Prokuratura Rejonowa Olsztyn-Północ oskarżyła Piotra M. o usiłowanie dokonania zabójstwa. Miało do tego dojść w sierpniu ubiegłego roku na moście św. Jana Nepomucena w centrum Olsztyna.
Według ustaleń prokuratury pokrzywdzony w tej sprawie mężczyzna, przechodząc przez most, prowokował przypadkowych przechodniów i zachowywał się agresywnie. W pewnym momencie zaatakował Piotra M., a ten po zadaniu pokrzywdzonemu kilku uderzeń doprowadził go do stanu bezwładności. Następnie oskarżony chwycił pokrzywdzonego za ubranie i przerzucił go przez barierkę mostu z wysokości około 7 m do rzeki. Głębokość koryta rzeki w tym miejscu wynosiła 60-80 cm, a dno pokrywały kamienie i kawałki betonu.
W ocenie prokuratora Piotr M., zrzucając pokrzywdzonego z mostu do rzeki, przewidywał możliwość pozbawienia go życia i godził się na to, a tym samym usiłował doprowadzić do jego śmierci. Pokrzywdzony w wyniku upadku do rzeki doznał stłuczeń, w tym głowy i drobnych ran na rękach.
Podczas przesłuchania Piotr M. częściowo przyznał się do popełnienia zarzucanego czynu, tj. do uderzenia i odepchnięcia pokrzywdzonego. Oświadczył jednocześnie, że nikomu nie chciał zrobić krzywdy. Wyjaśnił m.in., że odepchnął pokrzywdzonego, ale nie widział, jak wypadał on przez barierkę do rzeki.
Wobec oskarżonego stosowany jest obecnie środek zapobiegawczy w postaci dozoru policji i zakaz kontaktowania się z pokrzywdzonym.
Jak poinformował w czwartek rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Olsztynie sędzia Adam Barczak, w sprawie Piotra M. odbyło się posiedzenie wstępne. Podczas niego zaplanowano m.in., że proces rozpocznie się 29 października 2024 r.
O zdarzeniu na moście Jana stało się głośno z powodu filmiku zamieszczonego w mediach społecznościowych. Widać na nim szarpaninę dwóch mężczyzn. Jeden z nich podnosi drugiego z chodnika i zrzuca przez barierkę do Łyny. Filmik wzbudził emocje w sieci z powodu wyglądającego dramatycznie przebiegu zdarzenia, ale również ze względu na zachowanie obserwujących tę scenę ludzi. Zza kadru słychać kpiące komentarze, a większość przechodniów nie reaguje na to, co się dzieje. (PAP)
Napisz komentarz
Komentarze