Dyskusję na temat zużycia energii rozpoczął Marcin Witko. – Czy trudno było wcześniej przewidzieć tę kwotę w budżecie? – pytał. – Czy trudno było przewidzieć, że w okresie zimowym, to zużycie może być większe? Skąd dokładnie ta kwota się bierze?
Na pytania odpowiadał wiceprezydent Waldemar Wendrowski. - Tak, trudno było przewidzieć, jakie będą koszty roczne basenu, który był oddany do użytku we wrześniu ubiegłego roku. To, że zima była taka, jaka była, to oczywiście nikt nie przewidywał. Mówimy o nowym obiekcie, o którym dopiero w tym roku będziemy wiedzieć jak bardzo jest kosztochłonny - argumentował niczym zawodowy „drogowiec”, którego zaskakuje śnieg nawet w połowie stycznia, zapominając równocześnie, że przewidywane zużycie energii można nie tylko przewidzieć ale dosyć dokładnie obliczyć. Charakterystyka energetyczna, jest jednym z elementów każdego nowoprojektowanego budynku. Zgodnie z obowiązującym w naszym kraju prawem świadectwo energetyczne powinna posiadać każda wprowadzana do obrotu zabudowana nieruchomość. Dokument musi uzyskać także każdy budynek, którego budowa dobiegnie końcai powinien być dołączony do zawiadomienia o zakończeniu budowy lub wniosku o pozwolenie na użytkowanie.
Wiceprezydenta wspierał obecny na Sali obrad dyrektor szkoły Mirosław Zieliński. – We wrześniu w kosztach, jakie sobie obliczaliśmy nie była uwzględniona tak długa i sroga zima – uzasadniał podobnie jak jego przedmówca. – To, cośmy wyliczali i porównali w czasie budowy i w ostatnim miesiącu oddania basenu ma się nijak do zapotrzebowania na prąd, jakie basen potrzebuje. Chciałbym nadmienić, że są dwie sauny, które tylko prądem są ogrzewane, natomiast ogrzewanie plaży i ogrzewanie wyjściowej płyty z basenu jest to ogrzewanie również prądowe w podłodze. Kiedy przyszła zima musieliśmy zwiększyć pobór cieplej wody i w ogóle wszystkich źródeł, ponieważ klienci byli z wody w każdym pojemniku nieusatysfakcjonowani, ponieważ bardzo spadała temperatura wody i było zimno na basenie.
Nie był usatysfakcjonowany także Marcin Witko. I to nie temperatura wody wywołała uczucie dyskomfortu u radnego ale mało przekonywujące i naiwne tłumaczenia dyrektora szkoły i wiceprezydenta miasta.
- Mój niepokój wypływa stąd, że niestety coraz częściej mamy do czynienia z sytuacjami, że prowadzone inwestycje są niedoszacowane – mówił. – Należałoby powiedzieć krótko, że kupujemy sobie zabawki, na które najzwyczajniej w świecie nas nie stać. Jest taka powszechna w każdym gospodarstwie rodzinnym zasada, że zanim podejmuje się decyzje o zakupie czegokolwiek dokładnie się ją analizuje. Jeżeli nie stać mnie na samochód, który pali 27 litrów benzyny na 100 kilometrów, to kupuję sobie taki, który spala 5 albo 7 litrów. Proszę mi pokazać jednego człowieka budującego swój dom, który nie zastanowi się czy piec, który zainstaluje będzie spalał 7 a może 27 ton węgla. Niezależnie od tego ile miesięcy będzie trwała zima, rozsądny człowiek kalkuluje sobie tę najgorszą ewentualność. Czemu dokładnie analizujemy wydatki z własnego portfela a już mniej analizujemy te z portfela publicznego.
Radny pytał też o poziom dochodów z tytułu udziału miasta w podatku dochodowym w porównaniu do lat ubiegłych. – Tendencja jest właściwa, wpływy są wyższe – odpowiadał prezydent Rafał Zagozdon. – Na temat pańskiego wywodu na temat gospodarstwa domowego nie potrafię nic odpowiedzieć, bo to jest pana wywód. Natomiast po to jest w budżecie rezerwa oświatowa aby z niej pokrywać również i takie wydatki.
- Basen cieszy się ogromnym powodzeniem – wtórował swojemu szefowi Waldemar Wendrowski.– To generuje określone koszty. Służę dokładnymi wyliczeniami ile osób przewinęło się przez te pierwsze kilka miesięcy 2011 roku. To są dziesiątki tysięcy osób. To jest dziś najpowszechniej wykorzystywany obiekt publiczny w naszym mieście.
Tego faktu jednak nikt nie negował. Problem dotyczy przecież nie uwzględnienia przez zarządzającego pływalnią dyrektora szkoły Mirosława Zielińskiego kosztów ogrzewania obiektu. Argumenty o kosztach, jakie zostały rzekomo przewidziane ale umieszczone zostały zamiast w konkretnym paragrafie w rezerwie budżetowej rozbawiać muszą każdego, kto ma chociaż odrobinę wiedzy na temat rachunkowości jednostek budżetowych. W ten sposób można tłumaczyć każdy, nawet najbardziej absurdalny, wydatek.
Marcina Witko zaatakował także Jacek Kowalewski. – Nie jestem zwolennikiem pana prezydenta ale w sytuacjach normalnych muszę pana prezydenta bronić. Uważam, że to jest czysto populistyczne to, co pan mówi. Wypowiada się pan przed kamerami po to, żeby społeczeństwo podburzyć – stwierdził zwolennik przeprowadzenia referendum o odwołanie prezydenta Zagozdona nie wskazując dokładnie, która część wypowiedzi Marcina Witko miałaby mieć charakter populistyczny.
W interpelacjach radny Witko złożył jeszcze wniosek o zbadanie przez komisje rewizyjną zasadności i rzetelności wydatkowania środków budżetowych na pokrycie kosztów energii elektrycznej oraz cieplnej w Zespole Szkół numer 4. Wniosek oczywiście nie zyskał akceptacji Rady. Głosowali za nim jedynie radni PiS. Dlaczego opozycyjni radni PO nie wstrzymali się w głosowaniu? Odpowiedź na to pytanie wydawać się może zbyt skomplikowana lub zbyt prosta.
Problem poruszony przez szefa klubu radnych Prawa i Sprawiedliwości tylko z pozoru wydaje się być błahy. Zasadą tworzenia budżetów, zarówno całego samorządu, jak i jednostek miastu podległych powinno być rzetelne planowanie wszelkich wydatków. To, że szkolny basen jest użytkowany w krótkim okresie czasu nie może być żadnym wytłumaczeniem dla nie uwzględnienia kosztów ogrzewania w planie finansowym.
Być może faktycznie, jak twierdzi część radnych PiS, mamy do czynienia z próbą ukrycia rzeczywistych kosztów funkcjonowania pływalni przed wyborami samorządowymi. Równie prawdopodobnym jednak jest, że mamy do czynienia jedynie z oszałamiającą wręcz niekompetencją dyrektora szkoły.
Warto też zwrócić uwagę na inny mechanizm, który zaczyna być coraz bardziej widoczny w naszym samorządzie. Otóż każdą osobę, która próbuje mieć własne zdanie na jakiś temat próbuje się ośmieszyć i zdyskredytować przyklejając do niej etykietę oszołoma, zawistnika, czy wręcz głupca. Poprzednią ofiarą, którą próbowano przy każdej okazji ośmieszać był Mariusz Węgrzynowski, którego obciążano odpowiedzialnością za wszystko, czego komuś innemu nie udało się zrobić. Wydaje się, że jego miejsce dzisiaj może zająć Marcin Witko, przeciwko któremu przemawiać ma fakt, że kandydował w wyborach prezydenckich i przegrał. Czy to jednak oznacza, że na sesjach Rady Miejskiej ma milczeć? Jakoś nie przypominam sobie, by tego samego argumentu używano przeciwko Tomaszowi Kumkowi, kiedy przegrał starcie wyborcze z Mirosławem Kuklińskim.
Napisz komentarz
Komentarze