Chcialabym Wam opowiedzieć o moich niezwykłych, wymarzonych, całkiem niespodziewanych zaręczynach.
Przez długi czas czekałam na upragnione wakacje. Wyjazd nad morze planowaliśmy już od pocżątku roku. Czas spędzony tylko we dwoje, beztroskie chwile radości. Mimo pogody, jaka nam tych wakacji nie sprzyja, miałam mnóstwo zapewnionch atrakcji przez mojego ukochanego. Morze, to coś co naprawdę uwielbiam. Na 8 dni, jedynie przez dwa z nich mogliśmy cieszyć się słońcem, wylegiwaniem na piasku i pływaniem w morzu. Było wspaniale.
Wracając do sedna sprawy. Dzień był to 22.07.2011. Nie sądziłam, że tak szybko nastąpi jedna z chwil przełomowych w moim życiu. Z racji na moje imię, Magdalena, obchodziłam tego dnia imieniny. Mój narzeczony Piotrek na początku naszego przyjazdu do Świnoujścia oznajmił mi, że ma dla mnie niespodzianke, którą zrealizuje właśnie w piątek. Nic nie mogłam od niego wyciągnąć. Pozostałam z wyobrażeniami ; ) ale niespodzianka to niespodzianka.
Kiedy nadszedł czwartek dowiedziałam się, że musimy wyjść z domu o północy. Nie miałam pojęcia, co mnie czeka. Deszcz za oknem, ale z uśmiechem na twarzy przygotowywaliśmy się do wyjścia.Kiedy doszliśmy na promenadę w Świnoujściu podeszliśmy pod biuro podróży, gdzie pani przewodnik po wygloszeniu słów: „grupa Malmo i Kopenhaga za mną” udaliśmy się do autokaru. Nie wierzyłam własnym uszom .
Oszołomiona tym faktem zwróciłam się do Piotrka a on oznajmił mi, że zabiera mnie na wycieczkę, ale to nie koniec niespodzianek. Rzuciłam mu się w ramiona, wzruszona dziękowałam z całych sił. Płynęliśmy do Dani wielkim promem, było to dla mnie wspaniałe przeżycie. Zwiedziliśmy Malmo w Szwecji i wróciliśmy zwiedzać Kopenhagę.
Pierwszą atrakcją w tym mieście było płynięcie tramwajem wodnym po kanałach Kopenhagi. Widoki jakie rozprzestrzeniały się były dla mnie tak fascynujące, że nieustannie się cieszyłam i dziękowałam Bozi, że spotkało mnie takie szczęście. Mó kotek ciągle pytał się czy go kocham,czy mi się tu podoba, czy jestem zadowolona. Nie moglo być inaczej, bylam przeszczęśliwa a jego kocham już z całych sił od 2 i pół roku ! Przepływaliśmy pod przeróżnymi mostami.
Robiliśmy oczywiście mnóstwo zdjęć , których oglądanie wywołuje u nas wielkie wzruszenie. W pewnym momencie wplynęliśmy w ściane deszczu. Tak nas zlało, że nie było na nas suchej nitki. Ale nawet to nie przeszkadzało nam w radowaniu się ze wspólnego szczęścia. Staliśmy razem, kiedy mnie coś tchnęło odwróciłam się do Piotrka, i zobaczyłam jak klęczał z pierścionkiem w rączkach: wypowiadając słowa: „Madziu, zostaniesz moją żoną”.
Stanęłam jak wryta! Przeżyłam szok. Łzy szczęścia napłynęły mi do oczu. Zgodziłam się. Wsunął mi piękny pierścionek na rękę i rzuciłam mu się na szyję. To było coś niesamowitego. Chwila nie do zapomnienia. Uczucie miłości, które wzbiło się ponad wszystko. Czułam, że mam największy skarb w moim życiu. Nie mogłam się od niego oderwać. Jeden z podróżników krzyczał na cały głos” ludzie, ludzie legenda się tworzy”! Mamy na szczęście pamiątkowe zdjęcia. Ale wszystkie odczucia pozostaną w naszej pamięci i naszych sercach, a my tworzymy teraz szczęśliwą parę narzeczonych.
Odwiedź Twój Wymarzony Ślub
Napisz komentarz
Komentarze