Środowy poranek, trzy dni przed warsztatami – w Hotelu katastrofa! Nocą przez hotelowy park przetoczyło się istne tornado. Dwa ogromne namioty plenerowe, parasole, ławki, krzesła – wszystko połamane. A co, jak będzie padało? Gdzie schronią się dzieci?
Gorączkowe poszukiwania zaowocowały. Tuż przy tarasie w piątek wieczorem i sobotę rano zakwitły dwa małe namiociki Jurajskiej. Dwa ocalone, ogromne parasole rozłożono nad stołami do prac. Mała salka konferencyjna zmieniła się w dziecięce kino.
Jeszcze dopinano wszystko na „ostatni guzik”, kiedy pojawiły się pierwsze dzieci. Kiedy z głośników zabrzmiał „Puszek okruszek”, zrobiło się bardzo miło – na chwilę.
Mimo że cały Hotel zaklinał pogodę już od tygodnia, niebo wylało na ogród strugi deszczu. Kiedy mali goście zaczęli zacierać rączki z zimna, zapadła decyzja – teleportacja do sali konferencyjnej.
Poważna, wielka sala, zazwyczaj wsłuchana w dorosłe szkolenia chmurnych prelegentów, rozbrzmiała dziecięcym śmiechem.
Po desancie ulotkowym na Jarmark Spalski zaczęło zaglądać coraz więcej gości. I nagle niespodzianka! Na Salę wparowało czterdzieścioro dzieci ze spalskiej kolonii. Zaczęła się zabawa na całego.
Ściany sali szybko zapełniły się dziełami młodych artystów. Na przemian – kolorowe, fantazyjne akwarele i czarno-białe prace wykonane technikami drukarskimi, których uczyła pani Ania. Na stołach pojawiało się coraz więcej glinianych arcydzieł. Obok dinozaura kot czaił się na mysz, wychylając się zza ucha filiżanki ze ślimakiem w środku. Najmłodsza artystka miała 1,5 roczku, a najstarsze dzieci 14 lat.
[reklama2]
Niedzielę wypełniło słońce. Na plenerowych namiotach znowu zakwitły balony, w ogrodzie rozstawiono bramki i siatki do gry w piłkę – tuż obok huśtawek i piaskownicy, które zagościły w Hotelu na stałe. W sobotę powstało tyle dzieł, że sala konferencyjna zamieniła się w galerię, którą goście zwiedzali z niemałym zainteresowaniem.
Mali artyści z rodzicami przybywali już od samego rana.
- Przepraszam, czy to tu te warsztaty? – co chwilę pytanie rozlegało się przy recepcji.
Jak się okazało, dorośli z nie mniejszym zapałem niż mali twórcy zabrali się do lepienia i malowania. Było ciepło i rodzinnie, a ogród zamienił się w wielki plac zabaw. O 16:00 przyjechała pani, która malowała dzieciom buźki. Na taras wyszła zdumiona.
– Nie wierzyłam, że to wypali! A tu proszę, zamknięto buzie niedowiarkom!
O 18:00 powoli zaczęto sprzątać radosny, kolorowy bałagan. Pani Ania i pani Agata musiały wrócić do Łodzi.
- Ale muzyka niech zostanie! – upominali się dorośli, którzy przypomnieli sobie przeboje z dziecięcych lat.
Wszystkie prace z gliny pieczołowicie spakowano w pudełka. Zostaną wypalone i w sobotę, 18 lipca, będzie można odebrać małe dzieła w recepcji Hotelu. Wszystkie zostaną sfotografowane i po trzeciej edycji warsztatów jury wyłoni i nagrodzi zwycięzców, zarówno ceramicznych, jak i malarskich.
A na drugą edycję, 8-9 sierpnia, już się szykują inne atrakcje. Dzieci nauczą się kolejnej techniki malarskiej, a pani Agata przywiezie koło garncarskie. No i oczywiście będzie to, co wszyscy lubią najbardziej – niespodzianki!
Oby tym razem pogoda nie spłatała brzydkiego figla!
Autor: Marta Mękarska, Hotel Prezydent
Napisz komentarz
Komentarze