Trudno więc nie odczuć zmiany. Pod tekstem z października pojawiły się jednak komentarze, kwestionujące rodzaj zastosownej nawierzchni. Naturalną murawę, chyba pierwszą na obiekcie niezawodowym w Tomaszowie – krytykowano głównie ze wzlędu na sugerowaną krótką trwałość przy użytkowaniu przez mieszkańców bez stosownego obuwia. Narzekano również na konieczność ciągłej pielęgnacji murawy, wątpiono by spółdzielnia zapewniła dozór ogrodnika na tyle częsty by po roku boisko nie przypominało ponownie piaszczystego pustkowia.
Jednak według okolicznych mieszkańców, boisko nigdy nie było trawiaste. Pod koniec PRLu na szybko ogrodzono teren, posypano prostokąt piachem a dalsze prace odłożono na przyszłość. Niestety podczas następnych trzydziestu lat nie działo się tutaj nic. Na boisku nie lądowały nawet czarne kawki i wróble, bo i po co, skoro nie było nawet czego skubnąć. Ponure połacie brudnego piachu przypominały tysiące podobnych obiektów w Polsce. W mediach pojawiały się za to kolejne jękliwe teksty o otyłości u dzieci i sprowadzenia wszelkiej aktywności pozaszkolej do komputera w domu.
Najbardziej wytrwali grali w piłkę nielegalnie na placach na placach zabaw, co skutkowało częstymi wizytami straży miejskich, wnisokami do istniejacych jeszcze kilka lat temu kolegiów, sąsiedzmi konfliktami. Co kilka lat lokalne społeczności szokowały informacje o śmierci kolejnego dziecka przygniecionego przez amatorsko zespawaną brankę, gdzieś na skraju miasta. Wszyscy te obrazy mamy w pamięci.
Napisz komentarz
Komentarze