Marcin Witko wyjaśniał radnym, że zgodnie z obowiązującą uchwałą, miasto może wypłacać sportowcom stypendia, tylko w przypadku, gdy program szkoleniowy jest realizowany. W czasie epidemii i związanymi z nią ograniczeniami, treningi i zawody sportowe są zawieszone. - Nie mam podstawy prawnej, by podpisać umowy stypendialne. Ponadto jesteśmy w sytuacji kryzysowej i solidatność mieszkańców powinna być wspólna. Pozbawiamy się wielu dochodów, jak chociażby te ze strefy płatnego parkowania i targowiska. Za chwilę będziemy miec kontrolę Regionalnej Izby Obrachunkowej i będę miał zarzut, że wydałem pieniądze niezgodnie z prawem.
Prezydent odniósł się także do najbliższych planów związanych ze spółką. Miasto chce powołać nowy Zarząd, aby uporządkował sprawy Lechii, oraz spłacił zobowiązania, które zostaną zweryfikowane. W kolejnym etapie spółka akcyjna zostanie wchłonięta przez Tomaszowskie Centrum Sportu. Witko przypomniał również, że formuła spółki akcyjnej była dotąd wymagana przez Polski Związek Piłki Siatkowej. Ten wymóg został niedawno zniesiony. Niestety Prezydnet przyznał też, że tomaszosski spport nie wroci już do poptrzedniego poziomu ze względu na brak mozliwości jego finansowania. Podkreślał, że ograniczenia dotkną też innych dziedzin, jak choćby kultura. - W obecnej sytuacji ekonomicznej nie możemy liczyć na to, że uda nam się pozyskać sponsorów. Nie było to łatwe nawet przed kryzysem.
Radnym wyjaśniono także z jakich pwodów nie jest możliwe wszczęcie postępowania sanacyjnego wobec spółki. - O takim postępowaniu decyduje Sąd. W ocenie naszych prawników, w tej sytuacji Sąd wszcząłby posępowanie upadłościowe. nie moglibyśmy wypłacić wynagrodzenia zawodmikom, trenerom i dostawcom usług oraz wszystkim tym, którzy pracowali a do dzisiaj za swoją prace nie otrzymali zapłaty. Poza tym postępowania sanacyjne trwają długo. Zazwyczaj 2 do 3 lat i nie dają nam możliwości posiadania jakiejkolwiek mocy sprawczej. Nie moglibyśmy zgłosić ani drużyny piłkarskiej ani siatkarskiej do rogrywek. Jest ono też najbardziej kosztowne.
Czytaj także
Prezydent na zielonej trawce i... dębowym parkiecie
Piotr Kucharski pytał, czy koniecznym jest utrzymywanie spółki oraz dokonywanie fuzji dwóch podmiotów, które nie są w stanie pokryć własnych zobowiązań. Zarzucał prezydentowi brak transparentności w działaniu, próby ukrycia nieprawidłowości w obu spółkach oraz brak dialogu z radnymi w tej sprawie.
Marcin Witko nie krył zdziwienia. Sprawy związane z Lechią SA są wyjątkowo transparentne w zakresie działań podejmowanych przez magistrat. Prezdydent zorganizował szereg spotkań i rozmów, w tym także z radnymi opozycji. Proponował nawet miejsca w radzie nadzorczej dla działaczy Platformy Obywatelskiej, by mogli osobiscie nadzorować sprawy spółki - Pan skwitował to jednym słowem: jeśli chce by polała się krew, to ona się poleje. Chcemy rozwiązać problem. Pan był goościem w różnych spółkach, ile razy pan był w spółce kierowanej przez Pana Tomasza Zdonka - odpowiadał pytając Kucharskiemu.
Wrócił raz jeszcze do ewentualnego postępowania sanacyjnego - Ewentualny wniosek o otwracie postępowania sanacyjnego, wymaga miedzy innymi uprawdopodobnienia zdolności dłużnika do pokrycia kosztów postępowania i zobowiązań powstałych po dniu jego otwarcia - argumentował.
Prezydent przypomniał też, że zawiadomienie w sprawie nieprawidłowości w spółce złożone zostało do Prokuratury. Pierwsze osoby zostały już przez śledczych przesłuchane.
Wiemy, że nic nie wiemy ale może się dowiemy
Kucharski krytykował Prezydenta za to, że chce spłacić wszystkie zobowiązania zaciągnięte przez poprzedniego Prezesa. Za to radnego Witczaka nie interesowało kto odpowiada za nieprawdiłowości w spółce, ale zobowiązania wyborcze Prezydenta (szkoda tego nawet kometować, wiele słów a mało istotnej treści).
Marcin Witko raz jeszcze przypomniał, że szczegółowa sytuacja spółki nie jest znana, że brakuje szeregu dokumentów, a Prezes nie przekazał swoich obowiązków w sposób należyty. Ponadto zakładając spółkę przygotowano rzetelny plan finansowy w oparciu o dane pochodzace od stowarzyszeń: siatkarskiego i piłkarskiego.
- Na posiedzeniu Rady Nadzorczej w grudniu pan Zdonek zapewniał, że spółka posiada płynność finansową i że sytuacja jest dobra, W styczniu i lutym okazało się, że nie tylko nie ma sprawozdań finansowych, ale tez docierały do nas sygnały odm pracowników, że nie otrzymali rocznych PIT-ów. Później okazało się, że pracownicy nie zostali nawet zgłoszeni do ZUS. natomiast jeden z pracowników spółki potrafił zadbać o zgłoszenie samego siebie - tłumaczył Prezydent..
Kto odpowie za bałagan w spółce? Czy sprawą zajmie się prokuratura?
Napisz komentarz
Komentarze