Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
czwartek, 28 listopada 2024 01:34
Reklama
Reklama

Mija 56 lat od największej tragedii w polskich górach - pod lawiną w Białym Jarze zginęło 19 osób

20 marca 1968 roku w Białym Jarze niedaleko Śnieżki zginęło 19 osób. Wyszły na szlak pomimo ostrzeżenia przed lawiną. Pomimo podjętej błyskawicznie akcji ratunkowej nie udało się ocalić nikogo z przysypanych zwałami śniegu. Była to największa tragedia w polskich górach.

Do wypadku doszło około godziny 11 – w różnych relacjach spotkać się można najczęściej z godziną 10.50 i 11.10. W większości z tych relacji mowa jest o panującej tamtego przedpołudnia słonecznej pogodzie. Być może to ona sprawiła, że część goszczących wtedy w Karkonoszach osób zignorowała ostrzeżenia przed lawiną. O tym, że sytuacja jest poważna, przekonała się 17 marca, czyli na trzy dni przed tragicznym wypadkiem pewna grupa turystów zmierzająca przez Biały Jar w rejon Strzechy Akademickiej. Wywołana lawiną „śnieżna deska” porwała siedmiu z nich, ale sami lub z pomocą obecnych w pobliżu osób zdołali się wydostać.

Tragiczne w skutkach lawiny zdarzały tu również wcześniej, a pomimo to za niemieckich czasów przez Biały Jar prowadziła trasa, po której wożono na saniach turystów z Karpacza aż pod Śnieżkę, a – co więcej - na jego zboczach organizowano zawody narciarskie, w których startowało nieraz kilkuset zawodników.

Najwięcej szczegółów, które mogą pomóc w zrozumieniu przyczyn katastrofy podał w opublikowanym w 1970 roku artykule Marian Tadeusz Bielecki, doświadczony ratownik górski i przewodnik. Przypomniał, że z powodu obfitych opadów śniegu groźba lawin w rejonie Białego Jaru pojawiła się już około 10 stycznia. Sytuacja zaś się pogorszyła ostatniego dnia tego miesiąca, gdy nagłe ocieplenie, a następnie mróz doprowadziły do powstania na zboczu nad Białym Jarem zlodowaciałej i gładkiej pokrywy po której 20 marca zeszła tragiczna w skutkach lawina.

W lutym i marcu na tej zlodowaciałej pokrywie pojawiła się nowa, dochodząca w niektórych miejscach do 130 cm warstwa śniegu, a od 13 marca wiał niemal bez przerwy silny wiatr. „Szalała też bez przerwy zamieć, przy równoczesnej silnej mgle. Niebezpieczeństwo lawin wzrosło więc ogromnie” – opisywał warunki panujące w Białym Jarze Bielecki. Z przeprowadzonych w tym rejonie tuż przed tragiczną lawiną pomiarów wynikało, że jeden metr sześcienny śniegu ważył 350 kg.

Druga połowa marca 1968 roku zaczęła się zaś w Karkonoszach od kolejnych obfitych opadów śniegu. W rezultacie na północnych zboczach powstały olbrzymie zaspy i nawisy śnieżne. GOPR (Górskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe) ostrzegało przed niebezpieczeństwem lawin. Jeden z GOPR-owców, Jerzy Janiszewski codziennie rano w tej sprawie wydzwaniał nawet do dyrekcji Funduszu Wczasów Pracowniczych i kierowników poszczególnych domów wypoczynkowych. Ostrzegał przed prowadzeniem wycieczek przez miejsca szczególnie zagrożone. Ostrzeżenie zostało wydane również 20 marca. Część turystów tego ostrzeżenia posłuchała i zawróciła do Karpacza, ale kilka grup postanowiło jednak kontynuować wyprawę.

Największa z nich, kilkunastoosobowa, składała się ze studentów Instytutu Górniczego w Kujbyszewie. Prowadził ich polski pilot z Warszawy, który wcześniej wielokrotnie bywał już z innymi grupami radzieckimi w Karpaczu, ale nie miał uprawnień przewodnika górskiego. W zagrożonym rejonie znaleźli się również turyści z NRD oraz Polski. Ratownik GOPR Andrzej Brzeziński, który wtedy pracował w karpackim ośrodku Juwenturu, zapamiętał, że w grupie z Kujbyszewa nikt nie miał nawet odpowiedniego do tej pory roku obuwia. „Dziewczyny poszły w szpilkach, a mężczyźni w półbutach” - wspominał. Zauważył, że Polacy i Niemcy, którzy razem z grupą z ZSRR znaleźli się w Białym Jarze, byli ubrani nieco lepiej.

Około godziny 11 ta międzynarodowa grupa doszła do miejsca, w którym droga skręca w lewo i wychodzi na zbocze Kopy w kierunku do górnej stacji wyciągu. Jeden z Niemców odszedł w pewnej chwili na bok, za drzewka i to – jak się okazało – go uratowało. W tym momencie bowiem z górnych krawędzi Białego Jaru poleciała lawina. Akcję ratunkową podjęto w ciągu kilkunastu minut. Brakowało jednak sprzętu – ratownicy początkowo używali łopat do węgla. Wczesnym popołudniem do akcji włączyli się żołnierze z Jeleniej Góry i Czesi - ratownicy Horskiej Służby. W sumie w akcji wzięło udział 1100 osób.

Z zebranych wiele lat później wspomnień wynika, że początkowo poszukiwaniami zasypanych kierował Waldemar Siemaszko, doświadczony ratownik, obeznany z zagrożeniami lawinowymi. Pracował do ostatniego dnia trwania akcji i sporządził szkice, w których zaznaczył miejsca, w których odnaleziono ciała wszystkich zabitych. Na tych szkicach wyraźnie widać, że członkowie grupy z Kujbyszewa zginęli blisko siebie, a Niemcy i Polacy - nieco dalej. Na tej podstawie specjaliści doszli do wniosku, że wszyscy zostali przysypani błyskawicznie – w ciągu kilku-kilkunastu sekund, nie zdążyli się poruszyć. „Niektórzy nawet nie byli świadomi tego, co się dzieje” – brzmiała jedna z konkluzji specjalistów.

Ocalało tylko pięć z 24 osób, które znalazły się w zagrożonym rejonie. Wszystkie z nich przez przypadek, jak ów Niemiec, który odszedł na chwilę na bok. Zginęło trzynaścioro członków grupy z Kujbyszewa (przeżył tylko jeden – 28-letni Wladimir Fadjejew), czworo Niemców i dwóch Polaków, w tym pilot turystów z ZSRR. Lawinisko miało około 750 metrów długości i średnio do 80 metrów szerokości. Na tym olbrzymim polu średnia grubość śniegu wynosiła do pięciu metrów, a w czole lawiny aż do 24.

Z obliczeń Waldemara Siemaszki wynikało, że w lawinie zeszło ponad 50 tysięcy ton śniegu. Prawie od początku było wiadomo, że raczej nie ma szans, by pod tymi zwałami śniegu ktoś przeżył. Żołnierze razem z innymi osobami pod kierunkiem ratowników GOPR kopali w poprzek lawiniska głębokie do trzech metrów rowy, z których dopiero można było sondami dotrzeć do podłoża lawiny. Pierwszy dzień zakończył się około północy. Kiedy zrobiło się ciemno, pracowano przy świetle pochodni. Pierwsze ofiary wydobyto spod śniegu w 40 i 70 minut po zejściu lawiny, a do końca pierwszego dnia akcji jeszcze osiem. W drugim dniu wydobyto tylko jedne zwłoki. Na trzeci dzień – pięć. Ci, których zabrała lawina, zginęli od urazów mechanicznych a ich ciała miały rozległe urazy. Czwartego dnia wydobyto kolejną, siedemnastą ofiarę, a ostatnie dwie dopiero 1 i 5 kwietnia.

„Zwłoki leżały przeważnie głęboko pod śniegiem, na dnie lawiniska, wplątane w konary wyrwanych z korzeniami drzew. Po wysondowaniu miejsca położenia zwłok, trzeba było się do nich dostać, kopiąc wąskie a głębokie na dwa do trzech metrów jamy. Bywało tak, że aby wydobyć ciało, trzeba było najpierw odciąć piłką gałęzie, w które było wplątane. Miejsca było mało, pracowało się więc samym brzeszczotem. W marcu drzewa, nawet w górach, puszczają już soki, a zapach jaki wydzielają odcinane gałęzie jarzębu sudeckiego jest bardzo charakterystyczny. Trudno powiedzieć czy nieprzyjemny. Ale jeżeli wącha się ten zapach przez kilka godzin siedząc w ciasnej śnieżnej dziurze, jeżeli poprzez gałęzie widać twarz dziewczyny z otwartymi ustami i nieruchomymi, jak ze szkła oczami — to zapach ten może prześladować do końca życia” – wspominał Stanisław Jawor, jeden z uczestników akcji ratunkowej.

Akcję obserwował też Jacek Jaśko, syn jednego z ratowników. Tak ją wspominał po 45 latach: „Dojścia do dolnej stacji wyciągu pilnowały jakieś patrole, wszędzie kręcili się żołnierze i nieznani nam cywile. Ojca zastaliśmy przy kręgu z pochodni, gdzie leżały jakieś zawiniątka. Okazały się nimi ciała ofiar lawiny, która zeszła w południe w Białym Jarze. Stałem w milczącym gronie ratowników, żołnierzy i wielu innych, nieznanych mi osób. Moim pierwszym wrażeniem było zdumienie. Nie przerażenie, a zdumienie właśnie. I niedowierzanie, że tak może wyglądać ludzkie ciało. Jak porzucona lalka z nienaturalnie ułożonymi kończynami”. Dla upamiętnia lawiny w miejscu katastrofy w 2018 roku stanął pomnik. Poprzedni, ustawiony tuż po zdarzeniu, został zniszczony przez lawinę, która zeszła w Białym Jarze w 1974 roku. W odróżnieniu od tej lawiny z 1968 roku nikt nie zginął (bo w Białym Jarze nie było akurat ludzi), ale impet spadającego śniegu był tak wielki, że ośmiotonowy granitowy blok pomnika został przeniesiony aż o 800 metrów. (PAP)


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Opinie
Reklama
Reklama
„Miłość jak miód” „Miłość jak miód” „Miłość jak miód”seans w ramach cyklu Kultura Dostępna!W czwartkowe popołudnie, 28 listopada w kinach zagości cykl Kultura Dostępna i polska komedia romantyczna „Miłość jak miód”. Majka i Agata zamieniają się miejscami, dzięki czemu odnajdują wielkie uczucie.Majkę (Agnieszka Suchora) i Agatę (Edyta Olszówka) równie dużo łączy, co dzieli. Obie są po pięćdziesiątce, przechodzą menopauzę i nie wierzą, że w ich życiu cokolwiek zmieni się na lepsze. Jedna mieszka nad Bałtykiem, druga w Tatrach. Jedna prowadzi cukiernię, druga jest wziętą architektką wnętrz. Jedna jest wdową, drugą partner właśnie zostawił dla młodszej. Jedna poświęca się dzieciom i wnukom, kompletnie zapominając o sobie, druga nie ma rodziny i dba o swój duchowy rozwój. Pewnego dnia przyjaciółki spotykają się na pogrzebie koleżanki z liceum. Agata namawia Majkę do spontanicznego wyjazdu w góry, sama zaś zajmuje jej miejsce. Nieoczekiwana zamiana ról przynosi szereg komplikacji, zabawnych zwrotów akcji i wyzwań, którym kobiety będą musiały stawić czoła. Czy uda im się przezwyciężyć przyzwyczajenia, uprzedzenia i lęki? Czy zdobędą się na odwagę, żeby otworzyć się na miłość i rozpocząć nowy rozdział w życiu? Czy naprawdę nigdy na nic nie jest za późno?Kultura Dostępna w Kinach jest częścią programu realizowanego przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, którego operatorem jest Narodowe Centrum Kultury. Projekt dofinansowano ze środków Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej. Szczegółowe informacje i repertuar najnowszej edycji cyklu w kinach Helios w całej Polsce dostępne są pod adresem: www.helios.pl/kultura_dostepna oraz www.nck.pl/projekty-kulturalne/projekty/kultura-dostepna. Data rozpoczęcia wydarzenia: 28.11.2024
Repertuar kina Helios Repertuar kina Helios Tegoroczna jesień nie przestaje zaskakiwać różnorodnymi nowościami. Od najbliższego piątku w repertuarze kin Helios zagoszczą aż trzy premiery: „Simona Kossak”, „Vaiana 2” i „Heretic”. Ponadto widzowie mogą zapoznać się z licznymi filmowymi przebojami oraz projektami specjalnymi, takimi jak Kultura Dostępna czy Maraton Władcy Pierścieni.Polską nowością na najbliższy tydzień jest dramat „Simona Kossak”, przybliżający prawdziwą historię potomkini artystycznej rodziny Kossaków. Młoda kobieta porzuca dotychczasowe życie i towarzyskie salony, aby objąć posadę naukowczyni w Białowieży. W środku puszczy, pomimo trudnych warunków – bez prądu i bieżącej wody – rozpoczyna życie na własnych warunkach. Tam poznaje fotografa Lecha Wilczka, z którym łączy ją niezwykła relacja. Jednakże wyobrażenia Simony o pracy przyrodnika ulegają bolesnej weryfikacji. Musi stanąć w obronie nie tylko swoich ideałów, ale również świata roślin i zwierząt… W rolach głównych występują: Sandra Drzymalska, Jakub Gierszał i Agata Kulesza.W repertuarze znajdzie się także nowa animacja wprost ze studia Disney – to „Vaiana 2”, czyli kontynuacja ciepło przyjętej historii nawiązującej do kultury wysp Polinezji. Trzy lata po wydarzeniach z pierwszej części, Vaiana otrzymuje nieoczekiwane wezwanie od swoich przodków. Dziewczyna musi wypłynąć na dalekie i dawno zapomniane wody Oceanii. Vaiana zbiera więc grupę śmiałków gotowych na przygodę życia, wśród których znajduje się jej przyjaciel Maui. Ich zadaniem będzie przełamanie niebezpiecznej klątwy, a nie będzie to proste, gdyż będą musieli stawić czoła starym i nowym wrogom.Jesienna aura sprzyja oglądaniu horrorów, a już w najbliższym tygodniu pojawi się kolejna nowość z tego gatunku. „Heretic” opowiada o dwóch młodych kobietach, które od drzwi do drzwi starają się głosić słowo Boże. W jednym z domów otwiera im czarujący pan Reed – szybko okazuje się jednak, że mężczyzna posiada diaboliczną drugą twarz. Niespodziewanie wszystkie wyjścia zostają zamknięte, a podejrzany gospodarz co chwila pojawia się, aby zadać im kolejną zagadkę testującą ich wiarę. Rozpoczyna się śmiertelnie niebezpieczna gra, w której stawką jest przetrwanie…Ponadto w repertuarze Heliosa znajdą się hitowe nowości ostatnich tygodni, takie jak „Gladiator 2” w reżyserii Ridleya Scotta. Lucjusz jako dziecko był świadkiem śmierci Maximusa z rąk swojego wuja Commodusa. Teraz decyduje się walczyć w Koloseum jako gladiator, aby przeciwstawić się dwóm cesarzom, rządzącym Rzymem żelazną pięścią. Z wściekłością w sercu i z nadzieją na lepszą przyszłość Cesarstwa Lucjusz musi spojrzeć w przeszłość, aby znaleźć siłę i honor, by zwrócić chwałę Rzymu jego ludowi.Fani kina familijnego mogą wybrać się do kin na pozytywną produkcję „Paddington w Peru”. Tytułowy bohater wraz z rodziną Brownów postanawia wyruszyć w daleką podróż do Ameryki Południowej, a dokładniej do Peru, aby odwiedzić swoją ukochaną ciocię Lucy. W tym celu wszyscy udają się do umieszczonego nieopodal lasu deszczowego Domu dla Emerytowanych Niedźwiedzi. To jednak dopiero początek niezwykle ekscytującej przygody, w trakcie której odkryją wiele tajemnic.Kinomani, którzy pragną poczuć ducha zbliżających się Świąt, mogą zapoznać się z najnowszą częścią kultowej serii. Film „Listy do M. Pożegnania i powroty” ukazuje losy różnorodnych bohaterów, które krzyżują się w Wigilię. Do sagi po dłuższej przerwie powraca postać Mikołaja. Mężczyzna odwiedza dawnych i nowych przyjaciół, podczas gdy jego synek Ignaś rusza w pościg za utraconym prezentem i duchem Świąt… Ponadto w obsadzie znalazła się plejada polskich gwiazd!Kina Helios słyną z organizacji popularnych Nocnych Maratonów Filmowych, najbliższa edycja cyklu będzie w pełni poświęcona produkcjom stworzonym na podstawie dzieł J.R.R. Tolkiena. W piątek, 22 listopada odbędzie się Maraton Władcy Pierścieni, podczas którego widzowie będą mogli obejrzeć wszystkie części przebojowej trylogii w wersji reżyserskiej. Z kolei melomani mogą wybrać się do Heliosa na porywające koncerty uwielbianego tenora. Widowisko „Andrea Bocelli 30: The Celebration”, które zawita na wielkich ekranach 23 i 24 listopada, podsumowuje trzydzieści lat artysty na scenie i jest okazją do przypomnienia największych przebojów w jego wykonaniu. W poniedziałek, 25 listopada w wybranych lokalizacjach odbędą się seanse z cyklu Kino Konesera. Widzowie będą mogli zobaczyć słynny koreański thriller „Oldboy” w odnowionej jakości obrazu. Główny bohater, Dae-su, mści się po latach za zabójstwo swojej żony… Natomiast w czwartkowe popołudnie, 28 listopada w kinach zagości cykl Kultura Dostępna i polska komedia romantyczna „Miłość jak miód”. Majka i Agata zamieniają się miejscami, dzięki czemu odnajdują wielkie uczucie.Bilety na listopadowe seanse dostępne są w kasach kin Helios, w aplikacji mobilnej oraz na stronie www.helios.pl. Dokonując zakupu wcześniej, można wybrać najlepsze miejsca, a  także zaoszczędzić w ramach oferty „Wcześniej kupujesz, więcej zyskujesz”. Data rozpoczęcia wydarzenia: 22.11.2024
Poszukiwanie Świętego Mikołaja Poszukiwanie Świętego Mikołaja Bezpłatnym autobusem komunikacji miejskiej na poszukiwanie Świętego Mikołaja w SpaleWybieracie się na Poszukiwanie Świętego Mikołaja w Spale? Zachęcamy tomaszowskich poszukiwaczy przygód od skorzystania z bezpłatnego transportu publicznego. W niedzielę 1 grudnia, będzie można dojechać i wrócić ze Spały specjalną linią komunikacji miejskiej.V edycja rodzinnej gry terenowej Poszukiwanie  Świętego Mikołaja odbędzie się ona na terenie Spalskiego Parku im. Prezydentów II Rzeczpospolitej. Impreza rozpocznie się już 1 grudnia, o godzinie 12:00 w Spalskiej Sołtysówce. Organizatorzy zapraszają dzieci wraz z opiekunami do wzięcia udziału we wspólnej zabawie i odnalezieniu drogi do świętego Mikołaja.Na szlaku przygody czekają liczne atrakcje w tym m.in. stanowisko Miejskiego Centrum Kultury w Tomaszowie Mazowieckim, na którym za wykonanie zadania otrzymacie na mapie wyzwań stosowny stempel.Napiszcie list do świętego Mikołaja i wyruszajcie linią specjalną Miejskiego Zakładu Komunikacji w Tomaszowie Mazowieckim w drogę.Rozkład jazdy bezpłatnych autobusów miejskich linii nr 54 na Spalskie Mikołajki z pl. Kościuszki do Spały (i z powrotem) w niedzielę 1 grudnia br.:- odjazdy z Tomaszowa Mazowieckiego z przystanku pl. Kościuszki – centrum godz.:11:00, 12:00, 13:00, 14:30, 15:30, - odjazdy ze Spały (przystanek przy stacji paliw) godz.:11:35, 12:35, 14:05, 15:05, 17:00.Data rozpoczęcia wydarzenia: 01.12.2024
Reklama
Reklama
Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem Skarpetki nieuciskające DEOMED Cotton Silver to komfortowe skarpetki zdrowotne wykonane z naturalnej przędzy bawełnianej z dodatkiem jonów srebra. Skarpety ze srebrem Deomed Cotton Silver mogą dzięki temu służyć jako naturalne wsparcie w profilaktyce i leczeniu różnych schorzeń stóp i nóg!DEOMED Cotton Silver to skarpety bezuciskowe, które posiadają duży udział naturalnych włókien bawełnianych najwyższej jakości. Są dzięki temu bardzo miękkie, przyjemne w dotyku i przewiewne.Skarpetki nieuciskające posiadają także dodatek specjalnych włókien PROLEN®Siltex z jonami srebra. Dzięki temu skarpetki Cotton Silver posiadają właściwości antybakteryjne oraz antygrzybicze. Skarpetki ze srebrem redukują nieprzyjemne zapachy – można korzystać z nich komfortowo przez cały dzień.Ze względu na specjalną konstrukcję oraz dodatek elastycznych włókien są to również skarpetki bezuciskowe i bezszwowe. Dobrze przylegają do nóg, ale nie powodują nadmiernego nacisku oraz otarć. Dzięki temu te skarpety nieuciskające rekomendowane są dla osób chorych na cukrzycę, jako profilaktyka stopy cukrzycowej. Nie zaburzają przepływu krwi, dlatego też zapewniają pełen komfort przy problemach z krążeniem w nogach oraz przy opuchnięciu stóp i nóg.Skarpetki DEOMED Cotton Silver są dostępne w wielu kolorach oraz rozmiarach do wyboru.Dzięki swoim właściwościom bawełniane skarpetki DEOMED Cotton Silver z dodatkiem jonów srebra to doskonały wybór dla wielu osób, dla których liczy się zdrowie i maksymalny komfort na co dzień.Z pełną ofertą możecie zapoznać się odwiedzając nasz punkt zaopatrzenia medycznegoTomaszów Mazowiecki ul. Słowackiego 4Oferujemy atrakcyjne rabaty dla stałych klientów Honorujemy Tomaszowską Kartę Seniora 
zachmurzenie małe

Temperatura: 2°C Miasto: Tomaszów Mazowiecki

Ciśnienie: 1020 hPa
Wiatr: 16 km/h

Reklama
ReklamaKino Kitka Tomaszów
Wasze komentarze
Autor komentarza: AjdejanoTreść komentarza: Jaki ty jesteś, kur.., "mundry" : jak kiszony ogórek z beczki. Złapałeś miernoto jakieś typowe slogany z tv i je powtarzasz - pajacu. Intelektualnym gigantem to ty już nie będziesz.Źródło komentarza: Mariusz Węgrzynowski sam powinien złożyć rezygnacjęAutor komentarza: BoloTreść komentarza: Racja! mohery już skołowane komu najpierw wysyłać co łaska, Tadziowi czy raczej Tv panda.Źródło komentarza: TVN w tomaszowskiej DwunastceAutor komentarza: ...Treść komentarza: Cokolwiek się marnuje ? Przy takiej ilości wynoszenia jedzenia z każdej placówki przez kucharki szkolne ? Niemożliwe...Źródło komentarza: TVN w tomaszowskiej DwunastceAutor komentarza: AjdejanoTreść komentarza: Tak. Masz rację, że głównym winowajcą jest idiotyczny system opieki zdrowotnej. Ten fatalny system tworzy fatalne warunki pracy lekarzy i pozostałej obsługi medycznej. Jednak ten fatalny system nie zwalnia pielęgniarki od empatii wobec chorych i rzetelnej "obsługi" tych chorych. Pielęgniarki nie przychodzą do szpitala z ulicy, ale z odpowiednich szkół. Do tych szkół idą chyba nie dla jakiejś kasy, która zarobią w zawodzie, ale z jakiegoś powołania (tak powinno być) - co ?! I w tych szkołach chyba je uczą, że to nie jest "robota" w markecie, a obsługa ludzi chorych - co?! Tak więc, nie zwalajmy narzekania na pielęgniarki z powodu złego systemu, ale bierzmy pod uwagę i to, że ten zawód wymaga poświęcenia, niezależnie od humorów i charakterów pielęgniarek. Ten sam temat dotyczy lekarzy. Jeden lekarz traktuje ludzi, jak szara masę, nie ma żadnych sukcesów zawodowych, ale zawsze wyciąga łapę po kasiorkę. Ja nieraz tę kasiorkę chciałbym dać, ale tylko dobrym lekarzom, bo sobie na to zasługują.Źródło komentarza: Trzy nowe stanowiska dyrektorskie w szpitalu, a pacjenci... nie powinni chorowaćAutor komentarza: Człowiek...Treść komentarza: Bardzo bogaty zasób słów Państwo posiadacie , bogaty i przeniesiony tutaj. Mam odrobinę inne zdanie. System jest chory. Pielegniarki ,lekarze i cała ochrona zdrowia pracuje w takich warunkach jakie mają. 30 pacjentów i dwie pielęgniarki. Co One mogą zrobić? Już piszę zlecenia i dokumentację. Dla pacjenta nie ma czasu. Niestety. To system zawinił. Biurokracja wzięła górę nad rozsądkiem. Pozdrawiam serdecznie i życzę zdrowia .Źródło komentarza: Trzy nowe stanowiska dyrektorskie w szpitalu, a pacjenci... nie powinni chorowaćAutor komentarza: boloTreść komentarza: Czy na tego lewackiego gnojka nie ma mocnych?Źródło komentarza: Krytykuje to.... co sam robi. Adrian Witczak wśród tłustych kotów
Reklama
Reklama
Napisz do nas
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama