Dziennikarz gazety w swoim artykule sugerował, że Tomasz Zdonek usunięto nawet z Partii na podstawie niesprawdzonych plotek na temat jego współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa PRL. Prawdą jest, że radny został z Platformy Obywatelskiej usunięty za współpracę z szefującym powiatowym strukturom PIS, Mariuszem Węgrzynowskim. Artkuł trudno było uznać za wykazujący minimum obiektywizmu, tym bardziej, że piszący go dziennikarz lubi pozować do zdjęć razem bohaterem swojego tekstu i działaczami Polska 2050 Szymona Hołowni.
W tym samym artykule Tomasz Zdonek stwierdza: Miałem założoną teczkę i był to pierwszy i jednocześnie ostatni moment kontaktu ze służbami bezpieczeństwa PRL. Jeszcze w czasie nauki w szkole średniej byłem dwukrotnie aresztowany za działalność przeciwko ówczesnej władzy, raz w dniu pacyfikacji kopalni Wujek za malowanie haseł antypaństwowych i drugi raz za kolportaż ulotek
Obecne wykluczenie ze struktur partyjnych nie było zresztą pierwsze. Już wcześniej wykluczono go z tej samej partii za podobne zachowania, kiedy będąc członkiem PO kandydował do samorządu z list Piotra Kagankiewicza. Wszystko wskazuje na to, że teraz Tomasz Zdonek szuka sobie nowego miejsca w szeregach Szymona Hołowni.
Szczegóły dotyczące współpracy znajdziecie w linku poniżej
Po publikacji artykułu wiele osób zadawało pytania dotyczące motywów wyrażenia zgody na agenturalną działalność ze skompromitowaną komunistyczną służbą bezpieczeństwa. Był rok 1989 i pierwsze na wpół wolne wybory za nami. Nikt przy zdrowych zmysłach na takie układy w tym czasie nie poszedł. Chyba, że... był wyjątkowym oportunistą, lub miał coś na sumieniu. Możliwe były też szantaże i zastraszania. Z tym, że jest mało prawdopodobne, by esbecy posługiwali się nimi w tym właśnie czasie.
Tutaj przeważyła chęć posiadania paszportu, a ten dokument został Tomaszowi Zdonkowi odebrany. I nie stało się to oczywiście przypadkiem ani dlatego, że polityk był aktywnym działaczem opozycyjnym. Z opisu oficera werbującego wynika zupełnie coś innego.
Okazuje się, że Tomasz Zdonek wraz z innymi członkami swojej rodziny zostali zatrzymani i aresztowani w czasie pobytu w Republice Federalnej Niemiec za kradzieże, jakich dokonywali w niemieckich sklepach. Najdokładniejszy opis znajdujemy w aktach Instytutu Pamięci Narodowej w informacji, jaką przesłał do Biura Paszportowego Konsul, którego poproszono o pomoc w tej sprawie. Tomasz Zdonek w chwili aresztowania miał 23 lata i był studentem, jego partnerka nieco młodsza ale również studiowała.
Zatrzymano także ojca, który wcześniej w Niemczech przebywał i złożył nawet wniosek o azyl polityczny. Co ciekawe Tomasz Zdonek i jego partnerka przebywali w Niemczech zaledwie 3 godziny i w tym czasie zdołali już dokonać kradzieży, zostać zatrzymanymi i osadzeni w areszcie. Szczegóły dotyczące zatrzymania można przeczytać na poniższym zrzucie ekranu. Trudno oprzeć się wrażeniu, że młodzi wówczas ludzie przyjechali do Niemiec właśnie w tym celu.
Z informacji Konsula wynika, że w 3 godziny okradziono sklepy aż w 4 miejscowościach Bingen, Alzey, Moguncja i Ingelheim. Kółeczko po niemieckich drogach ma ok 80 km i można je rzeczywiście przejechać autem w ponad godzinę, a przecież wylądowali we Frakfurcie, czyli co najmniej godzina więcej. Zostaje więc bardzo mało czasu na dokonywanie kradzieży, można więc przypuszczać, że nie był to ich ten "pierwszy dziewiczy raz", bo ktoś kto kradnie po raz pierwszy jest raczej niezdarny, długo się decyduje, ma jakieś wątpliwości. Tutaj na same kradzieże pozostaje nieco ponad godzina
Tomasz Zdonek i jego partnerka zatrzymani na kradzieży przyznali się do nich w czasie rozmów z konsulem. Kradli głównie odzież sportową. Zanim mieli możliwość skorzystania z pomocy konsularnej blisko miesiąc czekali na nią w areszcie. Zawiadomienie o aresztowaniu wpłynęło do Konsulatu 19 lutego a dzień później wysłano pismo do Amtsgericht (Sąd Rejonowy) w Moguncji o wskazanie rodzaju przestępstw, jakich dopuścili się ci polscy obywatele.
Z kolei 23 lutego i 3 marca wpłynęły 2 prośby partnerki Tomasza Zdonka o pomoc. Została niezwłocznie poinformowana iż Wydział Konsularny wie o resztowaniu i jest w kontakcie z tamtejszą prokuraturą i Sądem. Na rozpaczliwą prośbę aresztowanej poinformowano telefonicznie jej rodzinę zamieszkałą w Tomaszowie Mazowieckim.
Wydział Konsularny starał się bronić dwójki zatrzymanych i trzeba przyznać, że komunistyczna machina administracyjna robiła to bardzo sprawnie. Przede wszystkim podnoszono młody wiek zatrzymanych złodziei szczególnie partnerki późniejszego dyrektora MDK, która nie ukończyła jesz cze 21 lat, a więc zgodnie z niemieckim prawem mogło skutkować wyłączeniem jej sprawy do rozpatrzenia przez Sąd dla Nieletnich (Jugendgericht).
Starano się także wybronić parkę od zarzutu, że razem z ojcem działali "wspólnie i zawodowo" ze względu na brak dowodów na ich wzajemne porozumienie. Miało to o tyle istotne znaczenie, że zarzut tego rodzaju mógł skutkować o wiele wyższym wymiarem kary.
Sąd w Moguncji jednak utrzymał areszt tymczasowy. Pracowni Konsulatu spotkał się z tomaszowianami dopiero marca w więzieniu w Moguncji. Rozmawiał z każdą z osób oddzielnie a każda z rozmów trwała 1.5 godziny
Rozprawa odbyła się stosunkowo szybko. Zapewne w Polsce w reszcie trzeba byłoby spędzić co najmniej pół roku. 11 kwietnia przed Sądem Rejonowym W Bingen stawili się oskarżeni, którzy przyznali się do zarzucanych im czynów. Dwoje młodszych skazano na 100 dni aresztu i zamieniony im go na grzywnę w wysokości 10 Marek za każdy dzień. Przysłużyła się aktywna postawa obrońcy i zważono też aspekty humanitarne. Uchylono areszt tymczasowo i równocześnie zasądzono 3 tygodnie aresztu deportacyjnego. Konsulat spisał się jednak i już 14 kwietnia zostali deportowani do granicy z NRD. Oskarżony w tej samej sprawie ojciec Tomasza Zdonka skazany został z kolei na rok więzienia. Dokładnie za te czyny całej trójce tomaszowian odebrano paszporty. Tomaszowi Zdonkowi za zgodę na współpracę z SB jednak szybko paszport zwrocono.
Tomasz Zdonek jest dzisiaj radnym Rady Powiatu Tomaszowskiego. Dzięki współpracy ze starostą Mariuszem Węgrzynowskim zatrudniony został jako nauczyciel wychowania fizycznego aż w dwóch szkołach ponadpodstawowych, których organem prowadzącym jest Powiat Tomaszowski.
Co na to sam zainteresowany? Nic. Na wysłane pytania nie odpowiedział.
Napisz komentarz
Komentarze