Początek tej historii dały dramatyczne wydarzenia rozgrywające się nad Pilicą w dniu 18 stycznia 1945 roku. Wtedy to przez przygotowywaną od pół roku przez dowództwo niemieckie potężną rubież obronną – tzw. Linię Pilicy przetoczył się walec radzieckiej Ofensywy Styczniowej. Rosjanie szybko pokonali niemieckie umocnienia, ciągnące się m.in. koło nadpilickiej wsi Kurnędz. Uciekający przed czerwonoarmistami Niemcy porzucili tutaj wiele uzbrojenia, a w tym baterie armat. Po przejściu frontu okoliczni mieszkańcy zainteresowali się porzuconym, groźnym do niedawna żelastwem. W większości trafiło ono na złom, ale część elementów poniemieckiego uzbrojenia wykorzystano do celów praktycznych w tutejszych gospodarstwach. Szczególne wzięcie miały koła od niemieckich pojazdów i armat.
Przydały się także lufy od tych ostatnich. To właśnie mieszkańcy Kurnędza i kilku sąsiednich wsi wpadli na pomysł zaadaptowania armatnich luf… na przydrożne krzyże. Długie lufy, wkopane do ziemi potężnymi komorami zamkowymi, uzupełniono łuskami od niemieckich nabojów artyleryjskich, tworząc z nich ramiona i zwieńczenia krzyży. To, jakże symboliczne ”przekuwanie mieczy na lemiesze” dobrze pamięta najstarszy dziś mieszkaniec Kurnędza – pan Czesław Antosik, liczący sobie już 89 lat. Opowiada, że krzyż z armatniej lufy stanął na posesji jego babki by zastąpić stojący tam wcześniej, bardzo zniszczony krzyż drewniany. Ta zamiana odbyła się jeszcze w 1945 roku.
Po upływie 65 lat w Kurnędzu dokonuje się podobnie symboliczna zamiana. Oto bowiem mieszkańcy tej wsi postanowili zastąpić mocno już nadwyrężony zębem czasu krzyż żelazny nową, murowaną kapliczką. Zatroszczyli się jednak o zachowanie niezwykłego świadka wojennej historii swojej wsi i zaproponowali przeniesienie starego krzyża do tomaszowskiego Skansenu Rzeki Pilicy. Nasza placówka, od dawna gromadząca pamiątki związane z działaniami wojennymi nad Pilicą, ochoczo na to przystała. Cennej pomocy w tych przenosinach udzielił nam dyrektor Miejskiego Zakładu Komunalnego w Sulejowie – Ireneusz Czerwiński, sam będący zapalonym miłośnikiem regionalnej historii.
Dzięki oddelegowanej przez niego ekipy dysponującej m.in. odpowiednią koparką cała operacja, odbywająca się w minioną środę – 16 czerwca, przebiegła szybko i sprawnie. Czynnie włączyli się do niej również mieszkańcy Kurnędza, a wśród nich właściciel tej nieruchomości – Zbigniew Antosik i sołtys wsi – Mariusz Adamek. Po upływie kilku godzin troskliwie wykopany i przewieziony na niskopodwoziowej przyczepie krzyż z wojenną metryką znalazł się w nadpilickim skansenie. Mieszkańcy Kurnędza podarowali go nam w komplecie, włącznie z żelaznym ogrodzeniem.
Po dokonaniu pieczołowitych zabiegów konserwatorskich krzyż ten stanie na honorowym miejscu skansenu tuż obok kolekcji historycznych armat (w tym również pochodzących z Linii Pilicy) oraz unikatowego zbioru zatytułowanego „Miecze na lemiesze”, a pokazującego niezwykłe, pokojowe wykorzystanie poniemieckiego uzbrojenia i wyposażenia zebranego przez mieszkańców nadpilickich wsi z pól bitewnych w 1945 roku. Warto przy okazji podkreślić unikatowość samej lufy użytej do tego krzyża, a pochodzącej z niemieckiej armaty polowej, prawdopodobnie kal. 105 mm. Z kolei na zwieńczenie i ramiona krzyża użyto łusek od nabojów do ciężkiej armaty p.lot. kal 88 bmm. Ustawiony w Skansenie i odrestaurowany krzyż z Kurnędza zwiedzający będą mogli oglądać jeszcze tego lata.
[reklama2]
Napisz komentarz
Komentarze