Uroczystość Zesłania Ducha Świętego „Pięćdziesiątnica” ma miejsce w siódmą niedzielę po Wielkanocy. Upamiętnia ono wydarzenie, które miało miejsce w Jerozolimie 50 dni po Zmartwychwstaniu Chrystusa, czyli po święcie Paschy i 10 dni po Wniebowstąpieniu Pana.
Franciszkanin ojciec Wit Chlondowski podkreślił, że Pismo Święte opisuje Ducha Świętego za pomocą obrazów. „W jednym miejscu Biblia opisuje Go jako łagodne tchnienie, w innym jako gwałtowną wichurę, w ten sposób podkreślając Jego wielką delikatność i potęgę zarazem. Mamy też fragment opisujący Ducha Świętego jako wodę, która jak deszcz spada na wszystko, co żyje i przynosi temu wzrost oraz jako ognia, który rozpala i oczyszcza” – mówił.
Dodał, że Pismo Święte wskazuje również owoce, po których możemy poznać działanie Ducha Świętego, takie jak: miłość, pokój, radość, cierpliwość, opanowanie.
„Duch Święty składa w sercach wierzących także dary, nazywane charyzmatami, którymi człowiek może służyć wspólnocie Kościoła. Co ciekawe, te dary są bardzo różne, każdy nas otrzymał inny i dopiero ich współdziałanie zapewnia wspólnocie wzrost” – wyjaśnił.
Zaznaczył, że charyzmaty mogą być spektakularne, jak dar języków czy proroctwa, ale również mniej widowiskowe, lecz równie potrzebne, jak dar pięknego śpiewu, dobrej organizacji, głoszenia Słowa czy pomagania ubogim.
Według ojca Chlondowskiego działanie Ducha Świętego opisane w Dziejach Apostolskich było mocno widoczne – w Biblii czytamy o uzdrowieniach, mówieniu obcymi językami czy proroctwach – natomiast współcześnie może się wydawać, że przygasło.
„Duch Święty się nie zmienił, działa dziś tak samo, jak dwa tysiące lat temu. To my się zmieniliśmy. Apostołowie i pierwsi chrześcijanie bardzo czekali na przyjście Ducha Świętego, byli na Niego otwarci i przyzywali Go. Jednak od okresu średniowiecza w Kościele wymiar przeżywania obecności Ducha Świętego mocno się osłabił. Mało o Nim myślimy i nie oczekujemy Jego działania, a On jest wrażliwy na naszą wolność i się nie narzuca” – ocenił.
Ojciec Chlondowski przypomniał, że teologowie pierwszej połowy XX w. nazywali Ducha Świętego „wielkim nieznanym”, żeby podkreślić, jak mało w Kościele się o Nim mówi. „Przeżywanie obecności Ducha Świętego zaczęło się w Kościele odnawiać dopiero w XX w., wraz ze wzrostem ruchów charyzmatycznych” – zastrzegł.
Duchowny przyznał, że ruch odnowy charyzmatycznej odrodził się w XX w. najpierw u protestantów - pierwsze udokumentowane świadectwo chrztu w Duchu Świętym miało miejsce wśród metodystów w Topeka w Stanach Zjednoczonych w 1901. Jednocześnie zaznaczył, że już 1 stycznia 1901 r. papież Leon XIII modlił się o nowe wylanie Ducha Świętego i w imieniu całego Kościoła zaintonował na początek nowego wieku hymn „Veni Creator Spiritus” (O, Stworzycielu Duchu, przyjdź). Dodał, że w 1962 r., przed Soborem Watykańskim II, papież Jan XXIII wezwał cały Kościół, by modlił się o nową Pięćdziesiątnicę, a w Konstytucji Dogmatycznej o Kościele Lumen Gentium znalazł się zapis, że Duch Święty prowadzi i uświęca Kościół nie tylko przez sakramenty, ale również udzielając wiernym szczególnych łask, czyli charyzmatów.
Według duchownego fakt, że odnowa charyzmatyczna rozpoczęła się u protestantów, można odczytywać jako wezwanie Kościoła do ożywienia dialogu ekumenicznego. „W adhortacji papieża Jana Pawła II + Ut unum sint + z 1995 r. czytamy, że szukanie jedności jest ewidentnym znakiem obecności Ducha Świętego” – powiedział. Zaznaczył, że katolickie przeżywanie obecności Ducha Świętego różni się od tego, co widzimy w Kościołach protestanckich.
„W Kościele katolickim uczymy się przeżywać obecność Ducha Świętego w zgodności wiary i rozumu, podążając za wezwaniem św. Pawła, aby nie gasić ognia, ale wszystko dobrze rozeznawać. Chodzi o rozpoznawanie, czy dane zjawisko jest naprawdę duchowe, czy wynika bardziej z naszych emocji” – wyjaśnił.
Zdaniem ojca Chlondowskiego otwarcie na prowadzenie Ducha Świętego jest kluczową kwestią zwłaszcza w ewangelizacji.
„Kaznodzieja Domu Papieskiego ojciec Raniero Cantalamessa powiedział kiedyś, że kiedy nie jesteśmy otwarci na Ducha Świętego, kiedy ewangelizując bazujemy jedynie na swoich pomysłach, to możemy tworzyć różne projekty, mnożyć spotkania, komisje i przygotowywać materiały duszpasterskie, ale to nie będzie przemieniać serc” - zastrzegł.
Dodał, że kiedy ludzie Kościoła zbyt mocno skupiają się na utrzymywaniu struktur i tradycji, pozostają w defensywie. „Zaczynamy wtedy czuć, że świat jest silny a my słabi, pojawia się lęk. Kiedy otwieramy się na Ducha Świętego, pojawia się zapał, odwaga i mądrość, dzieją się rzeczy, których po ludzku nie jesteśmy w stanie osiągnąć” – mówił.
Franciszkanin przypomniał postać założyciela Ruchu Światło-Życie ks. Franciszka Blachnickiego, który jako jeden z pierwszych wprowadził odnowę charyzmatyczną do Polski. „To było w okresie głębokiego komunizmu. W tym trudnym dla Kościoła okresie ks. Blachnicki dokonał niemożliwego: stworzył ruch oazowy - największy młodzieżowy ruch ewangelizacyjny w Europie, bez którego Kościół w Polsce wyglądałby dziś zupełnie inaczej” – podkreślił.
Ojciec Chlondowski zaznaczył, że jeśli chcemy ewangelizować, powinniśmy przyzywać pomocy Ducha Świętego. „Jego działanie jest jak woda. Kiedy Go szukamy, On sprawia, że nasze życie jest prawdziwie owocne, również w wymiarze bycia świadkami Jezusa Chrystusa” – powiedział.
Uroczystość Zesłani Ducha Świętego przypada dokładnie 50 dni po Wielkanocy i kończy w Kościele okres wielkanocny.(PAP)
Napisz komentarz
Komentarze