Moim największym koszmarem jest rondo SZEROKA – BARLICKIEGO – LEGIONÓW - ORZESZKOWEJ. Jeżdżę po nim conajmniej dwa razy dziennie i prawie zawsze (oprócz nocnych godzin) trafię na amatora jazdy - NA CHYBIŁ TRAFIŁ.
Wjeżdżając na to rondo trzeba odznaczyć się umiejętnościami niemal telepatycznymi, by odgadnąć czy kierowca, który zajmuje pas obok mojego przypadkiem nie zechce pojechać w tę samą stronę, co ja?!Albo czy też kierowca jadący przede mną nie zrobi manewru zajmującego oba pasy ruchu!!
Prawdą jest, że rondo jest zbyt wąskie na dwa pasy ruchu, ale skoro one już tam są, to należy się do tego zastosować. Przypomnieć sobie zasady jazdy po rondzie!!Dostosować prędkość do "ułomności" tego skrzyżowania. A przede wszystkim nie pchać się przed samochód jadący pasem wewnętrznym.
Mam tę wątpliwą przyjemność skręcać w lewo, kiedy wracam do domu i naprawdę czasem myślę, że to cud, że jeszcze mam nieodrapany zderzak albo bok mojego samochodu.
Nikt mi nie zarzuci, że jeździć nie umiem, bo doszkolenie z przepisów zrobiłam sobie porządne, gdy powstało to rondo. A to dlatego, że sama miałam wątpliwości, jak należy jeździć. Ale co z tego, że ja przepisy znam i stosuję, skoro znakomita większość się do nich nie stosuje.
Teraz chwilowo problem dwóch pasów ruchu zawęził się do jednego, bo błoto i śnieg zalegają na jednym pasie(co zresztą chyba też świadczy o tym, że kierowcy traktują to rondo jak jednopasmowe),ale śnieg kiedyś zniknie(najpewniej się roztopi, bo raczej go nie sprzątną służby drogowe) i okaże się, że jezdnia podzielona jest znów na dwa pasy.
Polecam zatem lekkie doszkolenie - nie należy się wstydzić tego, że czegoś się nie pamięta (tutaj link do doszkolenia http://books.google.pl/books?printsec=frontcover&id=NXpD0vdI9KsC#v=onepage&q=rondo&f=fals).
A jednocześnie apeluję o większą uwagę. Ze względu na siebie, jak i innych uczestników ruchu.
Napisz komentarz
Komentarze