Ujmując to najprościej radni PiS domagają się, aby Rząd przeznaczał więcej pieniędzy na drogi powiatowe w formie transferów mających charakter dochodów własnych, których wielkość uzależniona byłaby od faktycznej długości dróg. Ta formuła obowiązywała ponad 20 lat temu i została zarzucona. Subwencję drogą włączono do ogólnej i dano samorządom (niestety, jak pokazuje przykład Tomaszowa) możliwość swobodnego dysponowania pieniędzmi. Można więc było w dowolny sposób je wydatkować licząc na to, że drogi uda się remontować z dostępnych programów rządowych, czy też unijnych. W ostatnich dwóch kadencjach nabrało to karykaturalnych rozmiarów. Starostowie masowo zatrudniali znajomków, członków partii i ich rodziny. Koszty z tym związane to kilka milionów złotych w skali roku.
Pytanie jakie się nasuwa jest oczywiste. Skoro nic się nie zmieniło w zakresie finansowani dróg powiatowych od 20 ponad lat, to co robili radni PiS, kiedy rządy w Polsce sprawowała ich partia? Co ciekawe, dróg w powiecie tomaszowskim ubyło, bo część z nich przejęło miasto i okoliczne gminy. Pieniędzy zostało więc tyle samo a "kilometrów" ubyło.
Przy okazji dyskusji na temat "apelu" okazało się, że w tym roku złożono tylko dwa wnioski o dofinansowanie inwestycji drogowych. Żaden z nich nie znalazł się na liście przyjętych do realizacji. Pieniądze otrzymały okoliczne gminy, w tym np. Ujazd. Starosta wciąż ma nadzieję, że dotacje jednak dostanie i jak twierdzi od decyzji się odwołał.
Przygotowany przez PiS "apel" to nie tylko manifestacja polityczna. To próba utrzymania się przy życiu. Powiat Tomaszowski ma obecnie zadłużenie na poziomie, który już za chwilę uniemożliwi nam zaciąganie jakichkolwiek zobowiązań. Jedynym ratunkiem jest zwiększenie poziomu dochodów własnych lub szukanie oszczędności, co nie jest proste, kiedy trzeba niemalże co miesiąc kupować w taki czy inny sposób poparcie skorumpowanych radnych, mediów i politycznych zwierzchników.
Napisz komentarz
Komentarze