O uchylenie Samorządowej Karty Rodziny dwukrotnie wnioskowali w ostatnim czasie radni Koalicji Obywatelskiej. Dwukrotnie ich wniosek odrzucono, a obecny na posiedzeniach wiceprezydent Tomasz Jurek prosił o cierpliwość, argumentując, że na kolejnej sesji przygotowany zostanie nowy projekt, który nie będzie budził kontrowersji zarówno ze względu na treść, jak i jego autorstwo. Nowy dokument trafił do radnych pod koniec ubiegłego tygodnia. Zwięzły w treści i nienapastliwy, mający charakter bardziej rezolucji niż planu konkretnych działań. To chyba jego największa zaleta. Nie wprowadza chaosu, a porządkuje. Jest więc dokumentem deklaratoryjnym, pozbawionym konstytutywnych elementów. To bardzo dobrze, ponieważ konkretne działania podejmowane są na podstawie przyjmowanych dokumentów strategicznych, skierowanych do konkretnych grup społecznych.
§ 1. Ustala się dla Prezydenta Miasta Tomaszowa Mazowieckiego następujące kierunki działania w realizacji miejskiej polityki społecznej na rzecz rodzin i równego traktowania:
- prowadzenie działań na rzecz wzmacniania rodziny w procesie kształtowania społeczeństwa obywatelskiego,
- prowadzenie działań na rzecz podnoszenia świadomości na temat równego traktowania, tolerancji oraz promowanie idei poszanowania wszystkich grup społecznych,
- upowszechnianie zagadnień z obszaru przeciwdziałaniu przemocy, w tym przemocy wobec kobiet i przemocy w rodzinie,
- dążenie do zwiększenia dostępności samorządu dla osób ze szczególnymi potrzebami
i wykluczonych społecznie,- dążenie do integracji mniejszości etnicznych i narodowych ze środowiskiem lokalnym,
- uwzględnianie w dokumentach strategicznych i programach kontekstu wzmacniania rodziny i zasad równego traktowania.
Zła karta i dobra rezolucja
Oba dokumenty trudno porównywać. Warto jednak wspomnieć kilka słów o jego genezie. Projekt uchwały został blisko rok temu zgłoszony z inicjatywy radnych. Dokument firmował Jarosław Batorski, jednak to nie on jest jego faktycznym autorem. Kartę przygotowało Ordo Iuris, a więc stowarzyszenie zrzeszające ortodoksyjnych prawników, słynące z kontrowersyjnych projektów aktów prawnych. To między innymi Ordo Iuris ponosi współodpowiedzialność za trwające w Polsce protesty związane z zaostrzaniem prawa aborcyjnego.
Samorządowa Karta Rodziny sama w sobie nie jest ani pożyteczna ani szkodliwa. Po roku funkcjonowania trudno mówić o jakichkolwiek jej pozytywnych lub negatywnych efektach. Prawdą jest natomiast, że żaden z miejskich prawników nie chciał się pod nią podpisać, co nie musi być równoznaczne z tym, że była ona sprzeczna z obowiązującymi przepisami prawnymi. Część jej zapisów to przeniesione z Konstytucji prawa i obowiązki obywatelskie.
Prawdziwym problem jest stworzona wokół niej narracja. Zdaniem niektórych środowisk politycznych Karta miała dyskryminować mniejszości i inne grupy społeczne. Wnikliwa lektura nie pozwala wyciągnąć podobnych wniosków. Mimo wszystko dzięki jej uchwaleniu Tomaszów Mazowiecki trafił do Atlasu Nienawiści, który prowadzony jest o osoby, których poglądy dalekie są od... umiarkowania. Niestety to one nadają rytm i ton dyskusji w tym temacie. Nie da się ukryć, że mamy do czynienia z agresywnym zachowaniem, mającym znamiona nie tylko naruszania dóbr osobistych ale terroryzowania całych społeczności lokalnych w Polsce.
Czy wobec tego należało wykazać postawę "miękiszona" i uchwałę uchylać? Jak zwykle punkt widzenia zależy od perspektywy patrzenia. Kiedy widzi się tylko koniec własnego nosa trudno dostrzec potrzeby osób, które nas otaczają. Według opinii ekspertów przyjmowane w kilku samorządach uchwały będą miały wpływ na absorpcję funduszy zewnętrznych. O ile z funduszami unijnymi problemów nie będzie, bo mamy tu twardą ocenę wniosków opartą na konkretnych przesłankach wynikających z regulaminów, to fundusze norweskie mają charakter uznaniowy. A o takie właśnie stara się Tomaszów. Mowa jest o ponad 40 milionach złotych.
Niech więc ktoś spróbuje wyjaśnić Norwegom niuanse polskiego życia społecznego politycznego. Możemy życzyć jedynie powodzenia.
Norweskie srebrniki
Radykalne prawicowe media zaatakowały Marcina Witko już w ubiegłym tygodniu. Zarzucały mu między innymi, że własne poglądy sprzedaje za "norweskie srebrniki". Żaden z szacownych publicystów nie zatrzymał się jednak ani na chwilę nad problemami z jakimi boryka się miasto, jak dużo energii należy włożyć w pozyskanie każdej złotówki, jak wiele jest potrzeb, jak bardzo ograniczane są wpływy budżetowe samorządów, szczególnie takich jak Tomaszów Mazowiecki. Jakoś nikt nie zauważył, że fundusze unijne już się wyczerpały, a nowe pojawią się... nie wiadomo kiedy, bo Rząd budżet europejski blokuje i nie ma nadal żadnych dokumentów, które pozwoliłyby zaplanować inwestycje i konkursy na dotacje w okresie najbliższych 2-3 lat. Łatwo więc krytykować komuś, kto odpowiedzialności za 60-tysięczne miasto nie ponosi a jedynie snuje swoje "mądrości" patrząc w ekran domowego komputera.
Na co mają zostać przeznaczone środki norweskie wyjaśniał na wczorajszej sesji dyrektor Adam Koziełek. Podkreślał, że proces pozyskiwania funduszy od Królestwa Norwegii jest długotrwały pracochłonny i skomplikowany.
Nie mówimy tutaj tylko o infrastrukturze a więc o tym co w mieście wybudujemy lub nie wybudujemy. To, co robiliśmy przez ostatnie kilkanaście miesięcy, to jest kompleksowa ocena miasta, z jego potencjałem, dobrymi i słabymi stronami. Miasto zostało zdiagnozowane, jak nigdy dotąd. Przygotowaliśmy 500 stron w dwóch dokumentach "Program Rozwoju Lokalnego" oraz "Program Rozwoju Instytucjonalnego" . Mamy miasto zatracające swoje funkcje, zagrożone wyludnieniem, z dużym obszarem zdegradowanym, wymagającym rewitalizacji.
Zakres zadań, jakie mają zostać zrealizowane jest bardzo szeroki. Znajduj się wśród nich zadania oświatowe, ale także zmiana funkcjonalności Placu Kościuszki, rewitalizacja parku miejskiego, nowe oświetlenie ulic, przebudowa kina Włókniarz na Mediatekę. To także stworzenie funkcjonalności Smart City.
O środki norweskie konkuruje ponad 50 samorządów spośród 200, które się o nie wstępnie ubiegały. Dotacje otrzyma 15. Co ciekawe jednym z miast konkurujących z nami jest Opoczno, gdzie PiS posiada silną reprezentację i swojego posła, który jak twierdzą nasi radni przekonywał ich do tego, by Samorządowej Karty Rodziny nie uchylać. U naszych sąsiadów jednak takiego dokumentu nie uchwalono i nawet nikomu nie przyszło do głowy, by projekt do porządku obrad zgłosić. Dla posła z Opoczna bliższa "jest jego koszula ciału". Naszym radnym należy się jednak dziwić.
Światopoglądowa batalia samorządowa.
Radni nad projektem debatowali prawie dwie godziny. Do tego doliczyć należy czas poświęcony na poprzednich sesjach. Z dyskusji dla miasta oczywiście nic nie wynika. Jedyne wnioski, jakie można wyciągać, to konieczność refleksji nad wyborami, jakich dokonujemy przy urnach wyborczych.
Sesja zdążyła się zacząć, a radni PiS poprosili już o kilkugodzinną przerwę w obradach? Po co? Łatwo się domyśleć, szczególnie gdy przeanalizujemy konkretne wyniki głosowania. Czy ktoś wywierał presję na radnych będących pracownikami Starostwa? Można tak podejrzewać, niemal wszyscy (poza Michałem Jodłowskim) zagłosowali przeciwko projektowi Marcina Witko. Może z drugiej strony zabrakło radnym PiS czasu na dokładne zapoznanie się z uchwałą. Sami zresztą podkreślali, że niektórych zapisów (zob. wyżej par.1) po prostu nie rozumieją.
Mimo wszystko dyskusja przebiegła na dosyć kulturalnym poziomie. Jedyny dysonans stanowiła wymiana zdań między Adrianem Witczakiem a Ewą Wendrowską, która koniecznie chciała zabierać głos.
Prezentując projekt Marcin Witko podkreślał działania tomaszowskiego samorządu na rzecz lokalnych rodzin. Przypomniał Kartę Tomaszowianina, Tomaszowską Kartę Dużej Rodziny oraz unikatowy Ośrodek Rehabilitacji Dzieci Niepełnosprawnych i liczne inwestycje prorodzinne. Wskazywał też programy i działania na rzecz seniorów, Zwrócił uwagę na konieczność podejmowania działań na rzecz asymilacji licznych u nas cudzoziemców. Wyjaśniał, że proponowana uchwała stanowi dopiero punkt wyjścia do dalszych zadań.
Ostatecznie dokument uchylono stosunkiem głosów 11:10. Dwie osoby w głosowaniu się wstrzymały. Czy problemy związane z Samorządową Kartą Rodzin się skończyły? Chyba jeszcze nie. Podobny dokument przyjęła też Rada Powiatu, więc prawdopodobnie na najbliższą sesję wpłynie podobny projekt nowej uchwały. Czy i tam uda się go przegłosować? To się dopiero okaże.
Napisz komentarz
Komentarze