Urodzony w Niemczech Erich Koch w 1928 roku na polecenie Adolfa Hitlera przyjechał do Prus Wschodnich, by tu budować sieć NSDAP. Jak podaje na swoich stronach Instytut Pamięci Narodowej pracując w Prusach Koch był również "twórcą i wydawcą gazety hitlerowskiej +Preussische Zeitung+, która aż do upadku nazistów była propagandową gazetą reżimu".
Gdy w 1933 r. Hitler doszedł do władzy, Koch został mianowany nadprezydentem Prus Wschodnich, a od 1941 r. także szefem Zarządu Cywilnego Okręgu Białystok i Komisarzem Rzeszy na Ukrainę. "Cieszył się dużą sympatią Hitlera, co wykorzystywał w sporach z Heinrichem Himmlerem, czy też Alfredem Rosenbergiem. Po zakończeniu II wojny światowej uciekł do Niemiec" - podaje IPN.
Po ucieczce Koch zmienił nazwisko i wygląd. Brytyjczykom w 1949 roku udało się go namierzyć i schwytać w Hamburgu. Po rozpatrzeniu wniosku o jego ekstradycję władze brytyjskie przekazały go Polskiej Misji Wojskowej.
Proces Ericha Kocha przed Sądem Wojewódzkim w Warszawie rozpoczął się w październiku 1958 roku. Jak wyliczył Ireneusz Iwański, autor książki "Prawdziwa historia Bursztynowej Komnaty i Ericha Kocha" proces ten trwał 4 miesiące i 17 dni, sąd przeprowadził 77 rozpraw, a media z Polski i świata obszernie go relacjonowały.
Iwański pisze, że na jednej z rozpraw Koch oświadczył "Nikogo nie zamordowałem, jestem niewinny, o tych wszystkich okropnościach popełnianych przez Niemców w czasie wojny dowiedziałem się tu, na sali sądowej po raz pierwszy".
Sąd nie uwierzył tym słowom Kocha i 9 marca 1959 roku uznał go za winnego tego, że "od 1 września 1939 roku do kwietnia 1945 roku na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej przyłączonym do Prus Wschodnich (...) jako gauleiter NSDAP, a następnie jako szef Zarządu Cywilnego Okręgu Białostockiego, działając ze względów politycznych, narodowościowych i rasowych (...) brał udział w dokonywaniu zabójstw" m.in ludności cywilnej. Sąd stwierdził, że w czasie rządów Kocha na polskich terenach zginęło co najmniej 72 tys. Polaków, a także całkowicie została wymordowana ludność pochodzenia żydowskiego, która przed wojną na tych terenach liczyła ponad 200 tys. osób.
Wyrok śmierci 10 listopada 1959 roku utrzymał w mocy Sąd Najwyższy Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej. Kary śmierci nigdy na Kochu nie wykonano.
"Erich Koch do 13 marca 1965 r. przebywał w Centralnym Więzieniu w Warszawie, a następnie przeniesiono go do Zakładu Karnego w Barczewie. Przez cały okres pobytu w więzieniach, aby uniknąć kary i polepszyć swój byt wielokrotnie sugerował, że zna miejsce przechowywania Bursztynowej Komnaty" - pisze IPN i podaje, że Koch składał m.in. stronie radzieckiej propozycje odbycia podróży do Królewca w celu jej odnalezienia.
"Jednak w materiałach archiwalnych przechowywanych w archiwum IPN brak jest informacji o realizacji tej podróży. Nazista przede wszystkim postrzegany był jako cenne źródło wiedzy dla wywiadu PRL. Nie był traktowany też jak zwykły więzień, bowiem zbrodniarz większość kary odbył w jednoosobowej celi, co należało wówczas do rzadkości" - podaje IPN.
Z powodu braku dokumentów dotyczących pozyskiwania od Kocha informacji o Bursztynowej Komnacie od lat narastają wokół tego tematu mity i legendy, w których prawda miesza się z fałszem. Wielu znawców tematu jest przekonanych, że Kocha celowo skierowano do barczewskiego więzienia, czyli na teren byłych Prus Wschodnich, by w razie, gdyby zdradził miejsce ukrycia Bursztynowej Komnaty szybko zweryfikować te informacje, zawieźć Kocha na miejsce.
Niektórzy twierdzą, że zdarzyło się kilka wypraw służb z Kochem w teren. Od kilku lat na terenie dawnej hitlerowskiej kwatery wojsk lądowych (OKH) w Mamerkach nad Mamrami dzierżawca organizuje poszukiwania Bursztynowej Komnaty powołując się właśnie na rzekome przywożenie w to miejsce Kocha.
Poszukiwania oparte na rzekomych wskazówkach Kocha organizowano też w ruinach kilku pałaców na terenie dawnych Prus Wschodnich.
Koch umiał wykorzystywać to zainteresowanie legendarnym skarbem i np. w 1967 r. udzielił obszernego wywiadu dziennikarzowi Sławomirowi Ostrowskiemu, w którym mówił o Bursztynowej Komacie.
Erich Koch zmarł śmiercią naturalną 12 listopada 1986 r. "Za swoje zbrodnie nigdy nie wykazał skruchy, a jego historia do tej pory budzi wiele kontrowersji" - stwierdza IPN. Iwański w książce przytacza ostatnie słowa Kocha, które miał powiedzieć do pielęgniarki w więziennym szpitalu. Brzmiały one: "Z Kochem koniec. 36 lat w polskim kryminale. I za co?"
Pracownicy barczewskiego więzienia, którzy strzegli Kocha do dziś chętnie opowiadają dziennikarzom, jak podglądali go przez wizjer, a zirytowany Koch miał do nich krzyczeć wtedy: "Koch nie malpa!".
Bursztynowa Komnata to wykonany w XVIII w. z bursztynu gabinet. Komnatę zamówił pruski król Fryderyk I, ale w 1716 roku podarował ją carowi Piotrowi I Wielkiemu jako dowód ich przyjaźni i sojuszu. Gabinet trafił najpierw do Petersburga, potem Carskiego Sioła. W 1941 r. komnatę ukradli Niemcy - zdemontowali bursztynowe panele ze ścian, zapakowali w skrzynie i przewieźli do Królewca, do zamku. Wiadomo, że w 1944 r. ponownie ją zapakowano do skrzyń i umieszczono w zamkowych podziemiach. To ostatnia pewna wiadomość na temat Bursztynowej Komnaty. Plotki mówią, że w jej ukrycie miał być zaangażowany właśnie Koch.
Do dziś komnata nie została odnaleziona. (PAP)
Autorka: Joanna Kiewisz-Wojciechowska
Napisz komentarz
Komentarze