2024-10-13, 14:00 Lublin (PAP)
Lublin/ Tymczasowy areszt dla 36-latka podejrzanego o usiłowanie zabójstwa
Sąd tymczasowo aresztował 36-latka, który jest podejrzany o usiłowanie zabójstwa w jednym z mieszkań w Lublinie. Jego 35-letnia znajoma usłyszała zarzut poplecznictwa - podała w niedzielę lubelska policja.
Podkom. Kamil Karbowniczek z KWP w Lublinie poinformował, że w minioną środę wieczorem 36-latek wspólnie ze swoją 35-letnią znajomą spożywali alkohol w jednym z mieszkań w lubelskiej dzielnicy Wrotków. W pewnym momencie do mieszkania przyszedł 41-letni partner kobiety. 36-latek zaatakował go nożem, po czym uciekł, a kobieta zaczęła zacierać ślady przestępstwa.
Policjanci natrafili na 36-latka przed blokiem. Znaleźli także nóż, który mężczyzna wrzucił do studzienki ściekowej. Mundurowi zatrzymali 36-latka i 35-latkę, natomiast 41-latek został przetransportowany do szpitala w stanie zagrażającym życiu. "Lekarze walczą o jego życie" – dodał Karbowniczek.
trójka w przeszłości wchodziła w konflikt z prawem" – przekazał policjant. Jak wyliczył, 36-latek notowany był m.in. za rozbój, niszczenie mienia i jazdę w stanie nietrzeźwości; 35-latka - za rozbój; 41-latek - m.in. za jazdę w stanie nietrzeźwości. 41-latek ponadto jest poszukiwany w związku z zasądzoną karą ponad pół roku więzienia.
W piątek - podał Karbowniczek - kryminalni doprowadzili zatrzymanych do Prokuratury Rejonowej w Lublinie, gdzie 36-latek usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa, a 35-latka – poplecznictwa. W sobotę oboje zostali tymczasowo aresztowani na trzy miesiące.
Za usiłowanie zabójstwa grozi dożywocie, a za poplecznictwo – do pięciu lat więzienia.(PAP)
2024-10-13, 12:35 Łódź (PAP)
Piotrków Trybunalski/ Kobieta zginęła w zderzeniu z tirem; wiozła dzieci
35- letnia kobieta zginęła w wypadku na ul. Rakowskiej w Piotrkowie Trybunalskim (Łódzkie). Samochód, którym jechała zderzył się czołowo z ciągnikiem siodłowym, którego kierowca nagle zjechał na przeciwny pas ruchu. Kobieta wiozła dwoje dzieci w wieku 2 i 8 l. Są one obecnie w szpitalu w Łodzi. Ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Do tragedii doszło ok. godz. 10.40 na ul. Rakowskiej, tuż przy węźle "Piotrków Wschód" na drodze ekspresowej S8. To fragment drogi krajowej 74 w kierunku Kielc i jednocześnie wschodnia obwodnica Piotrkowa Trybunalskiego.
"Ze wstępnych ustaleń wynika, że 49-letni kierowa ciągnika siodłowego, jadąc drogą krajową 74 od węzła +Piotrków Wschód+ na południe, w kierunku Kielc, zjechał na przeciwległy pas ruchu i zderzył się czołowo z saabem, a następnie uderzył w bus marki toyota" - powiedział PAP Mateusz Piliński z Komendy Wojewódzkiej Policji W Łodzi.
Na miejscu wypadku zginęła 35-letnia kobieta kierująca saabem. Ciało ofiary wypadku strażacy wydobyli z kabiny auta przy użyciu specjalistycznego sprzętu.
Dwoje dzieci w wieku 8 i 2 lata trafiło do szpitala ICZMP w Łodzi. Ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Ulica Rakowska (wyjazd z Piotrkowa w kierunku Moszczenicy) w miejscu wypadku jest zablokowana. Trwa ustalanie okoliczności tragedii. Na miejscu pracuje policja i prokurator.
W akcji ratowniczej brały udział trzy zastępy Państwowej Straży Pożarnej i trzy karetki pogotowia. (PAP)
Autor: Marek Juśkiewicz
2024-10-13, 12:59 Wrocław (PAP)
Dolnośląskie/ Podczas porządkowania terenów popowodziowych żołnierze WOT znaleźli worek z pieniędzmi
Żołnierze 72 batalionu lekkiej piechoty z Kościerzyny podczas porządkowania terenu pod Stroniem Śląskim znaleźli 10 tys. euro - powiedział PAP Piotr Langenfeld z 7 Pomorskiej Brygady WOT. Pieniądze były w worku na śmieci. Zostały przekazane policji, które będzie próbowała znaleźć właściciela.
Pieniądze zostały znalezione w sobotę przez żołnierzy z 72 batalionu WOT z Kościerzyny. Rzecznik 7 Pomorskiej Brygady WOT Piotr Langenfeld podkreślił, że w worku było 10 tys. euro, bo w przestrzeni medialnej pojawiają się inne kwoty.
"Żołnierze znaleźli to przy wale przeciwpowodziowym, na drodze między Stroniem Śląskim a Lądkiem-Zdrojem. Komisyjnie otworzyli torbę, poinformowany został dowódca batalionu ppłk Marcin Łyskanowski. Wezwano policję, która zabezpieczyła znalezisko, spisano protokół i znalezisko przekazano dolnośląskiej policji" - powiedział PAP Piotr Langenfeld.
Żołnierze Wojsk Obrony Terytorialnej są obecni na terenach dotkniętych przez powódź już od miesiąca. Przyjeżdżają tam jednostki z całego kraju. "Nasi żołnierze są bardzo dobrze przyjmowani, jest bardzo dużo pozytywnego odbioru. Między mieszkańcami a żołnierzami tworzą się prawdziwe więzi emocjonalne i to jest najważniejsze" - powiedział Piotr Langenfeld.
Decyzją ppłk Marcina Łyskanowskiego, znalazcy pieniędzy zostaną nagrodzeni za swoją postawę.
O jedynym jak dotąd przypadku nagannej postawy żołnierza zaangażowanego w operację FENIKS poinformował w piątek zespół prasowy Dowództwa WOT. Żandarmeria Wojskowa zatrzymała żołnierza 7PBOT podejrzanego o przywłaszczenie mienia przeznaczonego dla poszkodowanych wskutek powodzi. Natychmiast wszczęto postępowanie wyjaśniające. Żołnierz usłyszał zarzuty prokuratorskie. Jak podkreślono, była to sytuacja nadzwyczajna i zaskakującą zarówno dla dowództwa WOT, jak i żołnierzy. (PAP)
autor: Michał Torz
2024-10-13, 10:45 Białystok (PAP)
Białystok/ Proces za zabicie kota sąsiadów; prokuratura złożyła apelację
Będzie ciąg dalszy procesu 53-letniego mężczyzny, nieprawomocnie skazanego w Białymstoku na więzienie w zawieszeniu za zastrzelenie kota sąsiadów, posiadanie broni i amunicji bez zezwolenia, a także uprawę konopi. Wyrok zaskarżyła prokuratura, która chciała kary bez zawieszenia.
Apelacja wpłynęła do Sądu Rejonowego w Białymstoku, prokuratura jako jedyna wnioskowała o doręczenie odpisu wyroku z uzasadnieniem - poinformowało PAP biuro prasowe tego sądu. Apelację rozpozna białostocki sąd okręgowy.
53-latek oskarżony jest o to, że w lipcu ub. roku zastrzelił kota z nieustalonej broni palnej. W akcie oskarżenia znalazły się też zarzuty posiadania broni i amunicji bez zezwolenia oraz dotyczące uprawiania dwóch krzaków konopi.
Przed sądem pierwszej instancji oskarżony przyznał się, wyraził żal, przepraszał sąsiadów. Argumentował, że na swojej posesji bronił własnego kota przed atakiem kota sąsiadki. Wyjaśniał, że broń i amunicja należały wcześniej do jego ojca, twierdził że nie wiedział, iż potrzebuje na nią zezwolenia. Uprawę konopi tłumaczył tym, że marihuana miała być środkiem uśmierzającym ból jego kręgosłupa.
Prokuratura wnioskowała o osiem miesięcy więzienia, obrona i sam oskarżony - o możliwie łagodny wyrok. W lipcu Sąd Rejonowy w Białymstoku nieprawomocnie skazał oskarżonego na rok więzienia w zawieszeniu na dwa lata. Mężczyzna ma też zapłacić nawiązkę w wysokości 4 tys. zł na rzecz miejscowego schroniska, a 1 tys. zł na cel społeczny.
Sąd nie uwierzył w wersję oskarżonego, że 4-miesięczny kot sąsiadów zaatakował jego zwierzę. Zwrócił też uwagę, że po zabiciu kota, martwe zwierzę 53-latek wyrzucił do kubła na śmieci.
"Jest to zachowanie, które zdecydowanie nie licuje z człowieczeństwem i jest sprzeczne z podstawowymi cechami, którymi powinien cechować się każdy człowiek w stosunku do otaczającego go środowiska, przyrody, zwierząt" - mówiła, uzasadniając ten wyrok sądu rejonowego, sędzia Barbara Paszkowska.
Uznała jednak, że są warunki do zawieszenia wykonania kary. Wpłynęła na to m.in. wcześniejsza niekaralność sprawcy; jeszcze przed wyrokiem mężczyzna wpłacił też pieniądze na rzecz miejscowego schroniska, co sąd uznał za okoliczność wskazującą, iż przemyślał on swoje zachowanie.(PAP)
Napisz komentarz
Komentarze