Od lat mieszkańcy osiedla u zbiegu ulic św. Antoniego i Mazowieckiej funkcjonują wyłącznie z jednym przystankiem (św. Antoniego – Mazowiecka), z którego autobusy odjeżdżają w stronę centrum miasta. Powracający pasażerowie muszą wysiąść na wcześniejszym przystanku (św. Antoniego – gen. Sikorskiego), nadkładając nierzadko po kilkaset metrów. Taki stan rzeczy funkcjonuje od kilkudziesięciu lat - prawdopodobnie od czasów wypadku, kiedy to mały chłopiec wybiegł zza autobusu wprost pod koła innego samochodu. Od tamtego zdarzenia na ręce organów miejskich i powiatowych co pewien czas składane są podpisy i wnioski proszące o przywrócenie tego przystanku. Wszystko na nic, mimo iż wyznaczone miejsce pod przystanek jest i funkcjonuje on czasowo przy okazji różnorakich remontów. Więc jednak się da...
Okoliczne blokowiska zamieszkują w znacznej mierze osoby starsze – potwierdzą to choćby w TTBS. Z braku przystanku korzystanie z nowoczesnej komunikacji nie zawsze staje się oczywiste. Dźwiganie ciężkich toreb z zakupami, powrót od lekarza, z niedzielnej mszy, korzystanie z atrakcji miasta przewidzianych dla seniorów, ect. stanowi problem i przyczynia się do ich izolacji. Niestety mam wrażenie, że akurat to osiedle jest trochę zapomniane i słabo reprezentowane wśród senioralnych działaczy, czy miejskich radnych... Oczywiście starsi i niepełnosprawni, to nie jedyna grupa docelowa, z przystanku korzystaliby wszyscy mieszkańcy okolicznych bloków, właściciele chyba już kilkuset garaży samochodowych, przedszkolaki z Wyspy Szkrabów, odwiedzający górę Baśniową, ogródki działkowe, Arenę Lodową, strzelnicę, zakład energetyczny, kotłownię, czy chociażby salę weselną. To nie mało.
Pamiętam, że przed laty problemem sytuowania nowych przystanków w Tomaszowie były koszty paliwa, ale teraz? Mamy nowoczesną komunikację miejską i powinniśmy promować jej efektywne wykorzystanie. Jaki jeszcze argument można obalić? Niebezpieczna lokalizacja? Na prostej jak drut, szerokiej drodze z doskonałą widocznością? Czyż to nie pójście na łatwiznę? Na odcinku od Mazowieckiej do Brzustówki nie ma wyznaczonego ani jednego bezpiecznego przejścia przez ulicę, a ruch pieszych jest spory (garaże, ogródki, zimą dzieci pędzące na sanki, łyżwy...). Również brak zatok przystankowych zwykle rekompensuje się poziomym oznakowaniem (P-17) - tutaj też tego brak. Czemu? Widać nie jest aż tak źle, co więc z przystankiem?
Jeśli prosta jak drut, jedna z głównych ulic miasta nie nadaje się do usytuowania na jej krawędziach pary przystanków komunikacji miejskiej, a zapotrzebowanie od wielu lat jest, trzeba zrobić coś więcej niż tylko wyrzucać kolejne prośby i wnioski do kosza. Św. Antoniego ma szerokie pobocze można poszaleć z różnymi udogodnieniami i koncepcjami... Ale być może już teraz, po wybudowaniu nowego ronda i poprawie bezpieczeństwa w jego okolicy, jest szansa na pozostawienie przystanku św. Antoniego – Batalionów w formie choćby ,,na żądanie”?
P.S. Prośbę swą kieruję szczególnie do członków powiatowej Komisji Bezpieczeństwa Publicznego i Transportu (w obecnym składzie: Krzysztofa Iskierki, Krzysztofa Biskupa, Marka Olkiewicza, Bogumiła Koziarskiego, Dariusza Kowalczyka, Leszka Ogórka, Mariusza Strzępka, Leona Karwata i Bogny Hes), od których w głównej mierze zależy infrastruktura na drogach powiatowych. Zapewne nie wszyscy z Państwa są z Tomaszowa, poruszają się pieszo oraz komunikacją miejską, ale od siedziby powiatu do nowo powstającego ronda dzieli Państwa niecałe 10 minut piechotą. Warto naocznie zapoznać się z omawianym miejscem do czego zachęcam.
Napisz komentarz
Komentarze