Na ziemię radni zostali sprowadzeni bardzo szybko. "Grupa teatralna Magistrat" odegrała sprawnie przedstawienie pt. „Nie mamy nic do ukrycia ale nie wszystko możemy pokazać”. Nie wiadomo, czy było ono od początku do końca wyreżyserowane, czy tez autor scenariusza pozostawił aktorom swobodę improwizacji. Faktem jest natomiast, że w pewnym momencie, gdy dokonywano chronologicznej prezentacji zebranej dokumentacji, została ona przerwana. Okazało się, że w jednym z dokumentów sygnowanych przez Starostwo Powiatowe pojawia się inne oznaczenie omawianych działek. Radni nie kryli zaskoczenia. Postanowiono więc spotkanie przerwać do momentu wyjaśnienia kwestii numeracji. Do najbardziej interesującej części radni nie dotarli. Dowiedzieli się tego, co już wczesniej przedstawil na sesji Rady Powiatu Marcin Witko. Nikt nie miał natomiast możliwości zapoznania się z korespondencją z firmą EZBUD dotyczącą zmian w planie zagospodarowania przestrzennego.
Obecny na spotkaniu Zenon Łaski oczywiście zapewniał o czystości swoich intencji, twierdząc, że w tej sprawie nie ma nic do ukrycia. Zaprosił dziennikarzy oraz radnych do siedziby swojej firmy w celu przejrzenia pełnej dokumentacji, jaka jest w jego posiadaniu. Dlaczego nie zrobił tego od razu, skoro obok siedziała, trzymająca kurczowo w swoich rękach teczkę z dokumentami Architekt Miasta Anna Fultz? Tego się nie dowiemy. Radni byli tak zszokowani, że nie podchwycili propozycji przewodniczącego.
Rozpoczęła się dyskusja na temat: co radnemu wolno, jakie dokumenty są informacją publiczną a jakie nią nie są. Tutaj rolę pierwszoplanową odegrała Beata Janik, szefowa magistrackich prawników.
Jaj zdaniem radni muszą doprecyzować wniosek. Konieczne jest wskazanie konkretnych dokumentów, których okazania żądają. Problem leży w tym, że nikt, kto nie miał wglądu do akt, nie może przecież wiedzieć co w nich się znajduje.
- Zarządzenia i uchwały zostaną dla Państwa przygotowane – mówiła wymieniając porozumiewawcze spojrzenia z Zenonem Łaskim.
Pytanie tylko po co, skoro te dokumenty są ogólnie dostępne na stronie internetowej Urzędu Miasta. Co mają wyjaśnić uchwały i zarządzenia prezydenta miasta bez wiedzy, płynącej z całokształtu korespondencji.
Dla przykładu, jak można wyjaśnić fakt, że mimo wcześniejszych negatywnych opinii w sprawie wniosku firmy EZBUD – Interster, wydanych przez panią Dorotę Plich, jakie zaprezentowaliśmy tydzień temu na łamach portalu, prezydent Rafał Zagozdon postanowił jednak uwzględnić złożone przez tę spółkę wnioski. Przeczytać o tym możemy właśnie prezydenckim zarządzeniu numer 93/2008 z dnia 21 kwietnia 2008 opublikowanym w urzędowym Biuletynie Informacji Publicznej. Co spowodowało nagłą zmianę stanowiska? Bez prezentacji całości korespondencji nie uda się rozwiać wątpliwości w tej sprawie.
Pan Zenon Łaski na spotkaniu z radnymi stwierdził ponadto, że po otrzymaniu negatywnych opinii kolejnego wniosku o zmiany w planie zagospodarowania przestrzennego jego firma już nie składała. Tymczasem w cytowanym zarządzeniu pojawia się data złożenia wniosku 21 luty 2008. Być może przewodniczący zapomniał a może to urzędnicze niechlujstwo, nie pierwsze i nie jedyne w tej sprawie.
Spotkanie robiło bardzo złe wrażenie. Postronnemu obserwatorowi wydawać się mogło, że nie wszystko w tej sprawie jest do końca czyste i transparentne. Przewodniczący Rady Miejskiej, wspierany przez Beatę Janik i Annę Fultz jakby wciąż starał się odwracać uwagę od meritum, czyli warunków technicznych, klimatycznych i geologicznych, wskazując zmianę stanu prawnego w postaci uchylenia obowiązującego planu zagospodarowania przestrzennego.
Słusznie wskazywała Wacława Bąk, że radny, to jednak osoba zaufania publicznego i że trudno od niego wymagać, by za każdym razem składał wniosek o udostępnienie informacji publicznej.
Mariusz Węgrzynowski, podobnie jak inni radni nie był zadowolony ze spotkania. – Wyjaśnienie sprawy przeciąga się.
Jednak zdaniem wiceprezydenta Harasnego spotkanie, tak jak zostało zapowiedziane, miało charakter roboczy. – Czeka nas zapewne kilka spotkań, na których będziemy starali się sprawę wyjaśniać.
Wydaje się jednak, że w obliczu tak wielu niejasności sprawę wyjaśni dopiero prokuratura, do której zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa złożył Marcin Witko.
Zastanawiające jest także jak niewielu radnych obecnych było na środowym spotkaniu. Poza panią Krystyną Wilk, nie było ani jednego przedstawiciela Platformy Obywatelskiej, SLD, Forum Samorządowego i PSL. Czyżby nie byli zainteresowani w oczyszczeniu całego gremium z podejrzeń o interesowność przy sprawowaniu funkcji publicznej?
Do tematu będziemy nieustannie powracać. Już jutro na jej przykładzie pokażemy obraz urzędniczego niechlujstwa i arogancji.
Napisz komentarz
Komentarze