Sam staram się jak mogę nie nadużywać danej mi wolności... Wychodzę z dziećmi na krótki spacer w miejsca nie uczęszczane w godzinach rannych, kiedy to wszyscy, którzy mieli wyjść do pracy (tak jak moja żona} już wyszli, a pozostali jeszcze śpią lub dopiero otworzyli oczy.
Nie biegam też bez celu po sklepach. Idę tam raz na kilka dni. A co widzę z tego balkonu? Grupki młodzieży paradującej, bo myślą, że im wolno grupami i ludzi bez maseczek.
Na popularnym Facebooku zalewają mnie zdjęcia znajomych chwalących się oddechem bez maseczki na łonie natury. Wszystko fajnie, tylko po co spotykać się tam bez maseczek z członkami rodzin, z którymi się nie mieszka na codzień, albo ze znajomymi?
Do tego te spacerki z reguły są w towarzystwie małych, rocznych lub kilkuletnich dzieci... Czasem dołączy też babcia, pracującą na codzień w sklepie spożywczym (przecież w ogóle nie jest narażona z racji zawodu na kontakt z wirusem.. .), która stęskniona wnusią jedzie do lasu, żeby ją wycałować bez maseczki na świeżym powietrzu... Jakie to odpowiedzialne...
Napisz komentarz
Komentarze