Poprzednie pięć lat udało się jakoś Mariuszowi Węgrzynowskiemu w roli Starosty funkcjonować. Paradoksalnie pomógł covid, z którym w naszym powiecie średnio on sam sobie radził. Pojawiły się natomiast nowe możliwości, bo pisowski Rząd rozdawał na prawo o lewo pieniądze. Stosunkowo łatwo było po nie sięgnąć. Nie były potrzebne skomplikowane wnioski, analizy sensowności ponoszonych wydatków, wpływ na lokalne środowisko, gospodarkę i relacje społeczne.
Wcześniej by uzyskać dofinansowanie jakiejkolwiek inwestycji koniecznym było jej dokładne opracowanie, często zawierające gotowy już projekt. W czasach PiS i covidu wystarczyła tzw. fiszka. Całe szczęście, bo Mariusz Węgrzynowski zlikwidował zespół specjalizujący się w pozyskiwaniu funduszy europejskich. Żeby było ciekawiej w tym samym czasie magistrat przygotowywał skomplikowane wnioski i pozyskiwał fundusze norweskie, na inwestycje infrastrukturalne.
Nic dziwnego, że pieniądze popłynęły do prawie wszystkich samorządów. Co ciekawe do tomaszowskiego nie w takim wymiarze jak można byłoby się spodziewać po kontynuacji pisowskiej linii władzy. Problemem był też sam dobór celów inwestycyjnych. Trudno doszukać się w nich takich, które miałyby znaczenie strategiczne dla rozwoju powiatu.
Obecnie rządzący politycy Platformy Obywatelskiej zarzucali PiS, że premiował samorządy, gdzie władze sprawowali działacze tej partii. W powiecie tomaszowskim tego za bardzo nie widać. Można natomiast ten sposób działania dostrzec w Rawie Mazowieckiej i Opocznie. Z mojego punktu widzenia, a więc osoby szczególnie zainteresowanej zdrowiem, zmarnowaliśmy swoje szanse na cywilizacyjne zmiany w szpitalu tomaszowskim. Wspomniane wyżej powiaty załatwiły sobie pieniądze na budowę bloków operacyjnych. Nasz Starosta w tym czasie prowadził polityczne knowania.
Mówi się, że "co się odwlecze, to nie uciecze". Być może tak jest, ale nie zawsze. Brak obiektywizmu przy przyznawaniu środków to nie jest żaden pisowski wynalazek. Bywało tak już wcześniej. Jednym było łatwiej innym trudniej załatwiać pieniądze. Rząd PO-PSL-Lewica będzie robił dokładnie to samo. Zresztą politycy wcale się z tym nie kryją i nie kryli w trakcie wyborów samorządowych, mówiąc wprost, że tylko głosowanie na nich może zapewnić miastu i powiatowi pieniądze na inwestycje.
Dzisiaj dochodzą do nas dokładnie takie same informacje. Powiat Tomaszowski znajduje się na czarnej liście. I możemy się oburzać, ale każdy kto wnikliwie obserwuje to, co się dzieje dziś w polskiej polityce ma świadomość, że groźby wcale nie są takie bezpodstawne. Przykład KPO dobitnie to pokazuje. Polityka zrobiła się niestety mocno "sekciarska", choć może jednak właściwszym słowem byłoby: gangsterska. Dwie rodziny mafijne zwalczają się niczym chicagowskie gangi, a ja osobiście wolałabym, by "strzelali" do siebie w Warszawie, na sejmowej sali obrad, niż w Tomaszowie.
Mamy kilka bardzo ważnych inwestycji w Tomaszowie, które bez rządowego wsparcia nie mogą zostać zrealizowane. Dla mnie najważniejszych jest blok operacyjny. Bez niego nie da się skutecznie leczyć pacjentów zabiegowych, ale co gorsza, niezwykle trudno będzie nam pozyskać do pracy młodych, rokujących na przyszłość chirurgów i skazani zostaniemy na "wędrujących" operatorów, którzy przy obecnych stawkach mogą się znudzić podróżowaniem między szpitalami. Mamy też do remontu kilka szpitalnych oddziałów, w tym na przykład ortopedię, która czasów doktora Banasika może nie pamięta, ale może być im bardzo bliska. Potrzebujemy solidnego dosprzętowienia. Bardzo poważną inwestycją jest remont mostu na Brzustówce. Powiat sam tego nie udźwignie. Jest też szereg dróg i ulic miejskich.
Niestety wszystko wskazuje na to, że wiele powiatowych szpitali będzie w mniejszym lub większym stopniu wygaszanych. Będą znikać kolejne oddziały, a dostępność do usług medycznych będzie zagrożona. Przyczyn jest wiele i zapewne kiedyś do nich wrócę w innym felietonie, ale dla nas jest jakaś szansa. Szczególnie, że onkologia uzupełnia idealnie ofertę.
O tym właśnie rozmawialiśmy z radnymi, w kontekście odwołania Starosty Węgrzynowskiego. Osobiście zadaję wprost pytanie: jak widzicie funkcjonowanie powiatu? Jak postrzegacie problemy, których jest cała masa? W rozmowach brała udział także pani Lidia Jackow. Była świadoma potrzeb, wyzwań i zagrożeń. Wydawałoby się, że wszyscy je rozumieją i że dobro wspólne stawiają ponad osobiste i polityczne animozje. Nie mamy przecież do czynienia z osobą, która jak mówi sama, jest świeża w samorządzie. Być może w Radzie Powiatu tak, ale jednak od lat jest pracownikiem samorządowym w mieście Inowłodzu.
Podsumowując: wszystko o czym napisałem powyżej jest wiadome Staroście Węgrzynowskiemu. Gdyby zależało mu na mieszkańcach i rozwiązywaniu ważnych dla nich spraw sam, honorowo zrezygnowałby z posady. Tymczasem ważniejszy dla niego jest stołek i obsadzania na różnych dobrze płatnych stołkach partyjnych kumpli, a więc utrzymanie powiatowego pisowskiego żerowiska.
Napisz komentarz
Komentarze