Na długo przed pierwszym gwizdkiem Marcina Szulca z Mazowieckiego Związku Piłki Nożnej, kibice zarówno Widzewa jak i gości wzajemnie podgrzewali atmosferę na trybunach. Niestety okrzyków nie da się tu w żaden sposób przytoczyć nie tylko ze względu na cenzurę ale przede wszystkim na dobre wychowanie.
Spiker zawodów robił co mógł, aby kibice ochłonęli i zajęli się kibicowaniem dla swoich drużyn. W końcu apel Marcina Tarocińskiego poskutkował i doping przybrał zdecydowanie bardziej kulturalną szatę.
Duże owacje, przed pierwszym gwizdkiem otrzymał Darvydas Šernas. Kibice liczyli, że także w dzisiejszym spotkaniu zdobędzie dla naszej drużyny bramkę. W tym sezonie zdobył ich już trzy i prowadzi w klasyfikacji najlepszych strzelców polskiej ekstraklasy. Darvydasa na każdym meczu w Łodzi dopinguje rodzina: urocza i bardzo piękna 21-letnia Sandra, studentka Uniwersytetu Wileńskiego oraz brat bliźniak.
Trener Andrzej Kretek mecz rozpoczął z dwiema zmianami w składzie. Od początku na murawie pojawili się Jarosław Bieniuk oraz Piotr Kuklis. Natomiast na ławce zasiedli Ugochukwu Ukaha oraz Bruno Pinheiro.
Pierwsze minuty spotkania wyglądały jak pojedynek bokserski, obydwie drużyny wyprowadzały mało zdecydowane ataki, raczej badając się wzajem niż zadając nokautujące ciosy.
Mecz w pierwszej odsłonie mało interesujący, zawodnicy grają ostro, o sędzia pobłaża zarówno naszym zawodnikom jak i wiślakom.
W 21 minucie wiślak Cezary Wilk z zimną krwią „ściął” Piotra Kuklisa, kibice domagali się żółtego kartonika dla wiślaka, lecz warszawski arbiter tylko pouczył Wilka. To tylko rozzłościło łódzkich kibiców.
Pięć minut później sędzia już nie był taki pobłażliwy dla gości, żółtą kratkę za ostry faul ujrzał Andreas Rios.
Mecz nadal toczył się w nerwowej atmosferze. Trzy minuty później kolejna przerwa, na murawie leżał Junior Diaz i konsternacja na stadionie. Sędzia zarządza przerwę w meczu. Zgodnie z nowymi przepisami można to zrobić w celu uzupełnienie płynów. Jest to zrozumiałe, tym bardziej, że mecz toczył się przy bardzo wysokiej temperaturze.
W 32 minucie pierwszej odsłony, nasz zespół mógł objąć prowadzenie i ustawić sobie mecz. Akcję zainicjował Adrian Budka, który zagrał futbolówkę wzdłuż boiska do Tomasza Lisowskiego, a ten ostatni sprytnie odegrał do futbolówkę do Velibora Durića. Strzał Velibora Durića poszybował ponad bramką Milana Jovonica.
Trzy minuty później goście obejmują prowadzenie. Bramka z niczego. Piłkę na naszym polu traci słabo dysponowany tegoż popołudnia Piotr Kuklis, futbolówkę przejął Dragan Paljis i oddał słaby strzał z około 25 metrów, jednak nasz golkiper popełnia kardynalny błąd i piłka wpadła do siatki przy prawym słupku. 1 do 0 dla gości. Kibiców jednak to nie zasmuciło, wciąż głośno dopingowali swoją drużynę. Po stracie bramki łodzianie decydują się na wzmożone ataki na bramkę gości. Jednak nic z tego nie wychodził.
W 40 minucie pojedynku dobrze zapowiadającą się akcje zmarnował Darvydas Šernas, nasz zawodnik podał piłkę do Tomasza Lisowskiego zbyt czytelnie i goście futbolówkę wybili do przodu.
Warszawski sędzia doliczył 180 sekund jednak łodzianie nie potrafili doprowadzić do remisu. Krakowianie chaotycznie rozbijali ataki naszej drużyny, piłka nawet wylądowała na dachu łódzkiego stadionu. Nie po raz pierwszy w ten sposób goście się bronili. W meczu z poznańskim Lechem na inauguracje, futbolówka na dach lądowała kilkakrotnie.
Pierwsza odsłona kończy rezultatem 1 do 0 dla gości. W przerwie na trybunach kibice łodzian zastanawiali się, czy Widzew stać na doprowadzenie do remisu. Regułą na łódzkim stadionie staje się fakt, że widzewiacy pierwsi tracą bramkę, aby później „gonić” wynik. W meczu z Wisłą ta sztuka się udała
Na drugą odsłonę meczu nie wyszedł już Piotr Kuklis, w jego miejscu zameldował się Prejuce Nakoulma.
Kilkadziesiąt sekund po rozpoczęciu drugiej połowy doskonałą sytuację zmarnował Velibor Durić, strzał Bośniaka zablokowali goście i nadal wynik nie uległ zmianie. Szkoda…..
W 51 minucie pojedynku łodzianie mogli stracić kolejną bramkę, na szczęście goście nie wykorzystali sytuacji, którą piłkarze Widzewa sami sprowokowali.
Sześć minut później powinien być remis. Wyśmienitą sytuację zmarnował Darvydas Šernas. Litwin źle uderzył w futbolówkę na polu bramkowym gości. Obrońcy z mozołem wybili futbolówkę w pole. Kilka minut wcześniej doskonały strzał oddal De Souza Tome C. E, popularny Dudu, jednak piłka trafiła jedynie w boczną siatkę. Kibice już widzieli futbolówkę w bramce. Kolejne minuty należały do łodzian, lecz wynik nie uległ zmianie.
Po dośrodkowaniu na pole karne przez Tomasza Lisowskiego, niecelny strzał oddał najlepszy strzelec łodzian Darvydas Šernas. Piłkę pewnie wyłapał bramkarz gości.
Mimo, iż goście od 65 minuty pojedynku grali w dziesiątkę, to wynik nie uległ zmianie do końcowego gwizdka. Drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę ujrzał Erik Cikos.
Ładną dwójkową akcję przeprowadzili Velibor Durić z Piotrem Grzelczakiem, który kilka minut wcześniej zastąpił Tomasza Lisowskiego. Jednak strzał Bośniaka został zablokowany przez gości. Na pięć minut przed końcem spotkania Patryka Małeckiego zmienia Paweł Bożek, a Małeckiego żegnają przeraźliwe gwizdy. Młody wiślak schodząc z boiska prowokował łódzkich kibiców niemiłosiernie.
Łodzianie w ostatniej minucie pojedynku mogli zremisować, jednak strzał Pawła Grischoka minimalnie minął bramkę.
Kilka minut wcześniej minimalnie niecelny strzał oddał Jarosław Bieniuk.
I tak mecz zakończył się zwycięstwem gości 1 do 0. Wiślacy oddali dwa celne strzały na bramkę Macieja Mielcarza i to wystarczyło, aby wygrać w Łodzi. Widzew starał się bardzo aby mecz choć zremisować, ale niezbyt im to wychodziło. W poprzednich dwóch pojedynkach bramki zdobywał Litwin, tym razem ta sztuka mu się nie udała.
Poza Darvydasem Šernasem bramkarza gości nękali Bośniak Velbor Durić oraz Paweł Grichok jak również Dudu.
Mecz powinien zakończyć się bezbramkowym remisem. Gol dla gości padł z duża pomocą łodzian, gdyby Piotr Kuklis nie stracił futbolówki to bez wątpienia mecz zakończył się takim rezultatem.
Przed łodzianami kolejne ciężkie wyzwanie. Już w sobotę 28 sierpnia 2010 roku (początek meczu o 18.15) do Łodzi przyjedzie lider polskiej ekstraklasy zespół warszawskiej Polonii.
Polonia wzmocniła się znacząco, w swoich szeregach ma między innymi Artura Sobiecha, Patryka Rachwała, Dariusza Pietrasiaka, czy Euzebiusza Smolarka, który jeszcze niedawno brylował na europejskich stadionach. Pamiętamy wszyscy jak piękne zdobywał bramki w meczach między innymi z Portugalią, w którym to Polacy wygrali 2 do 1, a Ebi zdobył oba gole.
Piłkarzom Widzewa nie można było odmówić woli walki ale w sobotnim spotkaniu nie wystarczyła ona by pokonać zespól gości.
Nasz zespół frajersko stracił bramkę, i już nie zdołał odrobić strat. Łodzianie starali się bardzo ale strzały ich były niecelne lub zespół gości umiejętnie oddalał zagrożenie. .
Zespół gości w polskiej ekstraklasie będzie brylował a na arenie międzynarodowej będzie jak zawsze „chłopcem do bicia”.
Widzew Łódź – Wisła Kraków 0:1 (0:1)
0:1 Paljic (35.)
Widzew: Mielcarz – Broź, Szymanek, Bieniuk, Dudu, Budka (54. Grischok), Panka, Kuklis (46. Nakoulma), Lisowski (74. Grzelczak), Durić, Sernas
Wisła: Jovanic – Bunoza, Paljic (63. Piotr Brożek), Diaz, Jirsak, Małecki (85. Paweł Brożek), Rios (73. Boguski), Cikos, Cleber, Wilk, Żurawski
Sędzia:Marcin Szulc (Warszawa)
Żółte kartki: Rios, Cikos, Cleber (Wisła)
Czerwona kartka:Cikos (Wisła, za dwie żółte)
Widzów: 9560
Napisz komentarz
Komentarze