Aniu, jak to było na początku? Prosimy o krótkie podsumowanie 20 lat istnienia kapeli oraz o raport z dnia teraźniejszego. Wiemy, że obecnie nagrywacie płytę.
Anja Orthodox: Closterkeller istnieje od 1988r. W zeszłym roku było 20-lecie zespołu. Kiedy zaczynałam byłam wokalistką początkującą, nieśmiałą i przerażoną nie wiedzącą w co się pakuję. Pamiętam jak stałam w sklepie muzycznym, który prowadził mój znajomy i tak się gapiłam na półkę, gdzie było sporo płyt Manamu, chyba tak z siedem – mówię ”Rany goście, jak można tyle płyt nagrać?” – to był dla mnie szok, a teraz mam dwa razy tyle (śmiech) i już wiem jak to jest – fajnie. W 1989 r. wygrywaliśmy wszystkie możliwe przeglądy młodych zespołów z Jarocinem na czele i siłą rzeczy skończyło się nasze działanie na amatorskiej scenie… Przeszliśmy na wyższą muzyczną półkę. Ukazały się nasze studyjne płyty. „Purple”, „Blue”, „Violet” , „Scarlet”, „Cyan”, „Graphite”, „Nero” – kolorowe tytuły. Ta, nad którą obecnie pracujemy również będzie nosiła taki tytuł. „Aurum”, czyli po łacinie złoto – piękne słowo, pięknie brzmi i wygląda.
A skąd wziął się pomysł na nazwę albumu?
Na początku miał być zupełnie inny tytuł. Dwa tygodnie temu nagle go zmieniliśmy. Zupełnie przypadkiem, w trakcie rozmyślania o chemicznych rzeczach. Mój syn po prostu zapomniał jaki jest symbol chemiczny cynku. Postanowiłam sprawdzić w encyklopedii w swoim telefonie. Gdy tak siedzieliśmy z moim Adasiem oraz Mariuszem (gitarzysta Closterkeller, mąż Anji) zdaliśmy sobie sprawę, że żadne z nas nie pamięta symbolu złota. Sprawdziłam więc – Aurum – piękna nazwa! Tak zostało.
Mogłabyś opowiedzieć czytelnikom szerzej o muzyce jaka znajdzie się na „Aurum”?
Na nowej płycie staram się uwydatnić nowego muzyka Closterkeller – Mariusza. To będzie pierwsza płyta z jego udziałem. Mariusz jest wielką osobowością twórczą. Kocha psychodelię muzyczną. Imponuje nam kilka numerów, które sam skomponował. Jesteśmy bardzo pewni tego materiału, bo jest to bardzo dojrzała i wysmakowana muzyka.
Do kogo będzie skierowana nowa płyta, wiadomo, że nie do wszystkich, bo przecież nie każdy lubi rocka gotyckiego?
Nam zależy żeby słuchało jej dużo ludzi ale żeby to byli ludzie czujący i myślący sensownie. Nie tworzymy muzyki w stylu „umcyk-umcyk”. To jest płyta którą adresujemy do ludzi, którzy kochają muzykę i chcą wyjść z nią poza szarą codzienność.
W Tomaszowie jest wiele zespołów rockowych i metalowych, które dopiero zaczynają. Może udzieliłabyś kilku rad młodym ludziom, którzy postanowili zająć się graniem muzyki?
Nie uważam się za wyrocznię rad, ale mogę spróbować. Przede wszystkim trzeba jak najbardziej obiektywnie spojrzeć na swoje dokonania, umieć dostrzec swoje wady i zalety. Później należy wady schować, a zostawić zalety. Trzeba wyłapywać również inne złe rzeczy np. że dany numer jest za długi, za nudny lub w ogóle go wywalić, bo nie ma sensu. Umiejętność takiego spojrzenia na własną twórczość powoduje, że zaczyna się dziać z zespołem wreszcie coś dobrego. Widzisz, kapele często robią numery i nie myślą, czy się nadają do pokazania publiczności. To trywialnie brzmi, ale naprawdę jest to bardzo sensowne. Trzeba też wiedzieć, czego się chce, albo przynajmniej chcieć się tego dowiedzieć, a potem uświadomić to sobie.
[reklama2]
A teraz tak trochę o Tomaszowie, bo w końcu to są Dni Tomaszowa, impreza która ma promować nasze miasto. Czy zespół Closterkeller miał okazję przechadzać się po Tomaszowie?
No niestety nie, bo przyjechaliśmy prosto ze studia.
W takim razie przy najbliższej okazji polecamy spacer po Niebieskich Źródłach.
A co to jest?
To są zjawiska krasowe, pięknie wyglądają - raz są niebieskie, a raz zielone. Jedyne w Europie. Drugie takie są w parku Yellowstone w Stanach Zjednoczonych. Naprawdę warto je zobaczyć.
A to chętnie zobaczę. Bardzo lubię takie rzeczy.
Dziękujemy za rozmowę.
Wywiad z Anja Ortodox przeprowadzili: Robert "Acid B." Frycz i Michał „Zielu” Zieliński.
Zapraszamy do galerii z koncertu Closterkellera
Napisz komentarz
Komentarze