Od czwartku za jazdę z promilami można stracić samochód - przypominają autorzy publikacji BIG InfoMonitor, dodając, że można też za to trafić do rejestru dłużników BIG i to z "ogromnymi kwotami". Zwrócili uwagę, że nie tylko organy ścigania i państwo wywierają presję na chętnych do jazdy na "podwójnym gazie".
"Źle widzą to również towarzystwa ubezpieczeniowe, co także rodzi znaczące konsekwencje dla nietrzeźwych, nieodpowiedzialnych kierowców" - podkreślili.
"Ubezpieczyciel może się zgłosić z regresem, czyli żądać zwrotu wypłaconych odszkodowań właśnie w sytuacji, gdy ktoś spowodował szkodę prowadząc auto pod wpływem alkoholu lub narkotyków" - wskazała rzeczniczka Polskiej Izby Ubezpieczeń Agnieszka Durska.
"Może to zrobić również, jeśli kierowca nie ma uprawnień, używa samochodu do popełnienia przestępstwa, a także gdy ucieka z miejsca wypadku. W takich okolicznościach towarzystwo wypłaci pieniądze poszkodowanym, ale będzie domagać się zwrotu od sprawcy" – dodała.
Prezes BIG InfoMonitor Sławomir Grzelczak zaznaczył, że jeśli kierowca, od którego towarzystwo ubezpieczeniowe zażąda rekompensaty za wypłacone koszty, wynikające z wypadku spowodowanego pod wpływem alkoholu, nie zapłaci, to ubezpieczyciel ma prawo zgłosić go jako dłużnika do prowadzonego przez BIG rejestru. "Obecnie w naszej bazie jest ponad 134 tys. osób winnych pieniądze towarzystwom ubezpieczeniowym. Suma długów przekracza 160 mln zł" – poinformował.
Z raportu BIG InfoMonitor wynika, że są to przeważnie mężczyźni (77 proc.), na trzech dłużników przypada tylko jedna dłużniczka. Przeciętna zaległość to 1193 zł. "Rekordzista, 21 latek z Dolnego Śląska, ma jednak aż 440 tys. zł długu. Tuż za nim jest kolejnych dwóch mężczyzn, 41 latek z Mazowsza z zaległością 404 tys. zł i 45 latek z Lubelszczyzny z sumą 360 tys. zł" - wymieniono w raporcie.
Eksperci podkreślili, że bez względu na kwotę, informacja o długu może przeszkodzić m.in. w zaciągnięciu kredytu, pożyczki, uzyskaniu abonamentu na usługi telekomunikacyjne albo uruchomieniu franczyzowego biznesu. Wskazali, że wiele podmiotów na rynku sprawdza bowiem potencjalnego klienta w BIG, zanim podpisze z nim umowę.
Przypomnieli także, że obecnie to niejedyna materialna konsekwencja jaką może ponieść kierowca - zgodnie z nowymi regulacjami, gdy zawartość alkoholu we krwi kierowcy przekroczy 1,5 promila, sąd decydować będzie o konfiskacie pojazdu, o jego przepadku. "Przy spowodowaniu wypadku granica będzie niższa i wystarczy mieć powyżej 0,5 promila alkoholu we krwi, by stracić auto. Jeśli kierowca nie będzie właścicielem pojazdu, w grę wchodzi zapłata równowartości prowadzonego samochodu i nie ma tu znaczenia czy jest on wart kilka, czy kilkaset tysięcy złotych" - zauważyli.
W raporcie zaznaczono, że zdecydowanie powszechniejszym problemem niż szkody prowadzących pod wpływem alkoholu są zapominalstwo i zaniedbania kierowców. Jego autorzy wskazali, że zwykle chodzi o przeoczenie lub po prostu brak pieniędzy na kolejną ratę za polisę OC, a także niedopilnowanie zawarcia umowy po kupnie samochodu lub obowiązku informacyjnego. "Kupujący może skorzystać z OC zbywcy pojazdu, ale musi pamiętać, że polisa nie przedłuży się automatycznie. Lepiej więc zaraz po zakupie auta zawrzeć nową polisę, unikniemy wtedy ryzyka przerwy w ubezpieczeniu OC" - poradzili.
Dodali, że z kolei zbywca pojazdu musi poinformować zakład ubezpieczeń o zmianie właściciela. "Niedopełnienie tego obowiązku również rodzi konsekwencje finansowe, gdyż odpowiada solidarnie z nabywcą za opłacenie składki należnej ubezpieczycielowi za ochronę od dnia sprzedaży pojazdu do dnia powiadomienia zakładu o jego zbyciu. Reguluje to dokładnie ustawa o ubezpieczeniach obowiązkowych" - stwierdziła Durska. (PAP)
Napisz komentarz
Komentarze