Głównym celem inscenizacji było przypomnienie postaci Tomaszowianina plut. Stefana Karaszewskiego – bohaterskiego żołnierza 85. Pułku Strzelców Wileńskich, wchodzącego w skład Armii „Prusy”. 5-tego września 1939 roku we wsi Kosów, niedaleko Moszczenicy (obecny pow. piotrkowski) Stefan Karaszewski podjął nierówną walkę z oddziałem niemieckich czołgów, przez co umożliwił kolegom wycofanie się. W tym celu okopał się za przygotowanym wcześniej polem minowym i uzbrojony w skrzynkę granatów oraz karabin maszynowy oczekiwał wroga.
Widzowie zgromadzeni w Skansenie oglądali w napięciu tę samotną postać, przyczajoną na swoim stanowisku. Kiedy na horyzoncie pojawiły się pierwsze niemieckie czołgi, zaatakował je granatami i ostrzałem z karabinu maszynowego. Podczas rekonstrukcji zostały symbolicznie „zniszczone” dwa czołgi, w rzeczywistości Stefan Karaszewski w czasie samotnej walki, trwającej dwie godziny uszkodził co najmniej sześć takich pojazdów, zabijając 11 żołnierzy niemieckich, w tym 2 motocyklistów. Widząc zbliżających się coraz bardziej i okrążających go żołnierzy, nasz bohater popełnił samobójstwo rozrywając się ostatnim granatem.
W ten sposób spełniły się jego słowa wypowiedziane do rodziny kilka miesięcy wcześniej, gdy rozmowa zeszła na temat możliwości wojny z Niemcami: „żywy się w ich ręce nie oddam”. Jego heroiczna, okupiona śmiercią, walka opóźniła natarcie niemieckie na Warszawę. Prawdopodobnie żołnierze niemieccy podczas walki nie zdawali sobie sprawy, że tyle kłopotu przysparza im jeden polski żołnierz. Wielkie musiało być ich zaskoczenie, a pewnie i wstyd, kiedy odnaleźli przyczynę swoich strat i zniszczeń – samotnego, młodego polskiego żołnierza.
Rekonstrukcja z pewnością nie byłaby tak widowiskowa, gdyby nie użyty w niej sprzęt. Oprócz wymienionego na wstępie samolotu, będącego własnością Kuby Myśluka i przezeń pilotowanego, podczas inscenizacji można było zobaczyć replikę polskiego samochodu pancernego wz.34 oraz oryginalną armatę ppanc. Bofors wz.36, a także kopie dwóch niemieckich czołgów: PzKpfw II Ausf C i PzKpfw II Ausf D oraz samochodu opancerzonego Kfz. 13 Adler (udostępnione przez Fundację Wojskowości Polskiej).
Wiele mocnych wrażeń dostarczyła również oprawa pirotechniczna, przygotowana przez Artura Sobieraja. Tym razem widownia mogła nie tylko obserwować i słyszeć wybuchy, ale także poczuć w nozdrzach dym, a co poniektórzy odczuli nawet opadający na nich po eksplozji piach i pył. Jednak zamiast spodziewanego niezadowolenia dało się słyszeć wśród widowni zachwyt, wynikający z możliwości bardzo bezpośredniego uczestniczenia w przedstawianych wydarzeniach. Nie ukrywajmy, że zachwyt był udziałem głównie najmłodszej części widowni.
Przy okazji wrześniowej rekonstrukcji organizatorzy zdecydowali się na szybkie przeniesienie widzów w czasie i przedstawienie również krótkiego epizodu z końca II wojny światowej. A przyczyną tego była chęć zaprezentowania szerszej widowni najnowszego nabytku Skansenu, jakim jest… 31-tonowy bunkier typu Tobruk. Został on przeniesiony do naszej placówki półtora miesiąca temu
Podczas swoistej „żywej dioramy” walkę z Tobrukiem, stanowiącym ośrodek obronnej pozycji niemieckich żołnierzy, podjął radziecki czołg T-34. Czołg ten unieruchomił najpierw niemiecki transporter opancerzony „Lufcik”, a następnie oddał decydujący o swoim zwycięstwie strzał w stronę niemieckich umocnień. Warto przypomnieć, iż te dwa wojenne kolosy (T-34 i „Lufcik”) można na co dzień oglądać w naszym Skansenie. Podczas rekonstrukcji odbywających się w Skansenie są „ożywiane” rękami pasjonatów militariów – Piotra Malczewskiego (kierowca „Lufcika”) oraz Andrzeja Miszteli (kierowca T-34).
Rekonstrukcja nie mogłaby się odbyć, gdyby nie aktorzy, którzy przyjechali do Tomaszowa z całej Polski i z wielką pieczołowitością starali się odtworzyć wojenne wydarzenia, odbywające się na przedpolach naszego miasta. W widowisku wzięły udział Grupy Rekonstrukcji Historycznych: AA7 (7 Oddział Rozpoznawczy 4 Dywizji Pancernej Wehrmachtu) pod dowództwem Krzysztofa Zawilińskiego oraz Pionierzy 40 Pułku Piechoty Dzieci Lwowskich z Warszawy na czele z Wiesławem Olczakiem, a także Stowarzyszenie Rekonstrukcji Historycznych 51 Pułku Piechoty Strzelców Kresowych z Ilży pod wodzą Jacka Gnata. Ważną rolę pełnił również Sławomir Cisowski – scenarzysta i reżyser widowiska, a także jego współprowadzący.
Zgodnie z tradycją panującą w Skansenie już od kilku rekonstrukcji po zakończeniu inscenizacji widownia mogła wejść na pole bitwy, aby jeszcze bliżej zapoznać się z historią. Powodzeniem cieszyły się pojazdy wojenne, zarówno polskie jak i niemieckie. Nie mniejszym powodzenie mieli żołnierze, z którymi chętnie fotografowały się zarówno dzieci, jak i przedstawicielki płci pięknej.
Poza samą rekonstrukcją na widzów odwiedzających tego dnia naszą placówkę czekały także inne atrakcje. Jedną z nich było stoisko Polskiego Stowarzyszenia Strzelectwa Historycznego w Warszawie. Artur Nojek wraz z kolegami prezentowali historyczną broń czarnoprochową sprzed 1850 roku. Cieszyła się ona sporym zainteresowaniem wśród zwiedzających, zwłaszcza że broń jest sprawna i można z niej oddać strzał, co chętnie prezentowali członkowie Stowarzyszenia.
Podczas wizyty w Skansenie można było również bliżej zapoznać się z postacią Stefana Karaszewskiego nie tylko poprzez obejrzenie rekonstrukcji, ale również zdjęć i życiorysu zaprezentowanych na niewielkiej, okolicznościowej wystawce. Obok, na ekspozycji zatytułowanej „Wrześniowe kadry z Tomaszowa i okolic” zostały pokazane unikatowe zdjęcia, na których utrwalono widok tutejszych pobojowisk oraz zniszczeń dokonanych we wrześniu 1939 roku.
Osobną wystawę przygotowali członkowie Jednostki Strzeleckiej Nr 1002 Związku Strzeleckiego „Strzelec”, działającej w Tomaszowie Maz. W tutejszym „Strzelcu” bardzo aktywnie działał przed wojną Stefan Karaszewski, więc obecni strzelcy również postanowili przypomnieć jego postać. Zaprezentowali także materiały dotyczące swojej organizacji, która w tym roku obchodzi setną rocznicę.
Na obchody rocznicy wrześniowych wydarzeń zjechali do tomaszowskiego Skansenu znamienici goście. Przybyli między innymi członkowie rodziny głównego bohatera tych obchodów – Stefana Karaszewskiego. Gościliśmy jego siostrzenicę – Wandę Rybak oraz kuzyna – Stanisława Karaszewskiego (oboje z Tomaszowa Maz.). Jako, że czynione są starania o pośmiertne nadanie wysokiego odznaczenia państwowego bohaterowi spod Moszczenicy, do Skansenu przyjechał dr Jan Ciechanowski – p.o. Kierownika Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych, który przekazał informację, że odznaczenie to zostanie nadane i wręczone rodzinie S. Karaszewskiego prawdopodobnie jeszcze w tym roku. W Skansenie pojawili się także przedstawiciele władz Tomaszowa Mazowieckiego oraz gminy Moszczenica. Nie zabrakło również tych, którzy w sposób szczególny chcą naśladować hart ducha Stefana Karaszewskiego. Mowa o działającej w Moszczenicy 86 Piotrkowskiej Drużynie Harcerskiej „Knieja” im. Stefana Karaszewskiego.
Zgodnie z tradycją panującą przy okazji rekonstrukcji odbywających się w Skansenie Rzeki Pilicy, przedstawiciele rekonstruktorów, strzelców oraz pilickiej placówki pojechali na tomaszowski cmentarz, oddać hołd polskim bohaterom wojennym. W obecności członków rodziny S. Karaszewskiego i ministra – J. Ciechanowskiego strzelcy zaciągnęli wartę i złożyli kwiaty przy rodzinnym grobie tego Bohatera, natomiast wiązankę od Skansenu i rekonstruktorów złożono na jego symbolicznym nagrobku, znajdującym się na cmentarzu wojennym. Asystowali przy tym również harcerze z Moszczenicy.
x x x
Skansen Rzeki Pilicy serdecznie dziękuje wszystkim, którzy przyczynili się do godnego przypomnienia wydarzeń wojennych z września 1939 roku w naszym mieście i regionie.
Napisz komentarz
Komentarze