– Pandemia Covid-19 z pewnością miała duży wpływ na preferencje osób kupujących nieruchomości. Pośrednicy w obrocie nieruchomościami, którzy wzięli udział w naszej ubiegłorocznej ankiecie podkreślali, że pandemia determinowała u wielu osób potrzebę zmiany mieszkania na większe, zakup mieszkania z balkonem, działki budowlanej albo domu – mówi ekspert portalu GetHome.pl Marek Wielgo.
Zwraca uwagę, że dane GUS – na razie za 2020 r. – tylko częściowo potwierdzają obserwacje pośredników i ekspertów. W pierwszym roku pandemii GUS odnotował transakcje kupna-sprzedaży dotyczące przeszło 59,4 tys. domów jednorodzinnych. Wzrost ich liczby – o 7,5% – nie był jednak aż tak bardzo imponujący, jak by się mogło wydawać na podstawie opinii ekspertów. Co innego działki - one były wręcz hitem na rynku nieruchomości. GUS podał, że w 2020 r. właścicieli zmieniło blisko 35,4 tys. działek pod zabudowę mieszkaniową, czyli o ponad 50% więcej niż rok wcześniej.
Skutkowało to rekordową w budownictwie indywidualnym liczbą zgłoszeń i pozwoleń na budowę. W 2021 r. inwestorzy indywidualni uzyskali je dla 123,2 tys. mieszkań (głównie domów jednorodzinnych). Był to wynik aż o ok. 21% lepszy niż w 2020 r.
– W czasie pandemii wielu Polaków uznało, że bezpieczniej jest mieszkać lub wypoczywać w domu z działką niż w mieszkaniu w bloku. Ponadto upowszechniła się praca zdalna. Dom zapewnia bez porównania większy komfort – komentuje Marek Wielgo.
Zauważa, że inwestorom nie podcięły skrzydeł rosnące ceny materiałów budowlanych i koszty wykonawstwa. Dla wielu budujących dom, wciąż jest on tańszą alternatywą dla mieszkania.
– Natomiast mitem jest, że w okresie pandemii chętniej kupowane były duże mieszkania. W tym przypadku trzeba wyraźnie oddzielić chęci nabywców od ich możliwości finansowych – stwierdza ekspert GetHome.pl.
Z danych GUS wynika, że w 2020 r. sprzedaż mieszkań spadła o 5%. Jednak struktura sprzedanych mieszkań według liczby pokoi praktycznie się nie zmieniła.
Rok 2021 r. prawdopodobnie nie przyniósł poprawy w tym zakresie, bo ceny mieszkań galopowały w tempie niespotykanym od czasów boomu w latach 2006-2008. W dodatku po serii podwyżek stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej skurczyła się zdolność kredytowa potencjalnych nabywców mieszkań.
– Trudno więc oczekiwać wzrostu zainteresowania większymi metrażami. Analizując preferencje kupujących mieszkania należy mieć jednak na uwadze, że każde miasto ma swoją specyfikę – podkreśla Marek Wielgo.
Z danych BIG DATA RynekPierwotny.pl wynika, że np. w Warszawie w lutym 2020 r. zainteresowanie zakupem mieszkań trzypokojowych wykazywało ok. 19% potencjalnych nabywców, a czteropokojowych i większych – niespełna 12%. W kolejnych miesiącach spadał popyt zarówno na te pierwsze, jak i drugie lokale. W lutym 2022 r. chęć zakupu trzypokojowego mieszkania deklarowało ok. 16% potencjalnych nabywców, zaś czteropokojowego i większego – 11%.
Ekspert GetHome.pl równocześnie przyznaje, że w ostatnich dwóch latach częściej pierwszym wyborem dla potencjalnych nabywców mieszkań w stolicy były mieszkania trzypokojowe niż dwupokojowe. Natomiast zawsze było więcej wskazań na mieszkania czteropokojowe i większe niż na kawalerki.
Z kolei w Łodzi w czasie pandemii kurczyło się zainteresowanie mieszkaniami dwupokojowymi, a rosło czteropokojowymi i większymi. W lutym 2022 r. potencjalni nabywcy częściej wskazywali na duże lokale niż na „2”. Największą popularnością cieszyły się w Łodzi mieszkania trzypokojowe, choć spadła liczba wskazań na nie z przeszło 19% w lutym 2020 r. do niespełna 14% w lutym 2022 r.
Sęk w tym, że deklaracje potencjalnych nabywców często mają się nijak do ich decyzji zakupowych. Widać to choćby na przykładzie Warszawy, gdzie największy odsetek mieszkań kupowanych od deweloperów w czasie pandemii stanowiły lokale dwupokojowe. Ponadto w ostatnich dwóch latach wyraźnie wzrósł ich udział w transakcjach – z 38% w lutym 2020 r. do 43% w lutym 2020 r.
Także w innych największych miastach wyraźnie największy odsetek sprzedanych mieszkań stanowiły lokale dwupokojowe. W ciągu dwóch lat ich udział wzrósł w Bydgoszczy, Gdańsku, Krakowie i Warszawie. W czasie pandemii w tych miastach skurczył się zaś odsetek sprzedawanych mieszkań trzypokojowych, co świadczy o tym, że barierą jest po prostu cena.
Najbardziej spektakularna jest ta zmiana w Łodzi, gdzie w sprzedaży wzrósł z 9% do 21% udział kawalerek. Z podobnym zjawiskiem mieliśmy do czynienia w Katowicach, Wrocławiu, Poznaniu i Warszawie. Dodajmy, że są to miasta, w których mieszkania podrożały najbardziej w ciągu ostatnich 12 miesięcy.
Napisz komentarz
Komentarze