By rozpocząć działalność konieczna była gigantyczna, warta kilkadziesiąt milionów złotych inwestycji. Zainwestowano w sprzęt, budynki i oczywiście kadrę medyczną. Nu-Med zaczął już na samym początku mocno kontrastować z powiatowym TCZ-etem. Krótki spacer łącznikiem między budynkami, to prawdziwa podróż w czasie. U bardziej wrażliwego pacjenta różnica może wywołać prawdziwy szok poznawczy. Wylądować w ciągu niespełna minuty z powrotem w latach 70-tych ubiegłego wieku, to nie lada przeżycie nawet dla osoby całkiem zdrowej.
Oczywiście nie obyło się bez problemów. Żadna to tajemnica, że podmiot stanowił konkurencję dla szpitali i klinik publicznych, głównie olbrzymich łódzkich placówek. Czas pokazał też, że zapewnia usługę na naprawdę wysokim poziomie, często wyższym niż szpitale publiczne. Co ważne, aby stać się pacjentem szpitala, wcale nie trzeba wcześniej kilku kosztownych wizyt w prywatnych lekarskich gabinetach.
Kliniczne lobby z powstania nowego podmiotu wcale się nie cieszyło, bo wiadomo, że w ślad za pacjentem idą też pieniądze, zarówno te oficjalne z budżetu Narodowego Funduszu Zdrowia, jak i te które chorzy i ich rodziny zostawiali w prywatnych gabinetach. Znane są tak kuriozalne sytuacje, kiedy najprostsze badania, które wykonywane były w Tomaszowie, łódzcy medycy kazali powtarzać w zaprzyjaźnionych laboratoriach i i gabinetach.
Nu-med od początku miał więc problemy z uzyskaniem kontraktu na leczenie pacjentów. W pierwszych miesiącach leczono chorych nieodpłatnie nie uzyskując refundacji kosztów leczenia. Z pomocą przyszli lokalni samorządowcy. Podejmowaliśmy uchwały, przyjmowaliśmy stanowiska, no i oczywiście negocjowano w NFZ i z wojewodą. Silna presja społeczna się opłaciła. Chorych na raka w Tomaszowie się leczy i co ważne leczyć się będzie. Przynajmniej mam taką nadzieję
Teraz historia zatacza koło, tomaszowską onkologię znowu należy wspierać. Więc samorządowcy to robią. Apel przygotowany przez Marcina Witko podpisali wójtowie, burmistrzowie, prezydenci, starostowie niemal we wszystkich okolicznych powiatach. Nie podpisał Starosta Tomaszowski, Mariusz Węgrzynowski. Dlaczego? Prawdopodobnie ze strachu przed tym by nie narazić się partyjnym kolegom z Warszawy. Włos na głowie się jeży. Z tego właśnie powodu nie znoszę partyjnych funkcjonariuszy. Kiedy mają alternatywę partia czy człowiek, wybiorą to pierwsze.
Ustawę Sejm dziś przyjął, ale nie warto składać broni. Trzeba powalczyć o jej nowelizację lub veto prezydenckie.
Napisz komentarz
Komentarze