Łódź/ Po zabójstwie w Lubowidzy dyscyplinarki w policji w Głownie i Zgierzu
Komendant wojewódzki policji w Łodzi odwołał ze stanowisk komendantów w Zgierzu i Głownie. Są też dyscyplinarki wobec komendantów i szefa pionu kryminalnego w Głownie. To pokłosie zabójstwa w Lubowidzy (Łódzkie). Policjanci wiedzieli przed tragedią, że zabójca groził ofierze i może mieć broń.
Komendant wojewódzki policji w Łodzi insp. Arkadiusz Sylwestrzak odwołał z funkcji komendanta powiatowego policji w Zgierzu i komendanta komisariatu w Głownie. Swoje stanowisko (powierzenie obowiązków) stracił też zastępca komendanta komisariatu w Głownie.
Wobec trzech osób - komendanta policji w Głownie i jego zastępcy oraz kierownika ogniwa kryminalnego w tym komisariacie, szef łódzkich policjantów wszczął postępowanie dyscyplinarne. Wszyscy zostali zawieszeni w czynnościach służbowych.
"Komendant polecił zweryfikować wszystkie czynności i postępowania, które spływały do komendy w Głownie w przeciągu ostatnich ponad dwóch lat, a dotyczyły osób biorących udział w tragicznym zdarzeniu w Lubowidzy. Funkcjonariusze dokonali analizy zgłoszeń oraz interwencji, sprawdzili poprawność wdrażania zakazów zbliżania się i kontaktowania z pokrzywdzonymi i stosowania procedury Niebieskiej Karty. Weryfikowali poprawność prowadzenia postępowań wdrożonych z zawiadomień złożonych w tejże jednostce. Przeprowadzona kontrola wykazała, iż doszło do uchybień i nieprawidłowości" - poinformowała w specjalnym komunikacie Komenda Wojewódzka Policji w Łodzi.
Raport z kontroli w komisariacie w Głownie trafił do Prokuratury Rejonowej w Zgierzu z prośbą o dokonanie oceny prawnej pod kątem odpowiedzialności karnej. Całość materiałów z kontroli została też przekazana do Biura Spraw Wewnętrznych Policji.
Inspektor Arkadiusz Sylwestrzak zdecydował też, że Komenda Wojewódzka Policji w Łodzi przejmie do dalszego prowadzenia czynności wyjaśniające w sprawie przebiegu zdarzenia w Lubowidzy i działań podejmowanych przez brzezińskich policjantów od momentu otrzymania o nim pierwszego zgłoszenia.
"W przypadku ujawnienia jakichkolwiek nierzetelności w pracy funkcjonariuszy komendant wojewódzki będzie wyciągał dalsze konsekwencje służbowe. Nie może być wątpliwości, że w takiej sytuacji policja powinna działać sprawnie i zdecydowanie, stąd konsekwencje dyscyplinarne - w naszym przekonaniu są konieczne" - poinformowała w komunikacie KWP w Łodzi.
Do tragedii doszło w sobotę 28 września 2024 r. wieczorem na drodze w miejscowości Lubowidza w pow. brzezińskim (Łódzkie). Prowadzący mercedesa 39-latek staranował toyotę, którą jechała jego była partnerka z dziećmi i konkubentem. Auto dachowało, a kierowca zaczął uciekać.
Sprawca pobiegł za uciekającym kierowcą i oddał do niego kilka strzałów, z czego cztery dosięgły celu. Mężczyzna wrócił do swojego auta i odjechał. Podczas policyjnej obławy osaczony w kamienicy w centrum Łodzi sprawca popełnił samobójstwo.
Prokuratura ustaliła, że osoby biorące udział w zdarzeniu znały się. Prokurator Kopania zaraz po tragedii ujawnił, że sprawca zabójstwa był wcześniej związany z kobietą podróżującą toyotą. Miał z nią dziecko. W przeszłości był też karany.
Według pokrzywdzonej jej zastrzelony partner 10 dni wcześniej złożył w komisariacie policji doniesienie, że jest ofiarą gróźb karalnych ze strony mężczyzny, który jest byłym partnerem jego konkubiny i może on mieć broń palną.
Prokurator Krzysztof Kopania z prokuratury Okręgowej w Łodzi w rozpowie z PAP powiedział, że prokuratura podejmie śledztwo w kierunku niedopełnienia przez policjantów obowiązków służbowych. Ma zbadać m.in., czy wiedząc o zagrożeniu dla życia pokrzywdzonego, zrobili wszystko, by nie dopuścić do zabójstwa.(PAP)
Autor: Marek Juśkiewicz
2024-10-08, 10:16 Lublin (PAP)
Lubelskie/ Ok. 80 policjantów szuka podejrzanego o zabójstwo, który uciekł ze szpitala
Około 80 policjantów szuka we wtorek podejrzanego o podwójne zabójstwo, który uciekł ze szpitala psychiatrycznego w Radecznicy (Lubelskie). Prokuratura wszczęła śledztwo ws. niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariuszy służby więziennej, którzy strzegli podejrzanego.
Podkom. Dorota Krukowska-Bubiło poinformowała PAP, że trwa druga doba poszukiwań uciekiniera; dotychczasowe działania nie przyniosły rezultatu. „Bierze w nich udział około 80 funkcjonariuszy policji oraz śmigłowiec. W akcję zaangażowana jest również straż więzienna” – przekazała.
Funkcjonariusze przeszukują zwłaszcza tereny leśne. Skupiają się na powiecie zamojskim ze względu na to, że w tym rejonie znajduje się szpital oraz powiecie biłgorajskim, skąd pochodzi podejrzany. „Bierzemy pod uwagę wszystkie hipotezy” – zaznaczyła podkomisarz.
Policja otrzymała do tej pory kilkanaście informacji od osób, które miały widzieć podejrzanego. „Każdą tego typu informację bardzo wnikliwie weryfikujemy. Niestety żadna z nich się nie potwierdziła” – dodała.
Prokuratura Rejonowa w Zamościu wszczęła śledztwo w sprawie niedopełnienia obowiązków przez dwóch funkcjonariuszy służby więziennej, którzy mieli strzec podejrzanego. Grozi za to do trzech lat więzienia – przekazał PAP rzecznik Prokuratury Okręgowej w Zamościu Rafał Kawalec.
W nocy z niedzieli na poniedziałek ze szpitala psychiatrycznego w Radecznicy uciekł 34-letni Bartłomiej Blacha, który podejrzany jest o podwójne zabójstwo. Według ustaleń PAP chodzi o mężczyznę, który w lipcu br. miał zabić brata pod Biłgorajem. Zaatakowany ojciec zmarł po kilku tygodniach w szpitalu.
Mężczyzna został tymczasowo aresztowany i przebywał w Zakładzie Karnym w Zamościu, stamtąd trafił do szpitala w Radecznicy, gdzie był dozorowany przez funkcjonariuszy służby więziennej.
Według rysopisu policji podejrzany ma 179 cm wzrostu, niebieskie oczy, włosy krótkie blond. W czasie ucieczki ubrany był w czarny dres, z szarymi wstawkami na spodniach i rękawach bluzy. Mężczyzna może przebywać na terenie powiatu zamojskiego lub biłgorajskiego.
Policja prosi o kontakt osoby, które mogą mieć wiedzę na temat miejsca jego pobytu.
Zwłoki 45-letniego mężczyzny i nieprzytomnego 65-latka policja znalazła na początku lipca w jednym z domów w miejscowości Zagumnie (gmina Biłgoraj). Obaj mieli poważne obrażenia głowy spowodowane ciosami siekierą. Ojciec podejrzanego zmarł później w szpitalu. Zaraz po zatrzymaniu podejrzany przyznał się do winy; jako powód swojego zachowania wskazał konflikt z pokrzywdzonymi. Sąd zastosował wobec niego areszt. Grozi mu dożywocie.(PAP)
gab/ agz/
więcej informacji na kolejnych stronach
Napisz komentarz
Komentarze