- Właściwie każdego dnia trafiają do nas pacjenci z udarami mózgu. Jest to ok. 25 osób w skali miesiąca, a więc łatwo policzyć, że 300 w skali roku. Natomiast istotne jest, że pododdzał w Tomaszowie Mazowieckim będzie mógł zapewnić pomoc chorym z kilku powiatów na ścianie wschodniej województwa łódzkiego. Wśród nich są powiaty: opoczyński, rawski, brzeziński a także skierniewicki i część powiatu piotrkowskiego. Populacja, jaką obejmujemy swoim zasięgiem, to blisko pół miliona ludzi. Karetki wiozą pacjentów najczęściej do najbliższego Szpitalnego Oddziału Ratunkowego. Brak oddziału udarowego powoduje przekroczenie 4,5 godzinnego "okienka terapeutycznego". Przewóz pacjenta ze Skierniewic do istniejącego oddziału (najcżęściej ze 100% obłożeniem) przekracza ten limit czasowy. Efekt jest taki, że pacjenci trafiający do TCZ są poddawani leczeniu preparatami antyagregacyjnymi - wyjaśnia dr n. med. Jarosław Dębiec, ordynator oddzialu neurologii w Tomaszowskim Centrum Zdrowia, podkreślając, że pacjenci, którzy trafią do naszego szpitala odsyłani są do innych placówek jedynie na prośbę rodziny
W materiałach przygotowanych przez ordynatora na Forum Polskiego Towarzystwa Neurologicznego czytamy, że liczba szpitali, które w swoich strukturach posiadały oddział udarowy utrzymuje się w naszym kraju mniej więcej na tym samym poziomie. (169 w 2009 roku i 174 w roku 2015). Tymczasem liczba pacjentów leczonych za pomoca tzw. trombolizy wzrosta w sposób nieproporcjonalny. W 2009 roku chodzy ci stanowili 0,7 pacjentów szpitali ogółem, a pięć lat później już 6,3%. Obrazuje to faktyczną skalę potrzeb.
Szczegółowa analiza konieczności utworzenia oddziału udarowego w Tomaszowie Mazowieckim została dokonana przez pracowników Urzędu Wojewódzkiego. Poparta jest zaleceniami Krajowego Konsultanta ds. Neurologii oraz konsultanta wojewódzkiego dr Bożenę Adamkiewicz.
- Istnienie oddziału udarowego w Piotrkowie Trybunalskim nie rozwiązuje problemu braku takich pododdziałów na wspomnianym przeze mnie terenie. Zarząd TCZ od 3 lat próbuje go utworzyć i zasadność nie podlega tu żadnej dyskusji. Mamy do czynienia z bezpośrednnim zagrożeniem życia pacjentów - mówi dr Dębiec
Napisz komentarz
Komentarze