Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
środa, 27 listopada 2024 23:44
Reklama
Reklama

Specjalista medycyny paliatywnej: umieranie to ostatni etap rozwoju

Trzeba sprawić, by umierający człowiek nie cierpiał lub by cierpienie dało się znieść. Stworzyć mu przestrzeń na refleksję nad swoim życiem, jego podsumowanie - powiedział PAP dr hab. Tomasz Dzierżanowski, p.o. kierownik Kliniki Medycyny Paliatywnej UCK WUM.

PAP: Medycyna paliatywna to chyba najbardziej pesymistycznie nastawiona dziedzina medycyny.

Dr hab. Tomasz Dzierżanowski: Absolutnie się nie zgadzam. Wyrywamy śmierci każdy dzień życia i czynimy ostatni okres życia pacjenta nie tylko znośnym, a wręcz czasem nawet najlepszym okresem jego życia. Śmierć i umieranie są sprawami trudnymi, ale proszę pamiętać, że medycyna generalnie zajmuje się cierpieniem człowieka i jego leczeniem na różnych etapach życia i z różnym cierpieniem, z różnymi chorobami, które się często kończą fatalnie. Natomiast te ostatnie tygodnie, ostatnie dni życia mogą być dla chorego nie tylko znośne, ale mogą być wspaniałe. Elisabeth Kübler-Ross, amerykańska lekarka szwajcarskiego pochodzenia, jest znana ze swojej przełomowej książki "Rozmowy o śmierci i umieraniu". W latach 60., 70., nawet 80. ubiegłego wieku badała potrzeby chorych w okresie umierania i nazwała umieranie ostatnim etapem rozwoju.

Rzeczywiście to jest etap, w którym to cierpienie potrafi wyzwolić zasoby wewnętrzne, które sprawiają, że człowiek popełnia dzieło życia, godzi się z bliskimi. Takim magicznym kluczem, aby to się mogło stać, jest sprawienie, żeby człowiek w tym czasie nie cierpiał lub sprowadzić jego cierpienie do stopnia dającego się po prostu znieść. Stworzyć mu przestrzeń na refleksję nad swoim życiem, jego podsumowanie, na odnalezienie znaczenia swojego cierpienia oraz istnienia. Żeby mógł odnaleźć w umieraniu, w śmierci tę drugą okładkę książki swojego życia.

PAP: Ludzie wypierają śmierć i umieranie ze świadomości. Nie chcą o tym myśleć.

T.D.: Nasza kultura jest obliczona na wypieranie śmierci i umierania, w ogóle cierpienia, ponieważ jest utylitarną kulturą hedonizmu. Życie w niej jest tylko wtedy warte, jeżeli można z niego czerpać pełnymi garściami, a przecież Viktor Frank, wielki austriacki egzystencjalista oraz psychiatra, twórca logoterapii (metody psychoterapeutycznej ukierunkowanej na rozważania nad sensem życia) powiedział, że nie tylko życie pełne doznań ma sens, ale także przepełnione cierpieniem, bo jeśli życie w ogóle ma jakikolwiek sens, to musi mieć go również cierpienie i umieranie, które są immanentnymi elementami życia. Dlatego my poznajemy znaczenie istnienia, świata, życia, swojej tożsamości nie tylko poprzez przyjemne chwile - cierpienie również jest szansą na poznanie prawdziwego sensu istnienia. Człowiek boi się śmierci, to jest oczywiste, bo śmierć i cierpienie są złem, ale po to jesteśmy my, aby to cierpienie uśmierzyć.

PAP: W Uniwersyteckim Centrum Klinicznym WUM otworzył pan i szefuje od grudnia Klinice Medycyny Paliatywnej, choć oficjalne jej otwarcie odbędzie się 4 kwietnia. Proszę powiedzieć, jacy pacjenci trafiają do kliniki?

T.D.: Opieką paliatywną obejmowani są pacjenci w schyłkowym okresie choroby potencjalnie zagrażającej życiu lub w znacznym stopniu to życie ograniczające. To jest najczęściej choroba nowotworowa lub niektóre choroby neurologiczne, takie jak stwardnienie zanikowe boczne, stwardnienie rozsiane czy rdzeniowy zanik mięśni. To są także schyłkowe fazy niektórych niewydolności narządowych, jak na przykład schyłkowa niewydolność oddechowa. Najistotniejsze jest to, że ci chorzy trafiają do kliniki wtedy, kiedy niemożliwa jest opieka w warunkach domowych, kiedy pacjent wymaga na przykład intensywnego leczenia objawowego i doświadczenia. Naturalnie, to dom jest najlepszym miejscem dla pacjenta, szczególnie w okresie umierania. Natomiast kiedy nie ma opiekunów, kiedy wymagane jest wielokrotne podawanie leków w ciągu doby, jego stan jest bardzo ciężki, będzie wymagał opieki instytucjonalnej - w hospicjum lub w oddziałach medycyny paliatywnej, tak jak ta klinika, którą prowadzę od czterech miesięcy.

PAP: Jak długo przebywają pacjenci w klinice?

T.D.: W oddziale medycyny paliatywnej średnia długość pobytu wynosi siedem dni, natomiast w hospicjach stacjonarnych nawet cztery tygodnie. Przyjmuję pacjentów bardzo ciężkich, w bardzo trudnych stanach klinicznych, takich jak np. złośliwa niedrożność jelit, mogę poprawić jakość ich życia, co jest nadrzędnym celem opieki paliatywnej, ale także to życie wydłużyć, co stanowi efekt dodatkowy dla chorego i jego najbliższych.

Mamy także pacjentów z dusznością, z płynem w opłucnej, w otrzewnej, czyli z puchliną brzuszną lub inaczej wodobrzuszem, czy pacjentów z nieuśmierzonym dotychczas bólem. Bardzo często jest tak, że ustawiamy leczenie przeciwbólowe i wypuszczamy pacjentów do domu. Są to często chorzy z dobrym rokowaniem, jeżeli chodzi o długość przeżycia, ale ze skutkami choroby, takimi jak właśnie ból czy inne nieuśmierzone cierpienie.

PAP: Czyli to nie jest tak, że średnio po siedmiu dniach wasz pacjent umiera?

T.D.: W żadnym razie. Oczywiście, większość pacjentów, bo około 80 proc., których przyjmujemy, to tacy, którzy są w schyłkowym okresie choroby, gdyż zostali do nas kierowani zbyt późno – niepotrzebnie cierpieli, można było to ich cierpienie wcześniej uśmierzyć, pacjent by sobie dalej żył w domu. Niestety, trafiają do nas nawet w ostatnim dniu życia... Ale czujemy swoją misję i powiem pani, że jeżeli ktoś ma się zająć tymi właściwie najbardziej poszkodowanymi, najbardziej cierpiącymi osobami, to my jesteśmy do tego najlepiej przygotowani.

Natomiast zdarzają się także tacy pacjenci z rozpoznaniem nowotworu, których trzeba w jakiś sposób zabezpieczyć objawowo, czy mają po prostu zapalenie płuc i tych leczymy, ustawiamy i wypuszczamy.

PAP: Rozmawiacie - pan i lekarze, którzy pracują w klinice - ze swoimi pacjentami o śmierci?

T.D.: Okres odchodzenia dla pacjenta zwykle jest mniej dotkliwy niż dla jego bliskich. Nawet kiedy chory się pogodzi już z faktem, że śmierć się zbliża, jest nieunikniona, jest pogodzony, rodzina dalej buntuje się i przeżywa.

Zwykle tych rozmów jest bardzo dużo i nie są one łatwe dla lekarza, który je prowadzi, bo przecież są przepełnione cierpieniem, trudno być na nie niewrażliwym. Ale i do tego można się przygotować. Prowadzę szkolenia dla lekarzy specjalizujących się w medycynie paliatywnej i dla studentów właśnie po to, by ich przygotować do trudnych rozmów, przekazywania niepomyślnych wiadomości, podtrzymywania – tej racjonalnej – nadziei. Więc oczywiście rozmawiamy z pacjentami.

PAP: Pacjenci mówią panu o swoim lęku? Bo ja często słyszę i też podobnie odczuwam, że ludzie boją się nie samej śmierci, tylko procesu umierania.

T.D.: Tak właśnie powiedziała Elisabeth Kübler-Ross, że sama śmierć dla człowieka nie jest problemem. Boi się on tylko umierania oraz towarzyszącej mu beznadziei oraz izolacji. Staramy się więc tak uczynić, żeby osoba, która wchodzi w okres umierania, nie czuła się samotna. A nie czuje się samotna, jeżeli ma troskliwą opiekę zespołu pielęgniarskiego, opiekunek medycznych oraz lekarzy czy psychologa, jeżeli trzeba. A także, oczywiście, osób bliskich, ale jeżeli ich brakuje, to wolontariuszy niemedycznych.

Chyba nam to dobrze wychodzi, bo zbieramy podziękowania od bliskich pacjentów. To jest potwierdzone także licznymi darowiznami, wpłatami na konto stowarzyszenia, które nas wspiera. Rodziny często mówią, że miały szczęście, iż bliska im osoba trafiła właśnie do nas, a nie na bezduszny korytarz z parawanem, bo najgorsza śmierć to jest ta za parawanem, na korytarzu, w samotności, bez bliskich. U nas nie ma ograniczeń w dostępie do chorych. Staramy się, żeby najbliżsi towarzyszyli ukochanej osobie.

PAP: Czy zapadł panu szczególnie w pamięci jakiś konkretny przypadek pacjenta, który stał się dla pana z jakichś względów ważny?

T.D.: Nie chcę mówić o poszczególnych pacjentach, to są zbyt intymne sprawy. Bo co można powiedzieć o osobie, która - na przykład - nie może defekować, która ma powbijane różne dreny po to, żeby odciążyć przewód pokarmowy, która tygodniami leży i czeka na śmierć? Nie mogę o żadnym z moich pacjentów opowiedzieć bez ujawniania szczegółów, które mogą być drastyczne.

Mogę natomiast powiedzieć, że kiedy przyjęliśmy pierwszego pacjenta do naszej kliniki, poprosił, żebym zrobił sobie z nim zdjęcie, które mogłoby zostać umieszczone w informatorze czy na naszej stronie. Powiedział, że jest mu tutaj dobrze.

PAP: Robicie wszystko, żeby wasi pacjenci nie cierpieli, ale czy nie uważa pan, że problem bólu jest przez lekarzy lekceważony? Często zdarza się, iż wychodzą oni z założenia, że musi boleć, nie chcą przepisywać leków uśmierzających, "bo pacjent się nam uzależni". Tymczasem temu człowiekowi zostały dwa tygodnie życia.

T.D.: Po pierwsze, problem bólu może nie tyle jest lekceważony, co jego diagnostyka i leczenie prowadzone są w sposób nieumiejętny - to jest, w moim przekonaniu, największy problem. Drugim jest obawa przed stosowaniem silnych leków opioidowych takich jak morfina, oksykodon, buprenorfina w przekonaniu, że pacjent może się uzależnić. Prawidłowo stosowane leki opioidowe u pacjenta z bólem niezmiernie rzadko dają zjawisku uzależnienia. Nie trzeba nawet dodawać do tego krótkiego prognozowanego przeżycia. Tak, mamy również pacjentów uzależnionych od różnych substancji psychoaktywnych, przecież ludzie nie są świętymi, zdarzają się osoby z uzależnieniem, np. od alkoholu. One będą wymagały wyższych dawek leków opioidowych, ale my sobie z tym doskonale radzimy.

Kolejna sprawa związana z nieleczeniem bólu w Polsce to nieprawidłowe podejście do bólu. Jego leczenie próbuje się rozwiązać drogą rozporządzenia, które zostało ogłoszone w sierpniu ubiegłego roku i dotyczy obowiązku diagnostyki bólu przy pomocy bardzo źle skonstruowanego kwestionariusza. Samo rozporządzenie jest w ogóle wchodzeniem z butami w sztukę lekarską, to jest po prostu nonsensowne, żeby minister narzucał, w jaki sposób ma być diagnostyka prowadzona, jakie skale mają być stosowane. To bzdurne rozporządzenie prowadzi do dalszego zniechęcenia środowiska medyków, którym narzuca się jeszcze większą papierologię. Każdy lekarz w Polsce, który ma prawo wykonywania zawodu, ma prawo do wypisania każdego leku opioidowego, a jeśli ma umowę z Narodowym Funduszem Zdrowia albo pracuje w placówce, która ma taką umowę, ma prawo do przypisywania tych leków jako refundowanych.

Żeby uniknąć wypełniania tych papierów, lekarze wykręcają się od przepisywania leków przeciwbólowych, mówiąc, że nie mają specjalnych recept. Nie ma już specjalnych recept, bo wszystko jest elektronicznie. Wielu się tłumaczy, że nie może ich przepisać, bo nie mają prawa. Nieprawda. Każdy lekarz nie tylko ma prawo, ale wręcz obowiązek przepisania leku przeciwbólowego, a nieleczenie bólu jest w Europie traktowane na równi z torturami.

Należy leczyć ból w umiejętny sposób. Wystarczy się szkolić. Wespół z panią profesor Aleksandrą Ciałkowską-Rysz regularnie prowadzimy szkolenia online, czy to dla lekarzy rodzinnych, czy dla specjalistów ds. leczenia bólu, kolejny będzie w kwietniu. Każdy lekarz ma szansę leczenia 99 proc. przypadków bólu.

PAP: Czy lekarz, zanim przepisze pacjentowi zawierający opioidy, musi wypełnić te kilka stron kwestionariusza?

T.D.: Będzie musiał, i to niezależnie, czy wypisze, czy też nie lek przeciwbólowy, a co gorsza kwestionariusz jest kompletnie nonsensowny. Nawet w poradni medycyny paliatywnej, gdzie stosujemy bardziej zaawansowane skale, dostosowane do stanu pacjenta, musimy jeszcze wypełniać "to coś" wprowadzone przez ministra. Jeśli lekarz będzie chciał pomóc pacjentowi, wizyty będą się wydłużały, a więc kolejki także. A może być i tak, że lekarz będzie chciał uchronić się przed tym nonsensem, więc powie, że "nie ma prawa" wystawić takiej recepty, albo że zabrakło mu specjalnych formularzy. Pisałem do ministra, żeby to rozporządzenie anulować, bo jest złe i nieprzemyślane. Nie dostałem odpowiedzi


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Opinie
ReklamaSklep Medyczny Tomaszów Maz.
Reklama
„Miłość jak miód” „Miłość jak miód” „Miłość jak miód”seans w ramach cyklu Kultura Dostępna!W czwartkowe popołudnie, 28 listopada w kinach zagości cykl Kultura Dostępna i polska komedia romantyczna „Miłość jak miód”. Majka i Agata zamieniają się miejscami, dzięki czemu odnajdują wielkie uczucie.Majkę (Agnieszka Suchora) i Agatę (Edyta Olszówka) równie dużo łączy, co dzieli. Obie są po pięćdziesiątce, przechodzą menopauzę i nie wierzą, że w ich życiu cokolwiek zmieni się na lepsze. Jedna mieszka nad Bałtykiem, druga w Tatrach. Jedna prowadzi cukiernię, druga jest wziętą architektką wnętrz. Jedna jest wdową, drugą partner właśnie zostawił dla młodszej. Jedna poświęca się dzieciom i wnukom, kompletnie zapominając o sobie, druga nie ma rodziny i dba o swój duchowy rozwój. Pewnego dnia przyjaciółki spotykają się na pogrzebie koleżanki z liceum. Agata namawia Majkę do spontanicznego wyjazdu w góry, sama zaś zajmuje jej miejsce. Nieoczekiwana zamiana ról przynosi szereg komplikacji, zabawnych zwrotów akcji i wyzwań, którym kobiety będą musiały stawić czoła. Czy uda im się przezwyciężyć przyzwyczajenia, uprzedzenia i lęki? Czy zdobędą się na odwagę, żeby otworzyć się na miłość i rozpocząć nowy rozdział w życiu? Czy naprawdę nigdy na nic nie jest za późno?Kultura Dostępna w Kinach jest częścią programu realizowanego przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, którego operatorem jest Narodowe Centrum Kultury. Projekt dofinansowano ze środków Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej. Szczegółowe informacje i repertuar najnowszej edycji cyklu w kinach Helios w całej Polsce dostępne są pod adresem: www.helios.pl/kultura_dostepna oraz www.nck.pl/projekty-kulturalne/projekty/kultura-dostepna. Data rozpoczęcia wydarzenia: 28.11.2024
Repertuar kina Helios Repertuar kina Helios Tegoroczna jesień nie przestaje zaskakiwać różnorodnymi nowościami. Od najbliższego piątku w repertuarze kin Helios zagoszczą aż trzy premiery: „Simona Kossak”, „Vaiana 2” i „Heretic”. Ponadto widzowie mogą zapoznać się z licznymi filmowymi przebojami oraz projektami specjalnymi, takimi jak Kultura Dostępna czy Maraton Władcy Pierścieni.Polską nowością na najbliższy tydzień jest dramat „Simona Kossak”, przybliżający prawdziwą historię potomkini artystycznej rodziny Kossaków. Młoda kobieta porzuca dotychczasowe życie i towarzyskie salony, aby objąć posadę naukowczyni w Białowieży. W środku puszczy, pomimo trudnych warunków – bez prądu i bieżącej wody – rozpoczyna życie na własnych warunkach. Tam poznaje fotografa Lecha Wilczka, z którym łączy ją niezwykła relacja. Jednakże wyobrażenia Simony o pracy przyrodnika ulegają bolesnej weryfikacji. Musi stanąć w obronie nie tylko swoich ideałów, ale również świata roślin i zwierząt… W rolach głównych występują: Sandra Drzymalska, Jakub Gierszał i Agata Kulesza.W repertuarze znajdzie się także nowa animacja wprost ze studia Disney – to „Vaiana 2”, czyli kontynuacja ciepło przyjętej historii nawiązującej do kultury wysp Polinezji. Trzy lata po wydarzeniach z pierwszej części, Vaiana otrzymuje nieoczekiwane wezwanie od swoich przodków. Dziewczyna musi wypłynąć na dalekie i dawno zapomniane wody Oceanii. Vaiana zbiera więc grupę śmiałków gotowych na przygodę życia, wśród których znajduje się jej przyjaciel Maui. Ich zadaniem będzie przełamanie niebezpiecznej klątwy, a nie będzie to proste, gdyż będą musieli stawić czoła starym i nowym wrogom.Jesienna aura sprzyja oglądaniu horrorów, a już w najbliższym tygodniu pojawi się kolejna nowość z tego gatunku. „Heretic” opowiada o dwóch młodych kobietach, które od drzwi do drzwi starają się głosić słowo Boże. W jednym z domów otwiera im czarujący pan Reed – szybko okazuje się jednak, że mężczyzna posiada diaboliczną drugą twarz. Niespodziewanie wszystkie wyjścia zostają zamknięte, a podejrzany gospodarz co chwila pojawia się, aby zadać im kolejną zagadkę testującą ich wiarę. Rozpoczyna się śmiertelnie niebezpieczna gra, w której stawką jest przetrwanie…Ponadto w repertuarze Heliosa znajdą się hitowe nowości ostatnich tygodni, takie jak „Gladiator 2” w reżyserii Ridleya Scotta. Lucjusz jako dziecko był świadkiem śmierci Maximusa z rąk swojego wuja Commodusa. Teraz decyduje się walczyć w Koloseum jako gladiator, aby przeciwstawić się dwóm cesarzom, rządzącym Rzymem żelazną pięścią. Z wściekłością w sercu i z nadzieją na lepszą przyszłość Cesarstwa Lucjusz musi spojrzeć w przeszłość, aby znaleźć siłę i honor, by zwrócić chwałę Rzymu jego ludowi.Fani kina familijnego mogą wybrać się do kin na pozytywną produkcję „Paddington w Peru”. Tytułowy bohater wraz z rodziną Brownów postanawia wyruszyć w daleką podróż do Ameryki Południowej, a dokładniej do Peru, aby odwiedzić swoją ukochaną ciocię Lucy. W tym celu wszyscy udają się do umieszczonego nieopodal lasu deszczowego Domu dla Emerytowanych Niedźwiedzi. To jednak dopiero początek niezwykle ekscytującej przygody, w trakcie której odkryją wiele tajemnic.Kinomani, którzy pragną poczuć ducha zbliżających się Świąt, mogą zapoznać się z najnowszą częścią kultowej serii. Film „Listy do M. Pożegnania i powroty” ukazuje losy różnorodnych bohaterów, które krzyżują się w Wigilię. Do sagi po dłuższej przerwie powraca postać Mikołaja. Mężczyzna odwiedza dawnych i nowych przyjaciół, podczas gdy jego synek Ignaś rusza w pościg za utraconym prezentem i duchem Świąt… Ponadto w obsadzie znalazła się plejada polskich gwiazd!Kina Helios słyną z organizacji popularnych Nocnych Maratonów Filmowych, najbliższa edycja cyklu będzie w pełni poświęcona produkcjom stworzonym na podstawie dzieł J.R.R. Tolkiena. W piątek, 22 listopada odbędzie się Maraton Władcy Pierścieni, podczas którego widzowie będą mogli obejrzeć wszystkie części przebojowej trylogii w wersji reżyserskiej. Z kolei melomani mogą wybrać się do Heliosa na porywające koncerty uwielbianego tenora. Widowisko „Andrea Bocelli 30: The Celebration”, które zawita na wielkich ekranach 23 i 24 listopada, podsumowuje trzydzieści lat artysty na scenie i jest okazją do przypomnienia największych przebojów w jego wykonaniu. W poniedziałek, 25 listopada w wybranych lokalizacjach odbędą się seanse z cyklu Kino Konesera. Widzowie będą mogli zobaczyć słynny koreański thriller „Oldboy” w odnowionej jakości obrazu. Główny bohater, Dae-su, mści się po latach za zabójstwo swojej żony… Natomiast w czwartkowe popołudnie, 28 listopada w kinach zagości cykl Kultura Dostępna i polska komedia romantyczna „Miłość jak miód”. Majka i Agata zamieniają się miejscami, dzięki czemu odnajdują wielkie uczucie.Bilety na listopadowe seanse dostępne są w kasach kin Helios, w aplikacji mobilnej oraz na stronie www.helios.pl. Dokonując zakupu wcześniej, można wybrać najlepsze miejsca, a  także zaoszczędzić w ramach oferty „Wcześniej kupujesz, więcej zyskujesz”. Data rozpoczęcia wydarzenia: 22.11.2024
Poszukiwanie Świętego Mikołaja Poszukiwanie Świętego Mikołaja Bezpłatnym autobusem komunikacji miejskiej na poszukiwanie Świętego Mikołaja w SpaleWybieracie się na Poszukiwanie Świętego Mikołaja w Spale? Zachęcamy tomaszowskich poszukiwaczy przygód od skorzystania z bezpłatnego transportu publicznego. W niedzielę 1 grudnia, będzie można dojechać i wrócić ze Spały specjalną linią komunikacji miejskiej.V edycja rodzinnej gry terenowej Poszukiwanie  Świętego Mikołaja odbędzie się ona na terenie Spalskiego Parku im. Prezydentów II Rzeczpospolitej. Impreza rozpocznie się już 1 grudnia, o godzinie 12:00 w Spalskiej Sołtysówce. Organizatorzy zapraszają dzieci wraz z opiekunami do wzięcia udziału we wspólnej zabawie i odnalezieniu drogi do świętego Mikołaja.Na szlaku przygody czekają liczne atrakcje w tym m.in. stanowisko Miejskiego Centrum Kultury w Tomaszowie Mazowieckim, na którym za wykonanie zadania otrzymacie na mapie wyzwań stosowny stempel.Napiszcie list do świętego Mikołaja i wyruszajcie linią specjalną Miejskiego Zakładu Komunikacji w Tomaszowie Mazowieckim w drogę.Rozkład jazdy bezpłatnych autobusów miejskich linii nr 54 na Spalskie Mikołajki z pl. Kościuszki do Spały (i z powrotem) w niedzielę 1 grudnia br.:- odjazdy z Tomaszowa Mazowieckiego z przystanku pl. Kościuszki – centrum godz.:11:00, 12:00, 13:00, 14:30, 15:30, - odjazdy ze Spały (przystanek przy stacji paliw) godz.:11:35, 12:35, 14:05, 15:05, 17:00.Data rozpoczęcia wydarzenia: 01.12.2024
Reklama
Reklamamuzyczny spektakl Metamorfozy
Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem Skarpetki nieuciskające DEOMED Cotton Silver to komfortowe skarpetki zdrowotne wykonane z naturalnej przędzy bawełnianej z dodatkiem jonów srebra. Skarpety ze srebrem Deomed Cotton Silver mogą dzięki temu służyć jako naturalne wsparcie w profilaktyce i leczeniu różnych schorzeń stóp i nóg!DEOMED Cotton Silver to skarpety bezuciskowe, które posiadają duży udział naturalnych włókien bawełnianych najwyższej jakości. Są dzięki temu bardzo miękkie, przyjemne w dotyku i przewiewne.Skarpetki nieuciskające posiadają także dodatek specjalnych włókien PROLEN®Siltex z jonami srebra. Dzięki temu skarpetki Cotton Silver posiadają właściwości antybakteryjne oraz antygrzybicze. Skarpetki ze srebrem redukują nieprzyjemne zapachy – można korzystać z nich komfortowo przez cały dzień.Ze względu na specjalną konstrukcję oraz dodatek elastycznych włókien są to również skarpetki bezuciskowe i bezszwowe. Dobrze przylegają do nóg, ale nie powodują nadmiernego nacisku oraz otarć. Dzięki temu te skarpety nieuciskające rekomendowane są dla osób chorych na cukrzycę, jako profilaktyka stopy cukrzycowej. Nie zaburzają przepływu krwi, dlatego też zapewniają pełen komfort przy problemach z krążeniem w nogach oraz przy opuchnięciu stóp i nóg.Skarpetki DEOMED Cotton Silver są dostępne w wielu kolorach oraz rozmiarach do wyboru.Dzięki swoim właściwościom bawełniane skarpetki DEOMED Cotton Silver z dodatkiem jonów srebra to doskonały wybór dla wielu osób, dla których liczy się zdrowie i maksymalny komfort na co dzień.Z pełną ofertą możecie zapoznać się odwiedzając nasz punkt zaopatrzenia medycznegoTomaszów Mazowiecki ul. Słowackiego 4Oferujemy atrakcyjne rabaty dla stałych klientów Honorujemy Tomaszowską Kartę Seniora 
zachmurzenie małe

Temperatura: 2°C Miasto: Tomaszów Mazowiecki

Ciśnienie: 1021 hPa
Wiatr: 13 km/h

Reklama
Reklama
Wasze komentarze
Autor komentarza: AjdejanoTreść komentarza: Jaki ty jesteś, kur.., "mundry" : jak kiszony ogórek z beczki. Złapałeś miernoto jakieś typowe slogany z tv i je powtarzasz - pajacu. Intelektualnym gigantem to ty już nie będziesz.Źródło komentarza: Mariusz Węgrzynowski sam powinien złożyć rezygnacjęAutor komentarza: BoloTreść komentarza: Racja! mohery już skołowane komu najpierw wysyłać co łaska, Tadziowi czy raczej Tv panda.Źródło komentarza: TVN w tomaszowskiej DwunastceAutor komentarza: ...Treść komentarza: Cokolwiek się marnuje ? Przy takiej ilości wynoszenia jedzenia z każdej placówki przez kucharki szkolne ? Niemożliwe...Źródło komentarza: TVN w tomaszowskiej DwunastceAutor komentarza: AjdejanoTreść komentarza: Tak. Masz rację, że głównym winowajcą jest idiotyczny system opieki zdrowotnej. Ten fatalny system tworzy fatalne warunki pracy lekarzy i pozostałej obsługi medycznej. Jednak ten fatalny system nie zwalnia pielęgniarki od empatii wobec chorych i rzetelnej "obsługi" tych chorych. Pielęgniarki nie przychodzą do szpitala z ulicy, ale z odpowiednich szkół. Do tych szkół idą chyba nie dla jakiejś kasy, która zarobią w zawodzie, ale z jakiegoś powołania (tak powinno być) - co ?! I w tych szkołach chyba je uczą, że to nie jest "robota" w markecie, a obsługa ludzi chorych - co?! Tak więc, nie zwalajmy narzekania na pielęgniarki z powodu złego systemu, ale bierzmy pod uwagę i to, że ten zawód wymaga poświęcenia, niezależnie od humorów i charakterów pielęgniarek. Ten sam temat dotyczy lekarzy. Jeden lekarz traktuje ludzi, jak szara masę, nie ma żadnych sukcesów zawodowych, ale zawsze wyciąga łapę po kasiorkę. Ja nieraz tę kasiorkę chciałbym dać, ale tylko dobrym lekarzom, bo sobie na to zasługują.Źródło komentarza: Trzy nowe stanowiska dyrektorskie w szpitalu, a pacjenci... nie powinni chorowaćAutor komentarza: Człowiek...Treść komentarza: Bardzo bogaty zasób słów Państwo posiadacie , bogaty i przeniesiony tutaj. Mam odrobinę inne zdanie. System jest chory. Pielegniarki ,lekarze i cała ochrona zdrowia pracuje w takich warunkach jakie mają. 30 pacjentów i dwie pielęgniarki. Co One mogą zrobić? Już piszę zlecenia i dokumentację. Dla pacjenta nie ma czasu. Niestety. To system zawinił. Biurokracja wzięła górę nad rozsądkiem. Pozdrawiam serdecznie i życzę zdrowia .Źródło komentarza: Trzy nowe stanowiska dyrektorskie w szpitalu, a pacjenci... nie powinni chorowaćAutor komentarza: boloTreść komentarza: Czy na tego lewackiego gnojka nie ma mocnych?Źródło komentarza: Krytykuje to.... co sam robi. Adrian Witczak wśród tłustych kotów
Reklama
Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem Skarpetki nieuciskające DEOMED Cotton Silver to komfortowe skarpetki zdrowotne wykonane z naturalnej przędzy bawełnianej z dodatkiem jonów srebra. Skarpety ze srebrem Deomed Cotton Silver mogą dzięki temu służyć jako naturalne wsparcie w profilaktyce i leczeniu różnych schorzeń stóp i nóg!DEOMED Cotton Silver to skarpety bezuciskowe, które posiadają duży udział naturalnych włókien bawełnianych najwyższej jakości. Są dzięki temu bardzo miękkie, przyjemne w dotyku i przewiewne.Skarpetki nieuciskające posiadają także dodatek specjalnych włókien PROLEN®Siltex z jonami srebra. Dzięki temu skarpetki Cotton Silver posiadają właściwości antybakteryjne oraz antygrzybicze. Skarpetki ze srebrem redukują nieprzyjemne zapachy – można korzystać z nich komfortowo przez cały dzień.Ze względu na specjalną konstrukcję oraz dodatek elastycznych włókien są to również skarpetki bezuciskowe i bezszwowe. Dobrze przylegają do nóg, ale nie powodują nadmiernego nacisku oraz otarć. Dzięki temu te skarpety nieuciskające rekomendowane są dla osób chorych na cukrzycę, jako profilaktyka stopy cukrzycowej. Nie zaburzają przepływu krwi, dlatego też zapewniają pełen komfort przy problemach z krążeniem w nogach oraz przy opuchnięciu stóp i nóg.Skarpetki DEOMED Cotton Silver są dostępne w wielu kolorach oraz rozmiarach do wyboru.Dzięki swoim właściwościom bawełniane skarpetki DEOMED Cotton Silver z dodatkiem jonów srebra to doskonały wybór dla wielu osób, dla których liczy się zdrowie i maksymalny komfort na co dzień.Z pełną ofertą możecie zapoznać się odwiedzając nasz punkt zaopatrzenia medycznegoTomaszów Mazowiecki ul. Słowackiego 4Oferujemy atrakcyjne rabaty dla stałych klientów Honorujemy Tomaszowską Kartę Seniora 
Profilowana poduszka do siedzenia SEAT COMFORT Profilowana poduszka do siedzenia SEAT COMFORT Cena: Do negocjacjiZ pełną ofertą możecie zapoznać się odwiedzając nasz punkt zaopatrzenia medycznegoTomaszów Mazowiecki ul. Słowackiego 4Oferujemy atrakcyjne rabaty dla stałych klientówWygodna pozycja siedzącaOchrona przed napięciami mięśniowymiOdciążenie kręgosłupaSeat Comfort to idealne rozwiązanie dla osób szukających komfortu i prawidłowego ułożenia ciała podczas siedzenia. Dostosowująca się do ciężaru użytkownika pianka z pamięcią kształtu umożliwia właściwą pozycję i równomierne rozłożenie ciężaru ciała. Dzięki temu odciążony jest kręgosłup, co niweluje odczucie zmęczenia podczas czynności wykonywanych na siedząco. W zajęciu prawidłowej pozycji pomagają dodatkowe wyprofilowania pod uda.Poduszka uniwersalna ze względu na swoją elastyczność i możliwość dopasowania do miejsca, w którym jest stosowana. Idealna do wykorzystania w domu, pracy, samochodzie lub na wózku inwalidzkim. Spód wykonany jest z materiału antypoślizgowego, dzięki czemu poduszka nie przesuwa się i w przeciwieństwie do innych tego typu wyrobów, doskonale działa ze śliskimi powierzchniami (np. metal, tworzywo sztuczne).Wskazania: Profilaktyka w powstawaniu odleżyn, przeciążenie odcinka lędźwiowego kręgosłupa, choroba zwyrodnieniowa kręgosłupa, wymuszona długotrwała pozycja siedząca.Przeciwwskazania: Nie stwierdzonoKonserwacja: Pianka z pamięcią kształtu nie nadaje się do prania. Pokrowiec zewnętrzny jest zdejmowalny i może być prany w temperaturze do 30°C/ 86°F. Ze względu na sposób transportu, poduszka po wyjęciu z opakowania może mieć "zapach fabryczny". Aby zniknął, przed pierwszym użyciem, wystarczy przewietrzyć poduszkę.Skład:Poduszka: 100% PUPoszewka (góra i boki): 93% poliester, 7% spandex, z uchwytem z bokuPoszewka (spód): 100% poliester z kropkami antypoślizgowymiWymiary: 45X 37X9cmGęstość: 45kg/m3
Reklama
Napisz do nas
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama