Już wtedy dla wszystkich było oczywiste, że szpital i powiat nie są w stanie unieść obciążenia finansowego wynikającego z wymuszonego, jak twierdzi zarząd powiatu, porozumienia. Świadomość tą mieli również lekarze. Dla wielu oczywistym było, że należy nadal negocjować. Starosta wraz z zarządem powiatu zajęli się przygotowywaniem prywatyzacji szpitalnych usług.
Bardzo szybko powołano do życia spółkę pn. Tomaszowskie Centrum Zdrowia. Znaleziono jej prezesa, którym został partyjny kolega starosty (kandydujący wcześniej z łódzkiej listy Platformy Obywatelskiej do Sejmu RP). Spółka otrzymała również radę nadzorczą, do której trafili działacze PSL, PO i SLD (czasami członkowie rodzin działaczy). Zorganizowano szereg spotkań, pokazów i „przedstawień”, wydano kilkadziesiąt a może i więcej tysięcy złotych (w tym dla nowego prezesa za to tylko, że zdecydował się przedstawić koncepcję funkcjonowania nowej spółki). Odtrąbiono sukces, zaczęto się pod nim podpisywać.
Tymczasem lekarze uważają, że o nich zapomniano. W dodatku twierdzą, że podpisane porozumienie podparte aneksami do umów o pracę obowiązuje już kolejny kwartał. Do sądu trafiły więc pozwy o wypłatę należnych świadczeń.
- Czekaliśmy cierpliwie. Chcieliśmy, by ktoś z nami zaczął rozmawiać. Niestety Starosta jakby się obraził – mówi nam jeden z lekarzy. – Deklarowaliśmy nawet, zrezygnujemy z zapisanych w porozumieniu roszczeń płacowych. Wszystko na nic. Widocznie myślano, że uda się trick ze spółką i że zacznie ona prowadzić działalność medyczną już w tym roku. Tak się jednak nie stało.
- Słyszałem o sprawie pozwów. Złożyłem nawet w tej sprawie interpelację. Na jednej z ostatnich komisji dopytywałem jak ta sprawa wygląda – mówi radny Sławomir Szewczyk. – Wyjaśniono mi, że nie ma żadnego problemu na ta chwilę, ponieważ Sąd oddalił pozwy, z uwagi na fakt, iż starosta podpisał porozumienie „pod przymusem”. Nie wykluczone jednak, że lekarze mimo wszystko złożą kolejne pozwy - dodaje.
Nieco inaczej sprawę przedstawia Włodzimierz Ciotucha, naczelnik Wydziału Prawnego Starostwa Powiatowego. – Sprawa jest w toku. Nic nie zostało oddalone. Do Sądu wpłynęło około 50 pozwów, które dotyczą tylko pierwszego kwartału. Szpital na wszystkie odpowiedział, iż są one bezzasadne i wniósł o ich oddalenie. My ze swej strony już w marcu złożyliśmy odpowiednie oświadczenie, iż wycofujemy się z podpisanego porozumienia, z uwagi na to, że było ono podpisane pod groźbą odejścia lekarzy od łóżek pacjentów. Kto w tej sprawie ma rację oceni oczywiście Sąd, my jednak jesteśmy dobrej myśli – dodaje.
Rzeczywiście, zgodnie z polskim prawem, każdy może uchylić się od „skutków złożonego oświadczenia woli” w kilku jasno określonych przypadkach. Są to tzw. wady oświadczenia woli. Należą do nich: brak świadomości (osoby składającej, czyli inaczej mówiąc niepoczytalność), pozorność, podstęp, błąd i groźba. Właśnie na ten ostatni czynnik powołał się organ zarządzający szpitalem.
Na marginesie należy dodać, że funkcjonowanie "szpitalnej spółki" pozostaje ciągle w zawieszniu. Zarząd Powiatu wciąż czeka na rozstrzygnięcia związane z uchyleniem weta Prezydenta Kaczyńskiego w sprawie pakietu ustaw zdrowotnych.
Napisz komentarz
Komentarze