pozorny harmider na ulicach i wszechobecne, bogato zdobione minarety, z których co kilka godzin rozbrzmiewa nawoływanie Muezzina do modlitwy. To lubię! Zostawiłem tobołek w hotelu, którego gwiazdek nie udało mi się policzyć i poszedłem zwiedzać. W miasteczku panowała akurat promocja typu płacisz raz, drugi dostajesz gratis - tak miałem z kafejką internetową, kawą i nawet kebabem na ulicy. Gdy już doprowadziłem się do porządku i ogarnąłem co by tu można było zobaczyć, wypatrzyłem zameczek na wzgórzu - dobry punkt widokowy. Jednak ciekawsza od samego zameczku okazała się być droga do niego. Wąskie uliczki bardziej tradycyjnej części miasta. Tutaj, pozornie bogata Turcja odsłoniła przede mną kolejne oblicze. Dwuizbowe domki bez klimatyzacji i ogrzewania - za to często z anteną satelitarną, ludzie żyjący w bardzo niskim standardzie.

 

Nevsehir - boczne uliczki.

 

Mimo wszystko, czułem się bezpiecznie i dodatkowo zrobiłem w tej części miasta swojego rodzaju furorę. Nie wiem czy to przez moją rozwichrzoną czuprynę czy coś innego ale ludzie podchodzili, zagadywali, robili sobie ze mną zdjęcia (a ja w zamian z nimi) - na prawdę miło spędzony czas.

 

Rodzinnie ;-).

 

W końcu do jednego z takich domków zostałem zaproszony na obiad i czaj. Historia rodem z kopciuszka bo znalazłem na ulicy bucik i zapukałem w drzwi obok. Spędziliśmy blisko dwie godziny z rodziną zamieszkującą chatkę. W środku pełno much, posiłek na obrusie rozłożonym na podłodzę wokół którego ustawione były poduchy żeby było nam mięciutko pod pośladkami. Bardzo klimatycznie.

 

Z zameczku niestety nie udało mi się dostrzec skał Kapadocji i znów poczułem dziwną siłę, która wypchnęła mnie z Nevsehir. Poszedłem kolejny raz do kafejki internetowej i skontaktowałem się z Dervisem z Couchsurfingu. Odpowiedział niemalże od razu smsem żeby spotkać się w Cavusin i tak godzinę później zza niewysokich pagórków, oczom moim ukazała się...... Nibylandia.

 

NARESZCIE

 

Nibylandia - bo tak sobie nazwałem turecką Kapadocję powstała na skutek wybuchu wulkanu, erozji skał i działalności ludzkiej, bowiem ludzie dawniej drążyli w tych skałach klasztory, domy - budowali całe miasta.

 

Osiedle - tylko blokersow brak.

  

Miejsce raj - gdyby tylko wody było więcej. Patrząc na wzgórza można wyobrażać sobie co przedstawiają. Zastanawiało mnie, czy niektóre formy utworzone były przypadkowo przez wiatr i wodę czy wydrążone specjalnie? Po Kapadocji oprowadził mnie Dervis - kolega po fachu. Też pracuje jako nauczyciel i też w szkole średniej. Był moim przewodnikiem - pokazał mi bardzo ciekawe miejsca, kościoły wydrążone w skałach, podziemne wodospady, tajemne przejścia, naturalne punkty widokowe i kryjówki bandytów (dosłownie - jedna z nich była otoczona policyjną taśmą bo powobno urzędował w niej sprzedawca księżycówki). "Gdybym tylko umiał latać" - pomyślałem.

 

Gdybym tylko umial latac.

 

To, że nie jestem Piotrusiem Panem, uświadomiłem sobie dopiero we wiosce jak zobaczyłem ceny kawy, chleba i innych dóbr powszednich. No bo jak nazwać kawę za 2 USD jak nie prostym zdzierstwem? Na szczęście kuzyn Dervisa prowadzi kawiarnię, w której dostałem kolejny posiłek z kawą, herbatą a nawet wyprawką na nocny kemping wśród skał.

 

W ganku przed rezydencja.

 

Kemping bo nawet nie przyszło mi do głowy szukanie noclegu w Nibylandii. W grę wchodził tylko namiot rozłożony gdzieś na dziko. Po wyjściu z wioski było już ciemno - szybkie poszukiwanie dobrego miejsca na nocleg, badanie czy "podłoga" się nie rusza i porządne rozstawienie namiotu. Przez chwilę nawet się wachałem czy nie spać pod chmurką ale stwierdziłem, że plecak będzie bardziej bezpieczny jeśli zasłonięty będzie namiotem.

 

Rano obudził mnie dziwny dźwięk. Wyjrzałem leniwie z namiotu i zobaczyłem całe niebo pokryte balonami - nalot bombowy? Na szczęście ani bomby ani worki z piaskiem ale mogli latac sobie po dziesiątej a nie o szóstej rano! Swoją drogą, widok niesamowity.

 

Latajace budziki.

 

Polecam każdemu odwiedzającemu Turcję wizytę w Nibylandii. Hoteli nie polecam - kosztują od 15 USD (Nevsehir, w którym oprócz ciekawych bocznych uliczek i ruin zameczku na wzniesieniu nic za bardzo nie ma) do nawet 100 USD (w sercu Kapadocji). Najlepszy hotel jest za darmo - namiot + strumyk + trochę jedzenia + zapas fajek to wystarczająca kombinacja żeby w pełni cieszyć się pięknem otoczenia w świetle księżyca.

 

Więcej zdjęć w GALERII

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Krzysiek K. 20.08.2011 13:49
no proszę świetny artykuł :) ciekawe co napiszesz o Iranie juz sie nie mogę doczekac :)

xyz 19.08.2011 14:56
Panie Michale proszę o więcej opisów z egzotycznego Orientu :)

Opinie
Kongres Sportu Powszechnego na PGE Narodowym - Inwestycja w Zdrowe Społeczeństwo W minionym tygodniu, 12 grudnia 2024 r.  w Centrum Konferencyjnym PGE Narodowy odbył się Kongres Sportu Powszechnego, organizowany przez Fundację Orły Sportu w ramach programu Aktywna Szkoła, przy wsparciu Ministerstwa Sportu i Turystyki, Ministerstwa Edukacji Narodowej oraz Partnera Strategicznego - ORLEN S.A.Data dodania artykułu: 18.12.2024 12:53 e-Doręczenia obowiązkowe już w 2025 r. Już od 1 kwietnia wszystkie firmy wpisane do KRS będą miały obowiązek posiadania adresu do e-Doręczeń. Urzędy oraz zawody zaufania publicznego (m.in. adwokaci, radcy prawni, notariusze) mają jeszcze mniej czasu, bo niecały miesiąc, ponieważ ten obowiązek obejmie je już od 1 stycznia 2025 r.Data dodania artykułu: 17.12.2024 10:04 Narzędzia diagnostyczne wspierające pracodawców w promocji zdrowia personelu Ponad 53% średnich i dużych firm w Polsce deklaruje, że dba o to, by ich kultura organizacyjna znacząco sprzyjała zdrowiu pracowników. Wynika to z deklaracji kadry zarządzającej zdrowiem i dobrostanem w tych firmach, zebranych w ogólnopolskim badaniu Krajowego Centrum Promocji Zdrowia w Miejscu Pracy Instytutu Medycyny Pracy im. prof. J. Nofera, zakończonym w listopadzie br. Reprezentatywna próba badawcza liczyła 1032 organizacje i odzwierciedlała ich strukturę branżową, kategorię wielkości zatrudnienia oraz lokalizację w podziale wojewódzkim.Data dodania artykułu: 17.12.2024 10:01
Reklama
Reklama
Sztuka – Sport – Olimpiada Na wystawie zatytułowanej „Sztuka – Sport – Olimpiada”, prezentowane są obrazy oraz sylwetki tomaszowskich olimpijczyków którzy reprezentowali nasze miasto, a tym samym nasz kraj, na olimpijskich stadionach, w różnych dyscyplinach sportowych. Tematyka sportu została przedstawiona w malarstwie, nurcie pop artu. Na płótnach przedstawione są różne dyscypliny lekkoatletyki i nie tylko. Prezentujemy dzieła Niny Habdas (1942–2003), łódzkiej malarki i graficzki, Wiesława Garbolińskiego (1927–2014), Andrzeja Szonerta (1938–1993) i Benona Liberskiego (1926–1983). Płótna powstały w latach siedemdziesiątych XX wieku, podczas Pleneru Olimpijskiego zorganizowanego w Spale koło Tomaszowa Mazowieckiego. Prezentowane obrazy zostały przekazane w darze tomaszowskiemu Muzeum w latach 70. XX wieku przez Wydział Kultury i Sztuki Urzędu Wojewódzkiego w Łodzi. Wystawę uzupełniają informacje o Tomaszowskich Olimpijczykach, pamiątki Stanisławy Pietruszczak z XII Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Innsbrucku (1976) oraz znaczki poczty japońskiej wydane z okazji XVIII Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Nagano (1998), podarowane Muzeum przez Pawła Abratkiewicza. Wystawa przypomina nam o pięknej tradycji umacniania więzi pomiędzy ideą sportu olimpijskiego a twórczością artystyczną, która może kształtować humanistyczne wartości sportu i kreować jego wizerunek w społeczeństwie. Zapraszamy do zwiedzania wystawy w dniach 1 sierpnia – 27 października 2024 r., w godzinach otwarcia Muzeum: od wtorku do piątku od godz. 9.00 do 16.00, w soboty i niedziele od godz. 10.00 do 16.00 (w poniedziałek nieczynne). Data rozpoczęcia wydarzenia: 01.08.2024
Helios zaprasza na Maraton Sylwestrowy  Jak co roku kino Helios zaprasza na nietuzinkowego sylwestra w filmowych klimatach. Tym razem oprócz gwiazd kina, będą nas bawić również giganci muzyki. W zależności od zestawu na który się zdecydujemy, na wielkim ekranie zobaczymy Nicole Kidman, Antonio Banderas’a, a potem jeszcze Celeste Dalla Porta i Gary’ego Oldman’a lub Robbie’go Williams’a we własnej osobie oraz Boba Dylana, zagranego przez Timothée Chalamet’aW zestawie pierwszym, na początek w doskonały nastrój wprowadzi nas ROBBIE WILLIAMS, czyli prawdziwa „sceniczna małpa”. Ten film to porywający, niebanalny portret zwykłego brytyjskiego chłopaka, który podbił świat rozrywki najpierw w zespole Take That, a potem w karierze solowej. Po przerwie na powitanie Nowego Roku, jego miejsce zajmie Timothée Chalamet, który wcielił się w rolę wielkiego Boba Dylana! Gwarantujemy, że nie zabraknie doskonałej muzyki, wspaniałych emocji, zabawy i dobrego smaku, a to wszystko w niepowtarzalnej kinowej atmosferze. swoich pasażerów do ich domu…Z kolei w zmysłowym zestawie drugim gwarantujemy zabawę w towarzystwie zniewalająco pięknych kobiet i nie mniej przystojnych mężczyzn, ich nieposkromionych żądz i romansów. Na początek Nicole Kidman w filmie „BABYGIRL”, a po przerwie na noworoczny toast, również przedpremierowo film mistrza Paolo Sorrentino, „BOGINI PARTENOPE”. Będzie energetycznie, romantycznie, ale przede wszystkim bardzo zmysłowo... Wszystko to w niepowtarzalnej kinowej atmosferzeCałość dopełni skromny sylwestrowy poczęstunek przygotowany przez Puchatek obiady na dowóz oraz lampka szampana o północy.Bilety na Sylwestrową odsłonę cyklu Nocne Maratony Filmowe dostępne są na stronie: www.helios.pl, w kasach kin Helios w całej Polsce oraz w aplikacji mobilnej. Dokonując zakupu wcześniej, można wybrać najlepsze miejsca, a także – zaoszczędzić. Do zobaczenia na nocnych seansach!Data rozpoczęcia wydarzenia: 31.12.2024
Reklama
Reklama
Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem Skarpetki nieuciskające DEOMED Cotton Silver to komfortowe skarpetki zdrowotne wykonane z naturalnej przędzy bawełnianej z dodatkiem jonów srebra. Skarpety ze srebrem Deomed Cotton Silver mogą dzięki temu służyć jako naturalne wsparcie w profilaktyce i leczeniu różnych schorzeń stóp i nóg!DEOMED Cotton Silver to skarpety bezuciskowe, które posiadają duży udział naturalnych włókien bawełnianych najwyższej jakości. Są dzięki temu bardzo miękkie, przyjemne w dotyku i przewiewne.Skarpetki nieuciskające posiadają także dodatek specjalnych włókien PROLEN®Siltex z jonami srebra. Dzięki temu skarpetki Cotton Silver posiadają właściwości antybakteryjne oraz antygrzybicze. Skarpetki ze srebrem redukują nieprzyjemne zapachy – można korzystać z nich komfortowo przez cały dzień.Ze względu na specjalną konstrukcję oraz dodatek elastycznych włókien są to również skarpetki bezuciskowe i bezszwowe. Dobrze przylegają do nóg, ale nie powodują nadmiernego nacisku oraz otarć. Dzięki temu te skarpety nieuciskające rekomendowane są dla osób chorych na cukrzycę, jako profilaktyka stopy cukrzycowej. Nie zaburzają przepływu krwi, dlatego też zapewniają pełen komfort przy problemach z krążeniem w nogach oraz przy opuchnięciu stóp i nóg.Skarpetki DEOMED Cotton Silver są dostępne w wielu kolorach oraz rozmiarach do wyboru.Dzięki swoim właściwościom bawełniane skarpetki DEOMED Cotton Silver z dodatkiem jonów srebra to doskonały wybór dla wielu osób, dla których liczy się zdrowie i maksymalny komfort na co dzień.Z pełną ofertą możecie zapoznać się odwiedzając nasz punkt zaopatrzenia medycznegoTomaszów Mazowiecki ul. Słowackiego 4Oferujemy atrakcyjne rabaty dla stałych klientów Honorujemy Tomaszowską Kartę Seniora 
Reklama
Reklama
Reklama
Łóżko rehabilitacyjne Elbur PB 533 Cena: Do negocjacjiZapraszamy Państwa do odwiedzenia naszego punktu zaopatrzenia medycznego Tomaszów Maz. ul. Słowackiego 4Na zdjęciu: Obudowa PB 533 w kolorze nabucco z wkładem PB 521 z okrągłymi podstawami łóżka oraz frontami z nakładką tapicerowaną. Akcesoria: Lampa przyłóżkowa.Wysokiej jakości obudowa drewniana PB 533 dostępna w kilku kolorach w połączeniu z wkładem regulowanym PB 521 tworzy spójną całość i oddaje domowy charakter łóżka przy zachowania jego podstawowych funkcji. Możliwość konfiguracji wyposażenia dodatkowego w postaci np. składanych barierek bocznych sprawia, iż model ten cieszy się dużym zainteresowaniem klientów indywidualnych oraz placówek opiekuńczych.  Kolory niestandardowe*: DETALE PRODUKTU:1. Aplikacje z drewna bukowego4. Pilot z blokadą poszczególnych funkcji2. Możliwość konfiguracji z barierką składaną5. Tapicerowana nakładka (opcja)3. Różne wymiary leża 6. Okrągłe podstawy łóżka (opcja)OPCJE:zmiana długości i szerokości leża • zmiana kolorystyki • możliwość zastosowania okrągłych podstaw kół • tapicerowana nakładka frontuPODSTAWOWE DANE TECHNICZNEBezpieczne obciążenie robocze175 kgMaksymalna waga użytkownika140 kgRegulacja wysokości leża:od 39 do 80 cmRegulacja segmentu oparcia pleców:0 ÷ 70°Regulacja segmentu oparcia podudzi:0 ÷ 20°Wymiary zewnętrzne długość × szerokość:206 × 96 cmPrześwit pod łóżkiem:ok. 16 cmCiężar całkowity:106,8 kgStopki regulowanemax 100 mm FUNKCJEDO POBRANIA: Karta produktu PB-533 [PDF]
Reklama
Napisz do nas
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama