Karierę trenerską rozpoczął z młodzieżą w stolicy, w klubie AZS AWF (1962 – 1969), brał również udział w przygotowaniach drużyny na XIX Igrzyska Olimpijskie w Meksyku, które odbyły się w 1968 roku. Nasz zespół zdobył wtedy piąte miejsce. Wówczas coachem kadry narodowej był Tadeuszem Szlagorem.
W latach 1969–1974, Andrzej Warych, był trenerem pierwszej oraz drugoligowej drużyny mężczyzn BKS Skra Warszawa. Następnie w 1974 roku podczas Mistrzostw Świata w Meksyku został drugim trenerem kadry. Był u boku niezapomnianego „Kata” czyli świetnego Huberta Wagnera. Polacy po raz pierwszy w historii zdobyli mistrzostwo świata.
Po powrocie z Mistrzostw w latach 1974–1975 został trenerem męskiej drużyny KS Płomienia Milowice Sosnowiec. Po dwóch latach pracy w Sosnowcu wrócił do Warszawy i w latach 1976 – 1996 trenował męską oraz żeńską drużynę KS Stal FSO a później Poloneza. Ponadto był trenerem żeńskiej drużyny RKS Skry Warszawa. Był także w sztabie trenerskim reprezentacji kobiet, współpracował z Andrzejem Dulskim i Janem Rysiem.
Od 1996 roku Szef Wyszkolenia Polskiego Związku Piłki Siatkowej w Warszawie.
- Panie Andrzeju od lat jest Pan związany z siatkówką we wszelkich odmianach. Nie tylko tą wyczynową ale również rekreacyjną i plażową. Jak oceniłby Pan poziom siatkówki w Polsce?
Piłka siatkowa to sport piękny i możliwy do uprawiania zarówno w formie rekreacyjnej, jak i w wysokim wyczynie. Ostatnie lata to niewątpliwy rozwój polskiej siatkówki zarówno na plaży (w formie wyczynu i rekreacji), jak i na hali. Fenomen widowiska sportowego, jaki tworzą polscy kibice wraz z całym sztabem organizacyjnym stały się wzorem do naśladowania na całym świecie. Chętnie korzystają z niego inne dyscypliny. Niewątpliwie nasza dyscyplina (piłka siatkowa) należy do czołowych na świecie.
- Urodził się Pan w Tomaszowie, czy mysi pan, że jest jeszcze u nas szansa na siatkówkę na wysokim poziomie?
Łezka w oku się kręci na dawnych siatkarskich „wspomnień czar”. Pomimo wszelkich trudności jestem przekonany, że Tomaszów Mazowiecki stać na zespół w I Lidze, zarówno ze względu na tradycje, jak i zapotrzebowanie społeczne. Myślę, że ludzie potrafiący działać we współczesnej samorządowej rzeczywistości potrafią przyciągnąć sponsorów. Szczerze tego życzę.
- Jakie pozostały u Pana wspomnienia z lat młodzieńczych w Tomaszowie:
Wspomnień, to mam cały tom (może kiedyś powstanie). Rodzina: ciocia Czesława i siostra Danusia z Rodziną. Sportowe wspomnienie to podglądanie lekkoatletycznego „wunderteamu” trenera Jana Mulaka w Spalskich lasach.
To sportowa atmosfera szkoły L.O. nr 1 z niezapomnianym panem Edmundem Wojewódzkim i konkurs skoku wzwyż na „dużej” przerwie z udziałem Dyrektora Piotrowskiego. To boisko-klepisko pod dębami na stadionie „Lechii” i gra „na bosaka” w towarzystwie Szymczyków, Kwiecińskiego, Cygana, Bińczyka, Kobędzy i Knapa pod wodzą Leszka Frąckiewicza, nie sposób wszystkich wymienić. Piękne chwile, które moją pasję-siatkówkę pozwalają mi realizować do dzisiaj.
- RKS Lechia utrzymała się w drugiej lidze, ale poziom jaki prezentowała podczas ostatnich meczów odbiegał dalece od tego, do czego siatkarze klubu nas przyzwyczaili w latach siedemdziesiątych, czego obecnej drużynie brakuje?
Wyniki sportowe RKS Lechia są wykładnikiem stanu organizacyjno-finansowego. Brakuje systematycznej pracy, wzmocnienia składu i stabilizacji.
- Często Pan odwiedza Spałę, Tomaszów, czy widzi Pan pozytywy w rozwoju zarówno Spały jak i rodzinnego Tomaszowa?
Spałę i Tomaszów odwiedzam często. Spała stała się nowoczesnym ośrodkiem szkolenia sportowego ale chyba utraciła swoją międzywojenną atmosferę ciepła i intymności. Tomaszów widzę raczej z drogi do Spały. Ruina fabryki Wistom budzi grozę a tam spędziłem dzieciństwo.
- Przejdźmy może do sedna naszej rozmowy, jak ocenia Pan występy naszych siatkarzy w obecnej edycji ligi światowej?
Występy naszej reprezentacji w Lidze Światowej ocenić trzeba raczej negatywnie. Stawiane cele i założenia nie do końca zostały zrealizowane.
- Skra po raz szósty została ozłocona, jak Pan sądzi czy najbliższym sezonie będzie jakaś drużyna która poważnie zagrozi podopiecznym Jacka Nawrockiego?
Gratulacje dla kolejnego Tomaszowianina, który wiele znaczy w polskiej siatkówce. Wszyscy się zbroją, może być trudniej o kolejne tytuły, ale to dobrze, bo zaostrzy się rywalizacja i podniesie poziom sportowy.
- Wrzesień, październik, listopad to miesiące podczas których będziemy się emocjonowali Mistrzostwami Świata kobiet i mężczyzn w Japonii i Włoszech, jakie założenia nakreślii trenerzy Jerzy Matlak oraz Daniel Castellani?
Mistrzostwa świata to główne imprezy roku, zarówno dla kobiecej, jak i męskiej reprezentacji. Zadania mogą być tylko jedne - potwierdzenie przynależności do światowej czołówki i walka o medale.
- W imieniu wszystkich tomaszowian serdecznie dziękuję za rozmowę.
Dziękuję i pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie życząc Ligowej drużyny i wspaniałych przeżyć.
Napisz komentarz
Komentarze