W miniony czwartek, w trybie pilnym, zwołano posiedzenie Komisji Budżetu i Działalności Gospodarczej Rady Miejskiej. Powodem była przegrana w łódzkim Sądzie Apelacyjnym sprawa o wypłatę odszkodowania dla byłej uczennicy Szkoły Podstawowej numer 14. Sąd nie uznał za zasadne odwołań, jakie Urząd Miasta oraz Szpital Centrum Zdrowia Matki Polki złożyły od wyroku sądu pierwszej instancji, tym samym wyrok zasądzający ponad 700.000 złotych odszkodowania oraz dożywotnią rentę stał się prawomocny.
Według wyroku do wypłaty odszkodowania oraz renty zobowiązane są Urząd Miasta oraz Szpital w sposób solidarny. Sąd nie określił, kto i w jakiej części ma wypłaty dokonać. Oznacza to, że egzekucja zobowiązania może nastąpić od obydwu podmiotów równocześnie lub tylko jedno z nich. Zawarto więc porozumienie, zgodnie z którym, będzie ono pokryte przez oba podmioty w częściach równych.
Prezydent miasta zdecydował o natychmiastowej wypłacie odszkodowania. Pieniądze na ten cel znalazły się w Rezerwie ogólnej w Budżecie Miasta. Do ich uruchomienia jednak niezbędna była zgoda wspomnianej na wstępie Komisji Rady Miejskiej.
Radni nie kryli swojego zaskoczenia i wzburzenia. Konieczność wypłaty odszkodowania pojawiła się niespodziewanie. – Jak do tego doszło pytali? Dlaczego nikt o niczym nie informował wcześniej? Kto tu zawinił i co próbował ukryć? – Wszystkie te pytania te są tym bardziej uzasadnione, że sprawa ciągnie się od… 2003 roku.
Ostatecznie zgodzono się na wykorzystanie rezerwy ogólnej. Postanowiono równocześnie, by sprawa została szczegółowo zbadana przez Komisję Rewizyjną.
Od początku
Sprawa dotyczy zdarzenia, jakie miało miejsce na przełomie 2003 i 2004 roku w Szkole Podstawowej numer 14. W trakcie ćwiczeń gimnastycznych na lekcji wychowania fizycznego, robiąc przewroty, jedna z uczennic doznała urazu części szyjnej kręgosłupa. W jego wyniku konieczne było przeprowadzenie zabiegów operacyjnych w łódzkim Centrum Zdrowia Matki Polki.
Potwierdza to, chociaż w nie do końca jednoznaczny sposób, dyrektor SP 14, Sławomir Żegota.
- O całej sprawie dowiedziałem się kilka miesięcy po zdarzeniu, gdy rodzice dziewczynki przyszli do mnie po zaświadczenie o tym, że w szkole doszło do wypadku. Nie mogłem takiego dokumentu wydać, ponieważ nikt wcześniej mi tego faktu nie zgłosił – mówi portalowi.
Rodzice uczennicy zgłosili się do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, po odszkodowanie za uszczerbek na zdrowiu. ZUS odmówił wypłaty, w związku z brakiem dokumentów potwierdzających, że do nieszczęśliwego zdarzenia doszło w szkole.
Wtedy sprawa po raz pierwszy trafiła do Sądu. Pozwanymi byli ZUS oraz SP 14.
- O tym fakcie informowałem w Wydziale Oświaty - mówi Żegota. – Zapewniano mnie, że nie ma powodu do zmartwień, ponieważ wypadki się zdarzają. Tak naprawdę jednak nie udzielono szkole żadnego wsparcia prawnego.
Niestety na dzień dzisiejszy nie udało się odszukać żadnej korespondencji pomiędzy szkołą a Urzędem Miasta w tej sprawie.
Na rozprawy do piotrkowskiego Sądu jeździł dyrektor sam. Dopiero w 2005 roku do sprawy włączyli się prawnicy z tomaszowskiego magistratu. Było już jednak za późno. Adwokatowi, który reprezentował dziewczynę udało się udowodnić, do wypadku doszło w szkole. Odtąd był już tylko krok, by uznać odpowiedzialność cywilną szkoły za wypadek.
- Biegli faktycznie potwierdzili, że doszło do mikrourazu kręgosłupa w czasie ćwiczeń gimnastycznych – przyznaje dyrektor.
Dyrektor Żegota uważa, że zrobił wszystko, co do niego należało i nie ma sobie nic do zarzucenia. Opłacano zwyczajowe ubezpieczenia, uczniowie byli ubezpieczeni od następstw nieszczęśliwych wypadków.
W czym więc problem i dlaczego miasto zmuszone jest do wypłacenia bardzo wysokiego odszkodowania? Otóż, na przestrzeni wielu lat ubezpieczano w naszym mieście tylko majątek… ale nie ludzi. Dbano o mury i komputery, ławki i biurka. Nikt nie pomyślał jednak, że należy zawrzeć również umowy ubezpieczenia od odpowiedzialności cywilnej, na wypadek nieszczęśliwego wypadku.
Kto powinien to zrobić? Urząd Miasta, czy może dyrektor szkoły? Dyrektor twierdzi, że nie mógłby tego zrobić, bez naruszenia dyscypliny budżetowej. Potwierdza to fakt, że od 2004 szkoły ubezpieczenie OC już posiadają. Ubezpieczającym jest organ prowadzący, czyli Urząd Miasta.
Potwierdza to również wiceprezydent odpowiedzialny w mieście za oświatę Waldemar Wendrowski – Ubezpieczeniem odpowiedzialności cywilnej objęto szkoły od 1 stycznia 2004 roku – wyjaśnia w rozmowie z nami. – Przypuszczam, że wypadek w SP 14 miał również wpływ na to, że zostało ono zawarte - dodaje.
O samym wypadku i przegranym procesie wiceprezydent mówi – Trudno tu kogokolwiek obciążać odpowiedzialnością. Doszło w tym przypadku do splotu wielu zdarzeń. Być może, gdyby zabieg operacyjny został przeprowadzony poprawnie, ta dziewczyna nie jeździłaby na wózku inwalidzkim.
Na zakończenie
Wyrok przyznający odszkodowanie w tak dużej wysokości od samorządu, stanowi bez wątpienia precedens, na pewno w skali naszego miasta, jeśli nie kraju. Tym bardziej, że dodatkowo zasądzono od pozwanych comiesięczną, dożywotnią rentę w wysokości 1600 złotych. Co ciekawe Sąd orzekł również, na wypadek pogorszenia stanu zdrowia poszkodowanej dziewczyny, spowodowanego urazem, o obowiązku ponoszenia dodatkowych kosztów z tym związanych.
Teraz sprawą najprawdopodobniej zajmie się Komisja Rewizyjna Rady Miejskiej. Radni poszukiwać będą zaniedbań i nieprawidłowości. Dla samej sprawy pozostaje to jednak bez znaczenia. Wyrok zapadł i jest prawomocny.
Napisz komentarz
Komentarze