Na raz
Pierwszą część spotkania mieszkańców Tomaszowa z minister Julią Piterą wypełniły informacje na temat obowiązków, jakie nałożono na pełnomocnika Rządu do walki z korupcją.
Jak się okazuje, Julia Pitera zajmuje się nie tylko przygotowaniem ustawy antykorupcyjnej, której rygorom poddane będą wszystkie osoby publiczne i urzędnicy państwowi i samorządowi. W zakres jej kompetencji wchodzi również monitorowanie wykonywania wyroków Trybunału Konstytucyjnego oraz zaleceń i wniosków Najwyższej Izby Kontroli.
Minister Pitera przekonywała o konieczności zmiany standardów życia publicznego. Zdaniem pani minister wiele zachowań osób publicznych jest nie tyle niezgodnych z prawem, co z normami etycznymi.
- Najgorzej jest, gdy obywatele tracą zaufanie do instytucji Państwa – mówiła Pitera w kontekście niskiej frekwencji wyborczej.
Pełnomocnik Rządu, zajmuje się w swojej działalności także swoimi partyjnymi kolegami. Obowiązuje tu zasada Zero Tolerancji. Na spotkaniu z mieszkańcami Tomaszowa wyjaśniała, że niedopuszczalnym jest, by jedna czy kilka osób psuły dobry wizerunek całej partii. Była szefowa Transparency International uważa, że osoby na których ciążą jakiekolwiek podejrzenia powinny być usuwane poza nawias życia publicznego.
Minister Pitera opowiadała także o procesach legislacyjnych. - Przy okazji naszej pracy odkryliśmy także jak niechlujne potrafią być procesy legislacyjne. Przychodzą do nas między innymi informacje, że różni funkcjonariusze są skazani wyrokami sądów a wciąż sprawują swoje funkcje. Zgodnie z ustawą wydawało się do tej pory, że powinny one wygasać. Tymczasem tak się nie działo. Zaczęliśmy sprawdzać dlaczego tak się dzieje. Okazało się, że w przypadku odstąpienia przez Sąd od wymierzenia kary ten przepis przestaje działać. Różne sądy, nie wiadomo z jakich powodów, może towarzyskich, takie właśnie wyroki ogłaszały. Stwierdzano szkodę, przestępstwo umyślne kwalifikowane w Kodeksie Karnym ale Sąd odstępował od wymierzenia kary. Przypadków takich było sporo – wyjaśniała.
Pani poseł ma nadzieję, że tego rodzaju wpadki legislacyjne uda się wyeliminować w opracowywanym w tej chwili w Sejmie Kodeksie Wyborczym. Jej zdaniem już dzisiaj widać, że zmienia się jakość życia publicznego. Wspominała o przypadkach wręczania prezentów radnym, posłom i innym funkcjonariuszom publicznym. Julia Pitera uważa, że przyjmowanie różnego rodzaju prezentów, które dla wielu osób jest nobilitujące, tak naprawdę stanowi źródło upokorzenia. Sytuacje bywały różne. Radni na przykład dawali dotację dla klubów sportowych a później otrzymywali darmowe karnety do korzystania z ich obiektów.
Julia Pitera opowiadała również o przeprowadzonej przez nią kontroli wykorzystania służbowych kart kredytowych. – Wyśmiewano słynnego dorsza za 8,60. Tymczasem sprawa z kartami, pokazała poważną obłudę polityków. Tak naprawdę chodziło o to, aby sprawdzić, w jaki sposób funkcjonariusze publiczni traktują różnego rodzaju przywileje, jakie im przysługują. Służbowa karta kredytowa ma pomagać w wykonywaniu funkcji. Na pewno jednak nie wolno jest płacić nią za swoje prywatne wydatki. Mówiono: wielka mi rzecz, Pitera znalazła spinki do mankietu Polaczka za 650 złotych i co się takiego stało? Otóż stało się. Jeżeli ktoś ma taki stosunek do publicznego majątku, nie zależnie w jakiej wysokości, to znaczy, że nie jest dobrze. W sumie jednak te wszystkie wydatki dały mi kwotę 1,5 miliona złotych.
Na dwa
Druga część spotkania to pytania od publiczności. Mogła rozwinąć się w ciekawą dyskusję. Niestety została ona zdominowana de facto przez dwie osoby, które w sposób chaotyczny i agresywny próbowały zainteresować panią minister swoimi osobistymi problemami.
Serię pytań rozpoczął Andrzej Sibiński ze Stowarzyszenia Kupców i Przedsiębiorców Powiatu Tomaszowskiego. Były członek Transparency International pytał Julię Piterę, o wydawanie przez urzędników decyzji ze świadomym i rażącym naruszeniem prawa, wrzucając tym samym kamyk do ogródka wiceprezydenta Haraśnego, który jak wiemy podpisał się pod decyzją o warunkach zabudowy dla tzw. Galerii Mazovia, która następnie została uchylona przez piotrkowskie Samorządowe Kolegium Odwoławcze. – Czy niezgodną z prawem decyzję można usprawiedliwić jakimś celem nadrzędnym, jakimś wątpliwym dobrem ogólnym? – pytał Sibiński retorycznie.
- Absolutnie nie można – odpowiadała minister Pitera. – W Konstytucji zapisano, że urzędnik działa zgodnie z prawem i w granicach określonych przez prawo. Stąd w Kodeksie Karnym jest przepis mówiący o przekroczeniu uprawnień lub niedopełnieniu obowiązków. Taka decyzja powinna być uchylona przez odpowiednie organy.
Zapytaliśmy Julię Piterę, czy planowane jest znowelizowanie ustawy o dostępie do informacji publicznej, która jak wynika z naszych doświadczeń nie spełnia pokładanych w niej oczekiwań. Często spotykamy się odmową udzielenia informacji, ze względu na fakt, iż zdaniem urzędnika mają one charakter „przetworzony”. Cokolwiek, by to nie oznaczało, taki zapis ustawowy daje duże możliwości unikania odpowiedzi na postawione pytania.
- Nie to jest istotą, co Panu w odmowie napisze urzędnik – odpowiedziała minister. – Ustawa o dostępie do informacji publicznej przewiduje drogę odwoławczą. Orzecznictwo sądów Administracyjnych jest tu olbrzymie. Sądy zasądzają konieczność ujawnienia dokumentów. Kiedyś spotkałam się z sytuacją, że operat szacunkowy objęty jest ochroną wynikającą z prawa autorskiego. Zdarza się, że urzędnicy piszą różne rzeczy. Dlatego m.in. jest dwuinstancyjność w postępowaniu administracyjnym. Zawsze mamy możliwość drogi odwoławczej i nie jesteśmy skazani na sytuację, że urzędnik nie chce czegoś udostępnić, bo sobie coś wymyśli.
Powiatowy Rzecznik Konsumentów, Agnieszka Drzewoska – Łuczak, zapytała minister Piterę, czy konsultowano z nią nową ustawę o pracownikach samorządowych. – Czy Pani Urząd miał możliwość wglądu w zmiany, które ta ustawa wniosła – pytała. – Chodzi mi o nowy sposób zatrudniania Rzeczników.
- Jeden, jedyny przepis, który budzi kontrowersje, to jest problem możliwości zatrudnienia urzędnika w innej firmie. I tutaj pracodawca musi ocenić, czy pozaetatowe zajęcie będzie stało w sprzeczności z prawą wykonywaną pracą. Nic więcej z nami nie konsultowano.
Padały także pytania dotyczące lobbingu politycznego.
- W Polsce jest to trudne. Są np. posłowie zawodowi ale część nadal pracuje. Skutek jest taki, że na liście lobbystów w Sejmie jest jedynie 20 podmiotów. Trudno uwierzyć, że tylko tyle podmiotów jest zainteresowanych we wpływaniu na prawo. Większość jest nie zarejestrowanych i nikt tym się specjalnie nie przejmuje. Mało tego. Zdarza się, że i posłowie są lobbystami. Idealnie byłoby, gdyby wszyscy posłowie byli posłami zawodowymi.
Julia Pitera nie uważa jednak byśmy mieli w Polsce całkowicie złe prawo. Jest źle stosowane lub nie korzysta się z niego w takim zakresie, w jakim jest to możliwe.
- Kodeks Karny przewiduje kary za wszystkie absolutnie przestępstwa. To prokuratorzy prowadzą postępowania (Co można zrobić prokuratorowi? – dało się usłyszeć w tym momencie z Sali).
Na trzy
Kolejnym punktem spotkania miała być rozmowa z dziennikarzami. Zanim do niej jednak doszło Julia Pitera rozmawiała z grupą kupców pod przewodnictwem Andrzeja Sibińskiego. Rozmowa dotyczyła błędów i nieprawidłowości przy lokalizacji nowego centrum handlowego. Zdaniem kupców doszło tu do wielokrotnego złamania prawa. Również ostatnie uchwały Rady Miejskiej w tym temacie podjęte zostały w sposób nieprawidłowy.
Na zarzut wydania decyzji z naruszeniem prawa w niefrasobliwy sposób odpowiedział wiceprezydent Grzegorz Haraśny – Podpisałbym taką decyzję jeszcze raz – odpowiedział zapalczywie Andrzejowi Sibińskiemu, zapominając, że godzinę wcześniej minister Pitera twierdziła, iż nic nie usprawiedliwia bezprawnego działania urzędników wskazując nawet odpowiednie przepisy Kodeksu Karnego w tym względzie.
Kupcy opowiadali o presji, jaką wywierano na radnych, o próbie odbierania im głosu przez przewodniczącego Rady Miejskiej Zenona Łaskiego.
Julia Pitera zachęciła kupców, by opisali całą tą sytuację i dopiero wtedy zgłosili się do niej z prośbą o interwencję.
Do dyskusji włączyła się jedna z dziennikarek lokalnej gazety, jak sama powiedziała, nie związanej z żadną władzą, czym wywołała rozbawienie wśród kupców. Skomentowała działalność Stowarzyszenia, twierdząc, że terroryzuje pozostała część miasta. – Bronią wyłącznie swojego interesu i jak to niektórzy mówią geszefcików. – mówiła do minister Pitery, wykazując się całkowitym niezrozumieniem problemu.
W sprawie galerii handlowej nie chodzi tylko o to czy kupcy bronią własnych interesów, czy mają rację oraz czy ich argumenty są słuszne. Chodzi natomiast o jasne i czytelne reguły życia publicznego.
Bo czy możemy o takich regułach mówić, gdy dziennikarze i właściciele lokalnej „niezależnej” gazety nawołują wprost do głosowania na jednego z kandydatów w wyborach prezydenckich. Czy nie budzi uzasadnionych, podejrzeń wspólna wycieczka starosty i prezydenta prywatnym jachtem dewelopera po Morzu Śródziemnym. Dewelopera, który współfinansował kampanię wyborczą komitetu wyborczego tego samego prezydenta, został przewodniczącym Rady Miejskiej i zdarza się, że kupuje miejskie i powiatowe nieruchomości. To wszystko tworzyć musi wrażenie pływania w mętnej wodzie.
Zdaniem Julii Pitery, osoby publiczne muszą pamiętać o tym, że z jednej strony mają one wiele profitów płynących z pełnienia swoich funkcji, z drugiej natomiast podlegają olbrzymim ograniczeniom. Wspomniany rejs jest jej zdaniem ewidentnym przykładem przyjęcia korzyści majątkowej i kwalifikuje się do zbadania przez odpowiednie organa.
Na cztery
Ostatnia część spotkania była już nieco spokojniejsza. Zapytaliśmy Julię Piterę o postępy przy tworzeniu ustawy antykorupcyjnej.
- Ustawa jest gotowa i dostępna na stronach kancelarii. Teraz musi wejść na komitet stały Rady Ministrów. Czy to nastąpi przed wakacjami? Nie wiem. Jest to poważny akt prawny. Nieprawdziwe są natomiast te wszystkie informacje medialne, co ona rzekomo zawiera.
Minister ma nadzieję, że ustawa trafi do Sejmu tak szybko, jak to będzie możliwe. Jej uchwalenie jest tym bardziej konieczne, że w przyszłym roku będą nowe wybory samorządowe. Tutaj podała przykład działaczy organizacji społecznych, klubów sportowych wykonywujących swoją działalność na mieniu gminy notorycznie łamiących przepisy ustawowe.
Zapytaliśmy również Julię Piterę, czy Rząd Donalda Tuska i Platformy Obywatelskiej, przeprowadził kontrolę prywatyzacji przedsiębiorstw państwowych przeprowadzonych przez ekipę PiS i Jarosława Kaczyńskiego. Okazuje się, że kontroli takiej do dzisiaj nie było. Jednak nie oznacza to, że nie będzie. Julia Pitera chętnie zajmie się tą sprawą w ramach swoich uprawnień.
Napisz komentarz
Komentarze