Anna Dylewska-Domiza, fizjoterapeutka w Klinice Intensywnej Terapii, Wad Wrodzonych Noworodków i Niemowląt w ICZMP, wraz z grupą pracowników Instytutu uczestniczy w szkoleniu NIDCAP.
W Instytucie Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi specjaliści z Erasmus Medical Center w Rotterdamie prowadzą szkolenie NIDCAP (z ang. Newborn Individualized Developmental Care and Assessment Program - zindywidualizowana opieka rozwojowa i ocena noworodka). Ta koncepcja, opracowana w latach 70. XX wieku przez psycholożkę rozwoju z Uniwersytetu Harvarda dr Heidelise Als, przy współpracy badaczy ze Szpitala Dziecięcego w Bostonie zakłada, że każdy mały pacjent - zwłaszcza noworodek i wcześniak - powinien otrzymać spersonalizowaną opiekę neurorozwojową, której istotnym i niezbędnym elementem jest aktywny udział rodziców.
Jak wyjaśniła Anna Dylewska-Domiza, na świecie działa kilkadziesiąt ośrodków treningowych NIDCAP. "W Europie jest ich 14, a my w ICZMP wspólnie z koleżankami mamy aspiracje, aby zostać piętnastym i żeby przekazywać tę wiedzę wszystkim ośrodkom w kraju" - zaznaczyła. W czerwcu szkolenie prowadzone przez ekspertów z holenderskiego ośrodka przeszło 60 pracowników obu klinik neonatologicznych ICZMP; w listopadzie ukończy je kolejne 60 osób z Instytutu. Do stworzenia ośrodka szkoleniowego potrzeba kilku osób, które przejdą kilkuletni cykl szkoleniowy.
"Nie chodzi o rewolucję w postępowaniu z małymi pacjentami, a raczej o ewolucję. Już tak niewielkie zmiany, jak na przykład umożliwienie rodzicowi trzymania na kolanach dziecka podczas pobierania mu krwi, czy poproszenie rodzica o przytrzymanie małego pacjenta podczas prześwietlenia, bardzo pomagają i dziecku, bo czuje się bardziej komfortowo w ramionach matki, i personelowi, bo noworodek jest spokojniejszy, procedura idzie sprawnie, szybko, nie powoduje dodatkowego stresu" - podkreśliła.
Ekspertka zauważyła, że niemowlę jest w stanie przekazać otoczeniu bardzo wiele komunikatów dotyczących jego samopoczucia, mimo że nie czyni tego słowami. Obok mowy ciała, która przecież dotyczy także dorosłych, jest szereg czynników czysto fizjologicznych, np. zmiana zabarwienia skóry czy zmiana mechaniki oddychania, które przeszkolony obserwator będzie potrafił odczytać i zinterpretować. Bazując na obserwacji dziecka, nawet nie dotykając go, można stwierdzić, czy w danej sytuacji potrzebuje dodatkowej pomocy, czy z trudnymi okolicznościami radzi sobie samo.
"Nawet zabiegi tak inwazyjne, jak punkcja lędźwiowa czy badanie okulistyczne, które w przypadku noworodków, choć niebolesne jest bardzo nieprzyjemne, lub ekstubacja (usunięcie rurki intubacyjnej z tchawicy - przyp. red.) mogą być wykonane bez podawania leków, bez premedykacji i sedacji pacjenta. Bazujemy tylko na komfortowym ułożeniu dziecka, na zapewnieniu mu odpowiedniej możliwości samoregulacji, czyli własnego wyciszenia się - tak działa chociażby rączka trzymana przy buzi. Poza tym wystarczy podanie dosłownie kilku kropel mleka matki lub glukozy, bo słodki smak ma dla noworodka również działanie przeciwbólowe" - zaznaczyła Dylewska-Domiza.
Wspomniała, że jej samej udało się z sukcesem już wielokrotnie przeprowadzić małych pacjentów przez inwazyjne czy nieprzyjemne zabiegi, bez jednego jęku czy płaczu i w sposób komfortowy dla dzieci. Techniki stosowane w NIDCAP mają jednak pewne wady - wymagają większego zaangażowania, trochę więcej czasu i personelu medycznego.
"Na przykład punkcja lędźwiowa i pobranie materiału bez wielokrotnego kłucia dziecka wymaga zaangażowania przynajmniej czterech osób, żeby to wszystko sprawnie poszło. Tyle samo osób potrzebujemy do ekstubacji, żeby wszystko przebiegło bezpiecznie. Z drugiej strony, trwało to dosłownie sześć minut, więc jesteśmy w stanie sobie na to pozwolić na 12-godzinnym dyżurze" - zaznaczyła fizjoterapeutka.
NIDCAP opiera się na solidnych podstawach naukowych, ale w samym szkoleniu największą wagę przykłada się do wiedzy praktycznej, opartej o obserwację dziecka. Osoba posługująca się metodą musi nauczyć się dostrzegać bardzo niewielkie, delikatne zmiany w wyglądzie niemowlęcia, np. nawet zblednięcie płatka nosa czy płatka ucha, to objawy autonomiczne, mówiące o pojawiającym się u dziecka stresie. Takich sygnałów, pozwalających na rozszyfrowanie tego, co odczuwa niemowlę, opisano około sto.
W opinii Anny Dylewskiej-Domizy NIDCAP jest jedyną słuszną koncepcją dotyczącą opieki nad małym dzieckiem także dlatego, że jedną z jej podstawowych zasad jest potraktowanie rodziców małego pacjenta jak jego integralnej części - elementem, którego nie może zabraknąć w procesie leczenia i prawidłowej opieki.
"Nie możemy o nich zapominać, traktować matki czy ojca jak gościa przy łóżku małego pacjenta; rodzice muszą być od początku zaangażowani w proces leczenia i być mile widziani przez personel medyczny" - dodała.(PAP)
Napisz komentarz
Komentarze