Panie Prezydencie, jak ocenia Pan tegoroczne Dni Tomaszowa?
- Mnie, jako organizatorowi trudno jest to oceniać. Z całą pewnością wiele jest jeszcze do zrobienia. Pojawiła się nowa konwencja Festiwalu i to jest najważniejsze. Dzień Tomaszowski, w perspektywie kolejnych edycji, chcielibyśmy jeszcze dopracować i kontynuować. Akurat w tym roku złożyło się tak, że zespoły, które prezentowały się na scenie grały muzykę rockową. Liczymy, że w przyszłości uaktywnią się także inni wykonawcy.
Czyli pozostaniemy przy dwudniowej imprezie, gdzie pierwszy dzień będzie poświęcony w całości twórcom tomaszowskim?
- Najprawdopodobniej tak będzie. Myślę, że skrócenie było dobrym pomysłem. W tym przypadku krytyki się nie boję. Te dwa dni są zupełnie wystarczające. Wracając do pierwszego dnia zakończymy koncert występem gwiazdy większego formatu. Drugi dzień będzie dniem bardziej komercyjnym. Chciałbym w tym miejscu podkreślić, że w koncercie nie bierze udziału tylko i wyłącznie jedna gwiazda ale trzeba zaplanować ok. 7-8 godzin występów na scenie. Bardzo ważne są koszty, z którymi musimy się liczyć, zainstalowanie sceny, ochrona, wykonawcy, to wszystko kosztuje. Dla przykładu powiem, że na przykład koncerty takich gwiazd jak Perfect, czy Maryla Rodowicz, to wydatek na poziomie 60 – 80 tysięcy złotych gaży artysty plus inne koszty. Nie da się dzisiaj zrobić imprezy masowej za darmo.
Czy to koszty spowodowały, że zdecydowaliście się na tomaszowskie zespoły?
- Również to ale nie tylko. Chcemy promować i pokazywać, że mamy utalentowaną młodzież. Żaden z zespołów nie wziął za występ wynagrodzenia. Uzgodniliśmy natomiast, że przygotujemy materiał DVD z poszczególnych koncertów, który będzie można wykorzystać do dalszej promocji. Uważam, że był to tym lepszy pomysł, że zapewne rzadko trafia się naszym zespołom okazja zarejestrowania przyzwoitej jakości koncertu na dużej scenie. Nie nakręcanego przez amatora ale przez zawodowców z wykorzystaniem dźwięku z konsolety mikserskiej.
Jeden z naszych czytelników sugeruje, by rozważyć pomysł prezentacji pierwszego dnia festiwalu nie tylko zespołów muzycznych ale również grup tanecznych i teatralnych, może artystów plastyków.
- Problem polega na tym, że scena estradowa, przeznaczona do koncertów muzycznych nie nadaje się do innych celów. Jest ona dosyć wysoka. Nie pokaże się tutaj dobrze tańca, z którego Tomaszów słynie, podobnie jest z teatrem. Nie znaczy to jednak, że nie mamy możliwości wykorzystania innych miejsc. Tu jest z kolei problem synchronizacji. W zeszłym roku spróbowaliśmy robić to w parku i jedna impreza odbierała widzów drugiej. Nad tym wszystkim będziemy zastanawiać się jak tylko zamkniemy sprawy tegorocznego festiwalu.
[reklama2]
Pokaz świateł laserowych, to w tym roku był „niewypał” jeszcze większy niż swego czasu „tańczące fontanny”.
- Zgadzam się z tym. Warto było jednak spróbować. Wygląda na to, że lasery powinny być prezentowane na zamkniętej przestrzenni. Te światła kosztowały znacznie taniej, niż kosztowałyby sztuczne ognie. Koszty są nie bez znaczenia. Zapewniam jednak, że nauczeni doświadczeniem tego roku, w przyszłym przygotujemy pokaz sztucznych ogni z prawdziwego zdarzenia.
Na zakończenie zapytam, jakiej muzyki słucha Rafał Zagozdon, prezydent Tomaszowa Mazowieckiego?
- Spokojniejszej. Bardzo lubię Pink Floyd, Dire Straits, czyli lżejszy repertuar. Jeżeli chodzi o polską scenę, to raczej poezja śpiewana. Ostre granie jest nie dla mnie. Szanuje jednak ludzi, którzy taką muzykę tworzą i grają. O gustach trudno jest dyskutować.
Dziękuję za rozmowę.
Napisz komentarz
Komentarze