Dane demograficzne są kluczowe dla wielu firm planujących inwestycje, m.in. dla funduszy i firm inwestujących w mieszkania na wynajem. Takie inwestycje – obliczone na dziesiątki lat – nie mają przecież sensu w miastach, które się wyludniają, bo uciekają z nich młodzi ludzie. Tymczasem ostatni Narodowy Spis Powszechny wykazał, że od poprzedniego w 2011 r. w większości głównych ośrodków miejskich populacja mieszkańców wyraźnie się skurczyła. Na przykład wśród osiemnastu miast wojewódzkich takie zjawisko GUS odnotował w aż dziesięciu. Największe ubytki ludności miały miejsce w Katowicach i Łodzi (o ok. 8%), ale także w Kielcach i Bydgoszczy (o przeszło 7%) oraz w Poznaniu (o ponad 1%).
Można odnieść wrażenie, że Łódź, Katowice czy Bydgoszcz wyludniają się. Wydają się jednak temu przeczyć statystyki budowlane. Od kilku lat można bowiem zaobserwować w tych miastach prawdziwy boom w budownictwie mieszkaniowym, szczególnie deweloperskim. Na przykład w Łodzi w latach 2012-2021 powstało przeszło 30,3 tys. nowych mieszkań, w tym blisko 26,4 tys. deweloperskich. W tym czasie – według spisu powszechnego – ubyło ok. 58 tys. mieszkańców.
Jak wskazuje Marek Wielgo, ekspert GetHome.pl teoretycznie takie dane nie stoją w sprzeczności. Mogą świadczyć o poprawie standardów mieszkaniowych, bo na każdy lokal przypada coraz mniej osób. Faktem jest, że część mieszkańców największych miast przenosi się do okalających je miejscowości lub kupuje w mieście nowe, większe mieszkania. Z drugiej strony do metropolii przyjeżdżają nowi mieszkańcy, którzy często mieszkają bez zameldowania. Firmy Selectiv policzyła na podstawie liczby użytkowników telefonów komórkowych, że Łódź zamieszkuje ponad 744 tys. osób. Ostatni spis powszechny wykazuje zaś ok. 676,6 tys.
Podobnie może być także w pozostałych metropoliach. W Warszawie od dawna toczy się dyskusja, co zrobić, żeby chciały się tu zameldować i płacić podatki. Szacuje się, że w stolicy może mieszkać nawet o pół miliona więcej osób niż pokazują to oficjalne statystyki.
Napisz komentarz
Komentarze