.Legia w ostatnich sześciu grach ligowych zanotowała bilans 3 zwycięstw 2 remisów i 1 porażki. Stołeczni gracze byli więc faworytem sobotniej potyczki i powiem szczerze że sam - po tych wszystkich przygodach związanych z trenerami - mój optymizm wygasł i jakoś nie bardzo wierzyłem w sukces zespołu Bogdana Jóźwiaka. Choć samo zatrudnienie trenera uważam za bardzo dobre rozwiązanie, to ten stanął przed niezwykle trudnym zadaniem poprawy morale zespołu...a no to potrzeba czasu.
Stara piłkarska prawda mówi że nic tak skutecznie nie buduje dobrej atmosfery - jak ładna gra okraszona dobrym wynikiem, nad silnym i uznanym rywalem. Od pierwszego gwizdka Lechia zaprezentowała nam zupełnie inny styl piłkarski jak w ostatnich tygodniach. Nie zabrakło elementów gry na jeden, czy też dwa kontakty w obrębie pola karnego gospodarzy. Nie brakowało prób długich, prostopadłych podań.
W 25 minucie Szymczak grający dzisiaj za plecami napastników - czyli tam gdzie powinien grać od początku sezonu - pięknie wypuścił biegającego z prawej strony Kolasy, ten przerzucił ciężar gry na lewa stronę do Mireckiego i nasz napastnik zdołał oddać celne uderzenie. Golakeeper Legii nie miał jednak problemu z obroną strzału i wynik zmianie nie uległ.
Niestety Bogdan Jóźwiak musiał szybko sięgnąć do rezerw. W 29 minucie murawę opuścił kontuzjowany Rozwandowicz, a w jego miejsce pojawił się Jardel. Trzy minuty później urazu nabawił się Krystian Kolasa, który ostatecznie opuścił murawę w Ząbkach, a zastąpił go Adam Gołuński.
Gołuński szybko stał się bohaterem pierwszej połowy. W 37 minucie szybką akcję Lechii lewym skrzydłem ma szansę zamknąć wbiegający na szóste metr Widejko. Defensor Lechii jednak kiksuje, czym kompletnie zaskakuje bramkarza gości. Całość jednak dobrze asekuruje Gołuński i umieszcza futbolówkę w siatce. Lechia obejmuje prowadzenie 1:0.
Po przerwie oglądamy lepszą grę stołecznych piłkarzy. Wojskowi nie potrafią jednak przełożyć swoje optycznej przewagi na sytuacje czysto strzeleckie.
Lechia wykorzystuje jednak otwartą grę Legii w 52 minucie. Dobry pressing na własnej połowie Żytka skutkuje odbiorem futbolówki, kilkunastometrowym rajdem i pięknym, prostopadłym zagraniem do Szymczaka. Kamil ma tylko bramkarza Legii przed sobą, próbuje uderzać po długim słupku, ale strzał nie jest zbyt udany.
Legia odpowiada w 60 minucie, kiedy ładną próbę uderzenia prezentuje nam Bartłomiej Urbański. Grejber czujny między słupkami nie ma problemów z interwencją.
W 76 minucie Żytek decyduję się zagrać prostopadłą, wysoką piłkę z połowy boiska do wbiegającego w „szesnastkę” Legii Mireckiego. Napastnik zielono – czerwony decyduje się na próbę lobu bramkarza z Warszawy, ale trąca ją zbyt lekko i Dominik Kąkolewski wychodzi z tego pojedynku zwycięsko.
Pięć minut przed końcem regulaminowego czasu gry, ustawiony na trzynastym metrze Mirecki staje przed szansą strzelenia gola. Lechista zdołał oddać uderzenie, który obronił Kąkolewski. Przy dobitce Szymczaka goalkeeper był już jednak bez szans.
Tomaszowianie idą za ciosem. Dokładnie w 90 minucie Lechia stawia „kropkę nad i” po znakomitym strzale z 15 metra Wiktora Żytka.
Wygrywamy 3:0 i Lechia wraca na piąte miejsce w tabeli. Liderem - po wygranej 1:0 w Morągu nad Huraganem – został ponownie klub Finishparkiet. Szansę wyprzedzenia zespołu Sławomira Majaka ma ŁKS, który swój mecz zagra dzisiaj o godzinie 16. Rywalem Łodzian będzie rewelacyjny i niepokonany wiosną Sokół Ostróda.
Legia II Warszawa – Lechia Tomaszów 0:3 (0:1)
Bramki: Adam Gołuński 37, Kamil Szymczak 85, Wiktor Żytek 90
Legia II Warszawa: Kąkolewski – Zawal, Żyro, Hołownia, Rakowski – Nawotka, Urbański, Czarnowski (79’ Waniek), Leleno (66’ Matic), Sulley (70’ Więdłocha), Kulenovic
RKS Lechia: Grejber – Klaudiusz Król, Magdoń, Cyran, Widejko – Bocian, Żytek, Szymczak (87′ Gawron), Kolasa (36′ Gołuński), Mirecki – Rozwandowicz (29′ Jardel Muniz Cruz)
Żółte karki: Hołownia, Rakowksi, Czarnowski, Matic (wszyscy Legia)
źródło video: legia.net
Napisz komentarz
Komentarze