Zacznijmy od krótkiej autoprezentacji…
- Jesteśmy Magenda.
- Ja jestem Daniels.
- Ja jestem Wediash i Vilo. Teraz się wydało, że jest to jedna i ta sama osoba. Robię zarówno muzykę, tworzę bity, ale również pisze teksty i zajmuję się masteringiem.
Nie korzystacie z gotowych bitów, jak wielu innych hip-hopowców?
- Nie, wszystko robimy sami. Muzyka jest autorska. Osobiście klepałem każdy bit.
- Kolega od cholery roboty włożył w przygotowanie ścieżki muzycznej. Wymagało to poświęcenia dużej ilości czasu.
Na czym tworzysz swoje bity?
- Jak zdałem maturę kupiłem trochę sprzętu. Mikser za 300 złotych, mikrofon i przyzwoita kartę dźwiękową.
Trochę jestem zaskoczony, bo Wasza płyta brzmi naprawdę dobrze, mimo że nie była nagrywana w profesjonalnym studio.
- Całość nagraliśmy w mieszkaniu, w małym i niewyciszonym pokoiku. Tym większy ukłon dla kolegi, że wyciągnął z tego maksimum jakości.
Nagrywacie we dwójkę?
- Na płycie gościnnie udziela się z nami też KaeS. Ma dobry głos więc czasem z nami nagrywa.
Od kiedy zajmujecie się układaniem rymów i bitów.
- Ja (Daniels) zajmuję się tym od dwóch lat. Pierwsze wersje Tomaszowa nagraliśmy z Vilem w 2008 roku. Mój głos to była wtedy masakra.
- Moje pierwsze próby (Vilo) grania hip – hopu to 2002 rok. Pierwsze utwory nagraliśmy z sąsiadem z tego samego bloku. Później była Degresja i Ekliptyka. W 2004 roku mieliśmy nawet jeden koncert na Dniach Tomaszowa. Kilka płyt udało nam się nagrać. Poza Magenda tworzę też skład z Łukaszem Hertlem. HiV, czyli Hero i Vilo.
- Polecam płytę, jaką nagrał z bratem. Nazywa się Demetos. Niesamowita naprawdę rzecz.
Gdzie można ją znaleźć, bo przecież nie w sklepach. Mówimy przecież o „nielegalach”.
- Oczywiście, to wszystko były „nielegale”. Dwa utwory można wyszukać na youtube. Ta płyta była bardziej funkowa. Gościnnie na niej udzielał się łódzki raper Zeus. Znana postać. Niedawno wydał swój trzeci „legal”.
- Vilo bierze udział w wielu projektach.
- Jak dobrze pójdzie to w tym roku będzie ich sześć.
Skoro mówimy o wydawaniu i nagrywaniu płyt, to czy myślicie o wydaniu „Czarnej bili” w formie fizycznej?
- Bardzo byśmy chcieli.
Szukacie wydawcy, czy raczej sponsora, by wydać ją samodzielnie?
- Raczej sami, ale wiadomo, że przydałaby się osoba, która się na tym zna i dobrze by wydawnictwo rozpropagowała. My możemy płytę wytłoczyć, przygotować poligrafię i ładnie zapakować, ktoś jednak musi ją sprzedać. Dobrze byłoby taką osobę, czy firmę znaleźć. Mamy świadomość, że nie zarobimy na tej płycie pieniędzy.
Możecie płytę wydać i promować oraz sprzedawać ją na koncertach.
- To prawda. By wydać płytę w renomowanej wytwórni, jak na przykład Asfalt, trzeba mieć znajomości.
Poza tym płyty się raczej średnio sprzedają. Internet i mp3 zabijają muzykę.
- To jest paradoks. Internet promuje za darmo, z drugiej strony pomaga okradać artystów.
Wiecie ile osób ściągnęło „Czarną bilę”?
- To trudno powiedzieć. mamy tylko licznik odwiedzin naszej strony. Mieliśmy w krótkim czasie, bo w ciągu tygodnia, ponad 2000 wejść.
Zaskoczyło Was, że Wasz utwór zaczął być grany w radio Fama?
- Rzeczywiście, to było dla nas zaskoczeniem. Napisaliśmy do nich, że nagraliśmy utwór o Tomaszowie i czy nie dałoby się go puścić na antenie. Chociaż utwór nie powstawał z mylą o jakiejś komercji. Zrobiliśmy to tak „od serca”.
Skąd czerpiecie pomysły na swoje utwory?
- Z życia. Każdy ma swoją historię do opowiedzenia.
O czym najbardziej lubicie nawijać? Mamy w Tomaszowie takich hard rockowców z blizny, którzy na to samo pytanie odpowiadają, że o miłości.
- Lubimy opisywać różnego rodzaju sytuacje życiowe. Takie, które mogą na swojej drodze spotkać wszyscy.
Mówi się, że hip-hop, to muzyka blokowisk…
- Dzisiaj chyba już nie tak bardzo jak kiedyś. Wiadomo, jak kiedyś było na osiedlach. Młodzi ludzie kradli i robili sporo złych rzeczy, to właśnie o tym nawijali. Życie ulicy. Teraz jest inaczej. Każdy może iść na studia, wykształcić się i jest zupełnie innym człowiekiem. Człowiek zaczyna mieć szersze perspektywy i więcej wiedzieć o świecie.
Staje się bardziej otwarty i mniej klaustrofobicznym?
- Jesteśmy na to najlepszym przykładem. Wszyscy zdaliśmy maturę. Daniels studiuje. Czy to znaczy, że nie możemy robić dobrego rapu? Ludzie tę muzykę postrzegają różnie, często wiążąc z jakimś marginesem społecznym. Ludzie lubią wkładać innych w różnego rodzaju szufladki.
Co w takim razie myślicie o takich kolesiach jak 1,8 L, czy Verba.
- Verba to jacyś zdołowani są i śpiewają tylko o miłości. Obliczyli sobie pewien target i do niego uderzają. Starają się trafić do konkretnych odbiorców, bo na nich da się zrobić kasę. Z hip-hopem niewiele ma to wspólnego.
W takim razie o czym jest Wasza płyta?
- To jest takie nasze przesłanie. Chodzi o to, że wbijasz czarną bile i przegrywasz. Jedna, jedyna sytuacja może zaważyć na całym ludzkim życiu. Może je nawet całkowicie przekreślić. Są to rzeczy od nas zależne jak i niezależne. Czasem to zły wybór, jakiego dokonamy, czasami przypadek losowy, jakiś wypadek itd. O tym mówimy, że jest zbiciem czarnej bili. Zagrożeń jest dużo i nie wskazujemy żadnego konkretnego. Podchodzimy do tego metaforycznie.
Ale jednym z tematów na płycie jest Tomaszów Mazowiecki. Tu wydaje się jakby co chwila ktoś zbijał czarną bilę…
- Kiedyś myśleliśmy, żeby nagrać o naszym mieście całą EP-kę. Chcieliśmy zebrać kilka osób, które u nas robią rap i zrobić płytkę, której tematem nadrzędnym byłby Tomaszów. Zresztą można nagrać utwory, gdzie będą pojawiać się różne style, nawet jazz.
Ok. ale chodzi mi o to, jak postrzegacie własne miasto?
- Uważamy, że jest to bardzo dobre miejsce do życia, tylko jest tu za biednie. Wszystkiego tu brakuje a najbardziej wydarzeń kulturalnych, takich jak koncerty czy wystawy.
Moim zdaniem w tym względzie ostatnio sporo się dzieje. Tyle, że zombiacy wolą siedzieć przed monitorami.
- Może kuleje promocja tych imprez. Trochę Tomaszów zdziczał i stal się mało kulturalnym miastem. Brak tu przyzwyczajenia, że spędza się czas chodząc na imprezy i wystawy.
Czy można powiedzieć, że istnieje coś takiego, jak „tomaszowska scena hip-hopowa”? W Opocznie to dosyć prężnie działające środowisko.
- Kilka lat temu działało tu kilka ciekawych składów. Zależy jak to określenie zdefiniujemy.
Jako środowisko
- No jest sporo osób, które nie tylko słuchają ale również próbują tworzyć. Jest na przykład Shwester ale kilka innych osób. Bardzo nas cieszy, że w tym środowisku nasza muzyka jest dobrze przyjmowana.
Jak widzicie swoją przyszłość?
- Chcemy zrobić teledysk. Staramy się podchodzić profesjonalnie do naszej muzyki. Mamy nadzieję, że to co robimy nie tylko trafiać będzie do szuflady. Chcemy tworzyć dla szerszego grona odbiorców. I tak jesteśmy zaskoczeni, jak rozeszła się informacja o „Czarnej bili”.
Jak byście mieli możliwość teraz wejścia do profesjonalnego studia nagralibyście tę płytę inaczej?
- Nie nagrywalibyśmy tej płyty, tylko całkiem nową. Mamy już kolejne bity, kolejne pomysły.
Na płytę?
- Nagraliśmy już jeden numer i mamy pomysł na kolejny. Chcemy też, by pojawił się żeński wokal. Daniels mieszka poza Tomaszowem teraz, więc idzie to powoli.
Napisz komentarz
Komentarze