Zespół prowadzony przez Roberta Malickiego bez większych kłopotów zwyciężył Gwardię Wrocław. Do pozostania w drugiej lidze wystarczy aby nasi siatkarze wygrali jednego seta za dwa tygodnie 1 maja 2010 roku we Wrocławiu.
Całe spotkanie przebiegało pod dyktando naszych zawodników. Tomaszowianie nie pozwolili odskoczyć na więcej niż 4-5 oczka. Kontrolowali przebieg spotkania od początku do samego końca. Pierwszą partię wygrali dość gładko do 16.
Drugi set nasz zespół rozpoczął słabo. Goście po niepowodzeniach w pierwszej odsłonie bardziej zmotywowani niż Lechia rozpoczęli od prowadzenia 3 – 0. Pierwszą składną akcję zakończoną zdobyciem punktu przeprowadził Jaszewski, który był jednym z wyróżniających się zawodników spotkania.
Goście zwiększali w tej części meczu przewagę, a nasi zawodnicy nie mogli przełamać złej passy. Tak mecz toczył się do stanu 6 do 6. Od tej chwili w naszych siatkarzach coś zawrzało. Zobaczyliśmy wolę zwycięstwa i to oni już kończyli akcje.
W tej części spotkania punktowali Neroj, Latocha, Jaszewski. Od stanu 11 – 7 nasi zawodnicy kontrolowali przebieg seta i zwiększali systematycznie swoją przewagę. Goście nie potrafili skutecznie zakończyć dobrze wyprowadzonej przez siebie akcji. W naszym zespole wszystko prawidłowo funkcjonowało. Ostatecznie podopieczni Roberta Malickiego tę partię zwyciężyli do 21.
Trzecią odsłonę tego spotkania podopieczni popularnego „Dzidka” czyli Ireneusza Kłosa rozpoczęli od nikłego prowadzenia 1 do 0, ale po następnej akcji i dużym zamieszaniu w polu gości Lechia doprowadziła do remisu.
Lechia po kilku ładnych akcja prowadziła już 5 do 2, jednak kilka chwil nieuwagi rozkojarzenia na boisku i nieudanych akcjach goście doprowadzili do stanu 9 do 9. Po zdobyciu 9 punktu dla gości trener RKS Lechii wziął czas aby podwójnie zmotywować swoich podopiecznych.
Kolejne punkty zdobywali goście, którzy juz nawet odskoczyli na dwa oczka 13 do 15. Kolejny czas wziął Robert Malicki i spowodował, ze Lechia otrząsnęła się i grała jak natchniona. Doprowadziła do remisu 19 do 19 i już tylko powiększała swoją przewagę. Decydujące trafienia zadał Adam Czekaj, który zdobył trzy punkty z rzędu. Ostatecznie Lechia bez większych kłopotów wygrała trzeciego seta 25 do 20, i całe spotkanie 3 do 0.
Widać, że sala w Ośrodku Przygotowań Olimpijskich w Spale służy naszym zawodnikom. Wygrali oni decydujący mecz play – off o utrzymanie w drugiej lidze z KKS Armatem Kozienice oraz dzisiejszy, który jest dobrą wróżbą na przyszłość.
Nasza drużyna do tego pojedynku przystąpiła bardzo zdeterminowana. Wolę zwycięstwa kibice czuli w powietrzu. Końcowe punkty spotkania kibice oglądali na stojąco.
Wśród kibiców można było zauważyć piękne kobiety, które wyróżniały się swoja urodą wśród pozostałych. Porównując z publiką, jaka przychodziła do hali Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych Numer 3 można śmiało stwierdzić, że różnica jest jak między niebem a ziemią
W Spale nie słuchać było złośliwych docinek kierowanych do zawodników zarówno Lechii jak i jej przeciwnika. Ponadto do Spały przybyli prawdziwi kibice, którym na sercu leży dobro tego zasłużonego tomaszowskiego klubu.
Miejmy nadzieję, że Lechia już wszystkie swoje mecze rozgrywała będzie tylko i wyłącznie w Spale.
Kibice sami „wygonili” siatkarzy z własnego miasta. Ci młodzi chłopcy spalali się psychicznie „gotowali się” i nie potrafili zaprezentować swoich prawdziwych umiejętności na boisku. Chamskie odzywki nie pomagały a wręcz przeszkadzały Lechii. Było to bardzo widoczne i coraz więcej głosów mówiło, że Lechia nie powinna grać w Tomaszowie.
Podsumowując. Za dwa tygodnie siatkarzom Lechii wystarczy wygrać jednego seta, co miejmy nadzieję poskutkuje pozostaniem w drugiej lidze. Na co z całą pewnością nasza drużyna zasługuje.
Skład KPS RKS Lechii:
Golec, Kudłacik, Latocha, Neroj, Kusztelak, Jaszewski, Witkowski, Czekaj oraz libero Popiela.
Napisz komentarz
Komentarze