Radni opozycji twierdzą, że Prezydent Marcin Witko ustawia zasłony dymne, które mają służyć jedynie wywarciu presji na dotychczasowego odbiorcę śmieci od mieszkańców miasta. Presje mającą na celu wymuszenie obniżenia ceny za odbiór odpadów. Temu miało służyć odrzucenie uchwały o nowych stawkach tego parapodatku.
Ustalenie stawek należy do wyłącznej kompetencji Rady Miejskiej. To radni zdecydowali o tym, że tomaszowian nie stać na płacenie tak wysokich stawek. One faktycznie nie są małe, bo podwyżka przekroczyła 100 procent dotychczasową opłatę. Ona musiałaby zaboleć. Brałem to pod uwagę. Rozważałem jednak kilka możliwych wariantów. Część z nich wiąże się z dużą ilością pracy dla moich współpracowników i dla mnie osobiście.
No nie oszukujmy się, jednak radni wspierający Marcina Witko stanowią większość w Radzie i nie ma możliwości, by zachowali się w sposób odmienny od uzgodnionego wcześniej z Panem Prezydentem.
Przypomnę tylko, że ja też byłem radnym i zapewniam, że w podobnym przypadku za podwyżkami tak drastycznymi bym nie zagłosował. Decyzja radnych więc mnie nie dziwi. Musimy się jednak dobrze zrozumieć podwyżki są nieuniknione. Naszym zamiarem jest ich maksymalne zredukowanie. Na dziś nie wiemy jak będzie. Wariant najbardziej skrajny oznacza, że będziemy musieli śmieci odbierać od mieszkańców samodzielnie. I będziemy musieli ten system od podstaw zbudować.
Czyli to nie jest jeszcze pewne, że miasto samodzielnie zajmie się całością gospodarki odpadami?
Pewne jest. Tylko rozważamy dwie opcja. Pierwsza z nich da nam nieco więcej czasu. Postaramy się wyłonić wykonawcę z tzw. wolnej ręki. Drugi wariant oznacza, że będziemy musieli w ciągu miesiąca zorganizować cały system. Przynajmniej obejmujący zbieranie odpadów.
To w ogóle jest możliwe? Jak chcecie to zrobić? Potrzebny jest sprzęt, całe know how. Magia prezydenta może nie wystarczyć.
O sprzęt bym się nie martwił. Są różne możliwości. Można samochody kupić na raty, wziąć w leasing. Rozeznanie w tym zakresie mamy już zrobione. Moi współpracownicy jeżdżą i oglądają konkretne wyposażenie. Docelowo potrzebujemy 9 samochodów, które będą odbierały od mieszkańców odpady. Na początek wystarczy sześć, tylko musza być z możliwością zmiany nadwozia do zbiórki różnego rodzaju odpadów. Mam też sygnały, że pracownicy Enerisa interesują się ta sprawa dość mocno. Niewykluczone, że będą szukali pracy, a zatrudnienie w samorządowych spółkach należy do najbardziej stabilnych w mieście i przyzwoicie wynagradzanych.
Szacowaliście koszty? Ile to będzie kosztować?
Mówiłem o tym na sesji. Samo zbieranie śmieci nie zbilansuje wydatków i kosztów. Minimum opłacalności to 17-18 złotych. Tę cenę można jednak obniżyć. Może się tak stać tylko w sytuacji, kiedy do zbierania dołączymy przetwarzanie. Aby to robić trzeba zbudować Regionalną Instalację Przetwarzania Odpadów tzw. RIPOK. Wtedy część z nich można odzyskać i sprzedać. Papier, szkło, metale, to wszystko może być źródłem dodatkowych przychodów.
Chodziło mi raczej o koszty rozpoczęcia działalności. Samochody, instalacje do przetwarzania, personel. to wszystko musi kosztować.
To na pewno nie jest mała kwota, ale jeżeli chcemy zatrzymać galopujące podwyżki i mieć w ogóle wpływ na utrzymanie porządku i czystości w gminie to nie mamy wyjścia. Musimy podjąć takie działania.
Skąd weźmiecie pieniądze?
Wystąpiliśmy do Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska. Co prawda nie dokładnie w tej sprawie, ale już wielokrotnie mówiłem o uniezależnieniu się od dostaw wody z Łodzi, poprzez budowanie ujęć wody i studni głębinowych – to jest jednak temat na inną, równie ważną dyskusję.
Ale wróćmy jednak do śmieci...
Szukamy możliwości wejścia inwestora z kapitałem spośród dużych Spółek Skarbu Państwa. Nam potrzebny jest inwestor, a duże spółki Skarbu Państwa szukają możliwości inwestowania. Szczególnie, kiedy jest zapewniona przyzwoita stopa zwrotu i nie ma ryzyka straty. A w przypadku dostaw wody, czy gospodarki odpadami takiego ryzyka nie ma.
W takim razie jak wygląda harmonogram działań? Uchwała, którą radni odrzucili, być może w zmienionej formie, musi powrócić.
Musi wrócić, ale w sytuacji, kiedy będziemy już po negocjacjach z zewnętrznymi podmiotami. Odbywać się będą od najbliższego czwartku. Zainteresowanych rozmowami jest 7 firm, zajmujących się zbieraniem odpadów, w tym dotychczasowy operator. Naszym zamiarem jest jak najszybsze zakończenie rozmów. Byśmy nie musieli stanąć pod ścianą tak, jak miało to miejsce wcześniej.
Czyli w przypadku, gdyby ciężar wzięło na siebie w całości miasto, to kto konkretnie będzie się tym zajmował? Spółka wodno kanalizacyjna?
Na początku będzie to na pewno ZGWiK. Później zapewne będzie konieczność wyodrębnienia nowej spółki. Głównie ze względu na wielkość kapitału, jaki będzie miała do dyspozycji. Póki co, na ostatniej sesji, radni powierzyli to zadanie spółce.
W pierwszym okresie i tak będziemy musieli wywozić śmieci do innych miejscowości, a to generuje wysokie koszty.
To prawda, ale mam na to jakiś pomysł.
Jaki?
Jeszcze trochę za wcześnie żeby o tym mówić. Obecnie sprawdzamy, czy te pomysły możemy wcielić w życie. Natomiast drzwi do racjonalnej gospodarki odpadami otwiera zgoda na powstanie RIPOK.
Gdzie w takim razie powstać ma RIPOK?
W okolicach ulicy Henrykowskiej przy Oczyszczalni Ścieków. To miejsce wydaje się najbardziej optymalne.
Myśleliście o współpracy w tym zakresie z okolicznymi gminami?
Gminy już się tym interesują. Większość z nich jest przed nowymi przetargami. Mogą więc mieć dokładnie ten sam problem co my. Może nawet większe, bo koszty odbioru odpadów w gminach są wyższe. Uważam, że system jaki planujemy wdrożyć będzie najbardziej optymalny dla wszystkich gmin powiatu tomaszowskiego.
rozmawiał
Mariusz Strzępek
Napisz komentarz
Komentarze