Mandat radnego Bogdana Kąckiego, zdaniem służb prawnych starosty, wygasł w związku z jego zatrudnieniem w Starostwie Powiatowym na stanowisku urzędniczym. Zgodnie z ustawą, będąc wybranym na funkcję radnego, powinien jeszcze przed zaprzysiężeniem złożyć wypowiedzenie z pracy, bądź podanie o udzielenie bezpłatnego urlopu. Radny nie zrobił ani jednego ani drugiego. Jak wyjaśnia swoją sytuację sam zainteresowany? Twierdzi, że nie mógł tego zrobić, ponieważ przebywał na zwolnieniu lekarskim.
Na potwierdzenie swoich słów radny przedstawił przygotowaną specjalnie na tę okazję opinię prawną. Potwierdza ona, że radny powinien wystąpić o urlop bezpłatny w terminie 7 dni od dnia ogłoszenia wyborów i zanim złoży on ślubowanie. Stwierdza jednak, że przypadek Bogdana Kąckiego jest przypadkiem szczególnym, ponieważ do dnia 2 grudnia przebywał na urlopie bezpłatnym udzielonym mu już wcześniej w związku z pełnieniem funkcji członka Zarządu Powiatu.
Z takim stanowiskiem nie zgadza się szef powiatowych prawników Włodzimierz Ciotucha -Tę opinię, która nie została nawet podpisana, chociaż wiem kto ją napisał, otrzymałem mailem od kolegi Kąckiego – mówił.– Całkowicie nie zgadzam się z tą opinią. Żaden prawnik nie może formułować takiego stanowiska, że coś się w prawie dubluje. Dubluje to się w sporcie, na bieżni. Tutaj się nic nie dubluje. Każde zdarzenie jest opisane przez daną normę prawną. Cytowany art. 24 jest przepisem lex specjali, który reguluje tylko jedną sytuację. Radny wniosek o urlop bezpłatny musi złożyć przed ślubowaniem – argumentował.- Nawet przebywanie na urlopie wychowawczym nie zwalniałoby z obowiązku złożenia wniosku o udzielenie urlopu bezpłatnego. To jest termin zawity i nieprzekraczalny.
Nie otrzymuje się też zwolnień lekarskich „do tyłu”
W obronie Bogdana Kąckiego wystąpił milczący najczęściej na sesjach radny Kowalczyk. Pytał co się stanie, jeśli rada nie podejmie uchwały o wygaśnięciu mandatu.
- Wojewoda wzywa do podjęcia takiej uchwały w terminie 30 dni – wyjaśniał Włodzimierz Ciotucha. – My natomiast uchwałę podejmujemy. Jeśli nie zostanie uchwalona, to wojewoda powiadomi ministra do spraw wewnętrznych i administracji i sam wyda zarządzenie zastępcze.
- To tak trochę wygląda, jakby wojewoda chciał się trochę wyręczyć za pomocą radnych – argumentował w sposób całkowicie absurdalny Kowalczyk wykazując się dodatkowa całkowitą nieznajomością ustawy o samorządzie powiatowym, co w przypadku radnego drugiej kadencji jest, delikatnie ujmując, żenujące. – Niech się wojewoda na ten temat wypowie. Nie my wybieramy radnych i chyba nie nam ich odwoływać. Moim zdaniem byłoby nieetyczne podejmować tego typu uchwały – stwierdza radny, który kilka lat wcześniej wszedł na miejsce radnego, któremu wygaszono mandat, w wyniku sądowego wyroku i w dodatku sam musiał zrezygnować z pełnienia funkcji członka Rady Nadzorczej w Tomaszowskim Centrum Zdrowia, gdzie został powołany, gdy stało się oczywiste, że zajmie miejsce odwołanego radnego. Dodatkowo powoływanie się na etykę przez osobę, która kandydując z listy PiS natychmiast po wyborze znajduje się w szeregach PSL uznać należy za doskonały żart i kpinę z wyborców.
Grzegorz Haraśny dopytywał natomiast, na czyj wniosek przygotowano uchwałę o wygaszeniu mandatu Bogdanowi Kąckiemu oraz czy gdyby radny został powtórnie został członkiem Zarządu Powiatu również przygotowano by taka uchwałę.
- Starosta poinformował przewodniczącego Rady Powiatu, że pan Bogdan Kącki nie złożył w ustawowym terminie wniosku o urlop bezpłatny, czym naruszył artykuł 24 ustawy o samorządzie powiatowym. Pan przewodniczący wystąpił do referatu prawnego o sporządzenie opinii prawnej. Następnie, na podstawie wydanej przez nas opinii i na zlecenie przewodniczącego przygotowuje projekt uchwały – odpowiedział prawnik.
Ostatecznie piętnastu radnych głosowało przeciwko przyjęciu uchwały, sześciu wstrzymało się a tylko jeden był za.
Przy okazji warto zauważyć, że nie jest to pierwszy tego typu przypadek w historii tomaszowskiego samorządu, gdy radni podejmować mają decyzję, dotyczące swoich kolegów. Wcześniej mieliśmy do czynienia z wygaszaniem mandatu radnego PiS. Brak decyzyjności po stronie powiatowego gremium decyzyjnego skutkował tym, że przez ponad rok rada była de facto niekompletna. Odnotowanych jest też kilka przypadków, kiedy radni mieli wyrazić zgodę na rozwiązanie stosunku pracy. Za każdym razem taka zgoda, mimo kontrowersji, nie była udzielona. Zapisy ustawy mające chronić niezależność radnych, nazbyt często stanowią narzędzie wykorzystywane przez różnego rodzaju cwaniaków. I nie chodzi tu wcale o przypadek Bogdana Kąckiego.
Napisz komentarz
Komentarze