– Niestety, nie mamy dobrej wiadomości dla tych, którzy mają ograniczone możliwości finansowe – mówi Marek Wielgo, ekspert portalu GetHome.pl.
Przyznaje, że w większości największych miast deweloperzy dostarczyli w listopadzie na rynek więcej mieszkań niż sprzedali, więc zwiększyła się ich oferta. Nie zahamowało to jednak wzrostu średniej ceny metra kwadratowego mieszkań. Co gorsza, dosłownie w mgnieniu oka znikały z rynku najtańsze lokale.
Zjawisko wyprzedaży najtańszych lokali i podnoszenia ich cen najlepiej obrazuje struktura cen mieszkań w ofercie firm deweloperskich. Np. w miastach Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii, gdzie średnia cena metra kwadratowego mieszkań wzrosła w listopadzie aż o 6%, oferta lokali z ceną poniżej 9 tys. zł za m kw. skurczyła się z 46% do 38%. Podobne zjawisko można zaobserwować także w Poznaniu i Łodzi. Wzrósł tam natomiast odsetek szczególnie mieszkań drogich oraz bardzo drogich, czyli ceną powyżej 15 tys. zł za metr. W pozostałych metropoliach poziom cen jest wyższy, więc za stosunkowo tanie uchodzą takie, których ceny mieszczą się w przedziale do 10 tys. zł za m kw. W Krakowie ich udział zmniejszył się z 5% do 2%. Prawdopodobnie jeszcze w tym roku znikną one z oferty krakowskich deweloperów.
Marek Wielgo zwraca uwagę, że zwykle najdroższe w przeliczeniu na metr kwadratowy są najmniejsze lokale. Kupujący są skłonni zapłacić więcej ze względu na niską cenę jednostkową. Np. ze względu na specyfikę cen mieszkań w Warszawie deweloperzy oferują nieruchomości do 30 m kw. średnio po 20,4 tys. zł za metr! Z kolei lokale dwu- i trzypokojowe o powierzchni 50-70 m kw. są tańsze średnio na metrze aż o 27%. Problem w tym, że w stolicy kawalerkę można kupić mając ok. 500 tys. zł, zaś na większe trzeba wyłożyć 800-900 tys. zł.
Tak więc całkiem spory wybór mieszkań do kupienia za „Bezpieczny Kredyt 2%” mają głównie dobrze zarabiające małżeństwa czy osoby z dzieckiem, które mogą sięgnąć po maksymalną kwotę takiego kredytu - 600 tys. zł, a do tego mają 200 tys. zł wkładu własnego. Na brak wyboru mieszkań na rynku pierwotnym nie mogą też narzekać single, mimo iż banki pożyczą im na preferencyjnych warunkach nie więcej niż 500 tys. zł. Razem z maksymalnym wkładem własnym (200 tys. zł) robi się jednak całkiem pokaźna sumka.
Z danych BIG DATA RynekPierwotny.pl wynika, że w siedmiu największych metropoliach do kupienia za kwotę do 700 tys. zł jest obecnie przeszło 20,4 tys. nowych mieszkań z podaną ceną. Najwięcej jest ich w Łodzi, gdzie można przebierać w ofercie blisko 4,8 tys. lokali. Ponadto Łódź jest jedyną metropolią, w której oferta mieszkań deweloperskich w cenie do 700 tys. zł zwiększyła się, mimo pojawienia się „Bezpiecznego Kredytu 2%”. Tego samego nie można powiedzieć o innych największych miastach. Co ważne, w większości z nich odnotowaliśmy w listopadzie poprawę sytuacji podażowej. Wyjątkiem było Trójmiasto, choć ci, którzy dysponują kwotą 700 tys. zł wciąż mają w czym wybierać, bo w ofercie firm deweloperskich jest ponad 2 tys. mieszkań w tej cenie. Oczywiście trzeba wziąć pod uwagę, że na skutek wzrostu cen, kurczy się metraż mieszkań do kupienia za daną kwotę.
– Pamiętajmy jednak , że program adresowany jest do młodych ludzi, którzy kupują swoje pierwsze mieszkanie. Wielu spośród tych, którzy są na początku drogi zawodowej, nie ma tak wysokiej zdolności kredytowej. Ponadto przyjezdni, którzy najmują mieszkanie na zasadach rynkowych, najczęściej nie mają szans na odłożenie tak dużych pieniędzy na wkład własny – zauważa ekspert portalu GetHome.pl.
I dodaje, że średnia wartość udzielonych do tej pory „Bezpiecznych Kredytów 2%” wynosi ok. 400 tys. zł. Z danych BIG DATA RynekPierwotny.pl wynika, że Łódź jest jedyną metropolią, w której oferta mieszkań deweloperskich w tej cenie jest stosunkowo duża, choć w listopadzie zmniejszyła się ona do niespełna 1,5 tys. lokali. Na drugim biegunie jest Wrocław, gdzie jeszcze w końcówce czerwca kupujący mogli przebierać w ponad 700 ofertach mieszkań do do kupienia za średnią kwotę „Bezpiecznego Kredytu 2%”. Pod koniec listopada było ich już tylko niespełna… 100, czyli aż o 87% mniej! Bardzo gwałtownie skurczył się wybór takich lokali także w Warszawie. Pięć miesięcy temu w ofercie deweloperów było tu ponad 400 mieszkań z ujawnioną ceną poniżej 400 tys. zł, zaś pod koniec listopada o 68% mniej. Niestety, we wszystkich metropoliach listopad przyniósł spadek oferty lokali w tej cenie.
– Dysponując kwotą 400 tys. zł wciąż można kupić kawalerkę lub nawet dwupokojowe mieszkanie, w którejś z największych metropolii. Jednak, jeśli dla kogoś jest to górny pułap możliwości finansowych, to ociąganie się z decyzją może zakończyć się odłożeniem planów zakupowych – komentuje Marek Wielgo.
Tym bardziej, że w tym roku wyczerpią się wszystkie pieniądze zarezerwowane w przyszłorocznym budżecie państwa na dopłaty do „Bezpiecznego Kredytu 2%”. Jeśli rząd nie zwiększy wydatków na ten cel, to już na początku stycznia program będzie zawieszony.
Napisz komentarz
Komentarze