Działania władz PRL wobec zakonów były konsekwencją polityki prowadzonej przez reżim komunistyczny wobec całego Kościoła – stwierdziła podczas konferencji przełożona generalna Zgromadzenia Sióstr Misjonarek Chrystusa Króla dla Polonii Zagranicznej i przewodnicząca Konferencji Wyższych Przełożonych Żeńskich Zgromadzeń Zakonnych w Polsce matka dr Ewa Kaczmarek.
M. dr Kaczmarek powiedziała, że siostry zajmowały się głównie działalnością charytatywną, opiekuńczą, cieszyły się dużym autorytetem, dlatego zostały uznane za głównego wroga tworzącego się państwa ludowego. "Jeśli miało się budować społeczeństwo bez Boga i bez religii, to trzeba było (…) z horyzontu usunąć +zakapturzone sukmany czy habity+" – stwierdziła.
Przygotowania do akcji "X-2" trwały kilka lat. Poprzedziło ją upaństwowienie prowadzonych przez siostry szpitali, szkół, żłobków i przedszkoli, a także proces pokazowy biskupa kieleckiego Czesława Kaczmarka, gdzie na ławie oskarżonych zasiadły m.in. siostry nazaretanki, służebniczki i sercanki.
"Kiedy siostry zostały pozbawione możliwości realizacji charyzmatów, prowadzenia swoich dzieł w jednym momencie (…) stały się bezrobotne i bezdomne. Z pomocą przyszedł prymas Wyszyński, który prosił proboszczów, żeby przyjęli siostry na parafiach jako katechetki, organistki, kucharki" – powiedziała m. dr Kaczmarek. Jak dodała, do planu likwidacji domów władze PRL powróciły po uwięzieniu prymasa Polski Stefana Wyszyńskiego 25 września 1953 r.
Akcja "X-2" rozpoczęła się 3 sierpnia 1954 r. we wszystkich domach zakonnych przeznaczonych do likwidacji. "W dniu akcji przesiedlono ok. 1,5 tys. sióstr, zlikwidowano 323 domy zakonne" – wyliczyła m. dr Kaczmarek.
Siostra dr Monika Kupczewska z Ośrodka Badań nad Geografią Historyczną Kościoła w Polsce KUL powiedziała, że siostry z woj. wrocławskiego, opolskiego i katowickiego zostały wysiedlone do obozów pracy w woj. krakowskim, poznańskim i bydgoskim. Trafiły do wcześniej przygotowanych klasztorów położonych w miejscach trudnodostępnych, gdzie były rozpracowywane przez organy bezpieczeństwa. "Siostry były objęte dozorem tak jak w prawdziwych obozach koncentracyjnych" – stwierdziła.
"W pierwszych miesiącach siostry w obozach pracy otrzymywały pożywienie. W kolejnych miesiącach i latach musiały się utrzymać z pracy własnej" – podała s. dr Kupczewska. Zakonnicom zlecano szycie np. bielizny i pościeli. Pracowały w trudnych warunkach, często bez prądu, na akord w trzech zmianach. "Siostry, które pracowały szybciej, więcej były publicznie przez administratora nagradzane, promowane. Siostry starsze, które pracowały troszkę wolniej były postrzegane, jako negatywne" – dodała.
Miejscowa ludność - stwierdziła s. dr Kupczewska - czasami przynosiła osadzonym posiłki. Niekiedy zakonnice łamały zakaz wychodzenia z miejsc odosobnienia, żeby wyżebrać trochę jedzenia. Jej zdaniem, siostry, które w latach 1954-1956 trafiły do obozów pracy zachowały własną tożsamość i mimo prześladowań wyszły z nich wzmocnione.
"Kiedy akcja zbliżała się do końca ważną rolę odegrał ks. kard. Stefan Wyszyński, który był wówczas w więzieniu w Komańczy. W kraju trwały różnego rodzaju niepokoje społeczne i władze zdecydowały się wypuścić księdza prymasa" – powiedział ks. prof. Leszek Gęsiak z Uniwersytetu Ignatianum w Krakowie. Prymas postawił warunek, że wróci do swoich normalnych obowiązków, jeśli siostry zostaną zwolnione. 8 grudnia 1956 r. władze PRL i Episkopat podpisały tzw. małe porozumienie, na mocy którego siostry mogły opuścić punkty odosobnienia i wrócić do domów zakonnych. "Większości z nich nigdy nie udało się odzyskać" – zastrzegł rzecznik KEP.
"Do dzisiaj nikt nie przeprosił sióstr. Część majątku, która została zabrana też nigdy do sióstr nie wróciła" – zaznaczyła m. dr Kaczmarek.
Mec. Dariusz Maciejuk poinformował, że w imieniu prowincji katowickiej Zgromadzenia Sióstr Świętej Elżbiety 27 czerwca 2002 r. złożył do Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu IPN w Warszawie zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. Sprawa następnie trafiła do IPN w Katowicach, gdzie wszczęto śledztwo. W ciągu pięciu lat prokurator prowadząca śledztwo przesłuchała siostry, uczestniczki tamtych wydarzeń, przeanalizowała dokumenty z archiwów zakonnych i IPN. Natomiast 13 grudnia 2007 r. postępowanie zakończyło się umorzeniem z uwagi na brak wykrycia lub śmierć sprawców. "Stwierdzono dokonanie przez sprawców bądź nieżyjących, bądź nieustalonych zbrodni komunistycznej" – dodał mecenas.
Rektor KUL ks. prof. Mirosław Kalinowski w wystąpieniu otwierającym dwudniową konferencję stwierdził, że władzom komunistycznym zależało, by sprawa została przemilczana. "Dlatego mam nadzieję, że ta konferencja obudzi wrażliwość historyczną na wydarzenia, które rozegrały się przed laty i w szerszym zakresie pokazują zaangażowanie Kościoła w walkę o swoje miejsce na mapie Polski. Niech ta biała plama w historii Polski będzie znaczącym elementem rozpoznania zapomnianej i świadomie wymazanej przez władze PRL akcji, która stanowi niechlubną kartę systemu, który wówczas panował, ale jednocześnie pokazuje heroizm wielu sióstr zakonnych" - powiedział ks. prof. Kalinowski.
W piątek na KUL odbędzie się część warsztatowa konferencji, która zostanie poświęcona atlasowi klasztorów od X do XXI w.
Organizatorami 52. Ogólnopolskiej Konferencji Historyków Zakonnych są Katolicki Uniwersytet Lubelski - Ośrodek Badań nad Geografią Historyczną Kościoła w Polsce oraz Konferencja Wyższych Przełożonych Żeńskich Zgromadzeń Zakonnych w Polsce i działająca przy niej Komisja Historyczna.(PAP)
Napisz komentarz
Komentarze