Dlaczego mając 25-35% PIS prawdopodobnie wygra wybory? Abstrahuję w tym tekście od spraw programowych, od marketingu etc. Moje refleksje w najmniejszym stopniu mają zastosowanie do wyborów prezydenckich. One mają swoją odrębną specyfikę. W największym mają zastosowanie do JOW czyli do Rady Miasta. Sprawa wyborów do Powiatu jest pomiędzy tymi dwoma. Zakładam dla potrzeb tego tekstu, że mimo różnic wszyscy startują do wyborów z dobrymi intencjami i programami, które w ich przekonaniu są najlepsze. Skupiam się na jednym aspekcie czyli wielości komitetów i siły w takiej sytuacji PIS, który na prawicy zbiera wszystko. Proszę o dobrą wolę w zrozumieniu tej konstrukcji tekstu. Tekst z założenia ma być kijem w mrowisko i służy zachęceniu różnych środowisk do jednoczenia sił do samorządu. Często wbrew iluś tam historycznym zaszłościom i emocjom.
Gdyby w Tomaszowie naprzeciw komitetu PIS stanął jeden wielki blok wyborczy opozycji, to miałby jak łatwo policzyć szansę na 65-75% głosów. Powiedzmy, że maksimum dwa bloki wyborcze poza PIS ciągle miałyby jeszcze jakąś szansę na wspólne zwycięstwo. Jeśli opozycja stworzy więcej niż jeden komitet, to PIS na starcie już jest wygrany. Słabość konkurencji połączona siłą zjednoczenej prawicy to przyczyny wygranej PIS w 2014 i w podobnie w przyszłości. Tak to widzę.
W 2014 roku mieliśmy w Tomaszowie w JOW-ach do Rady Miasta kandydata PIS oraz pięciu zwykle innych (PO, WR, Możem, SLD i Prezydentowcy). Kandydat PIS mając zazwyczaj +/- około 33% głosów wygrywał. Pozostałych 5 dzieliło się między siebie pozostałą pulę głosów i godnie przegrywało. Około 67% głosów dzielone przez 5 kandydatów to +/- 13% na głowę. Konkurencja przepadała. No ok, były 3 wyjątki na 23 radnych.
Tomaszów to miasto umiarkowanej wielkości. Dominują tu relacje towarzyskie, rodzinne i biznesowe. Po prostu w większości się wszyscy bardzo przelotnie znamy. Z naciskiem na PRZELOTNIE. Przy tej wielkości miasta jeszcze jest to od biedy możliwe. Mieszkańcy interesują się polityką, w tym lokalną, bardzo mało. Zazwyczaj mają swoje poglądy krajowe i czy się to podoba komuś czy nie to przekładają je w znacznym stopniu na wybory do lokalnych samorządów.
Przeciętny tomaszowianin powinien zadać pytanie, jaki pożytek ma z mnogości lokalnych komitetów do samorządu? Ile może istnieć genialnych recept na zbawienie miasta i powiatu? Prawda taka, że liderzy grają o swoje interesy, a same lokalne komitety znikają po czasie i nie ma nikogo za nic odpowiedzialnego. Powstaje tylko chaos informacyjny w kampanii i nawet ambitny wyborca ma kłopot zapoznać się np z 7 ofertami różnych opcji :) .
Dwa czytelne i silne komitety poza PIS wystarczą zdecydowanej większości wyborców. Partie krajowe z definicji zajmują się udziałem w wyborach. Po to są lekarze by leczyli, nauczyciele by uczyli młode pokolenie. Tak partie są po to by wystawiać kandydatów w wyborach. Bardzo często to osoby nie związane z nimi w pełni – czyli tzw sympatycy. W Tomaszowie partie opozycji powinny połączyć siły i kandydować blokiem. Jeśli ambitni bezpartyjni zamiast dołączyć do takiego projektu powołają lokalne komitety to skończy się to identycznie jak w 2014 roku. To wolny kraj i każdy zrobi tak jak uważa i ma prawo działać wbrew logice :) . Niemniej warto wcześniej się baaardzo głęboko zastanowić.
Cytując lokalną blogerkę i politykierkę, która co wybory kandyduje z innej partii, to kolesie i kolesiówny już się dogadują i montują listy. Należy domniemywać, że nie mówi o sobie? Ajt, brzmi groźnie o tych złych monterach i gadaczach :) , prawda? Tylko co złego w tym, że inni wyciągają wnioski z 2014r i ze sobą rozmawiają. Może dobrze robią próbując się łączyć, a nie dzielić jak ostatnio? Na pewno takie komentowanie sprawy w niczym nie pomaga. Blogerka, też zapewne tworzy kolejny komitet i będzie kandydować - większość jest o tym przeświadczona. Gdyby uczciwie mówiła od początku, że też walczy o władzę to nie dałoby się atakować konkurencji jako, fałszywie obiektywny komentator. To przecież nie obiektywny komentator lub sędzia meczu, to zawodnik jednej z drużyn i to zawodnik z dużym doświadczeniem w wyborach. Bo jak blogerka rozmawia o wyborach to jest szlachetne i czyte i piękne, a jak konkurencja to jest knucie kolesiów i kolesiówien, tak? Ech...
[reklama2]
Każdy ma swoje sposoby na lokalne zaangażowanie i własną promocję przedwyborczą. Zamiast wyciągać wnioski ze wspólnych błędów wygodniej obwiniać innych. Taka sobie forma partyjnej aktywności. Przepraszam bezpartyjnej aktywności. Teksty w luźnym związku z prawdą, przekręcanie byle wszystko u konkurencji wyglądało najgorzej. W pędzie do władzy, nic się nie liczy tylko własny interes? I jak ma się tu coś zmienić jeżeli klucz do kampanii i jednoczenia wokół siebie drużyny to opluwanie i negowanie INNYCH :) ?
Jeśli obecna sytuacja w mieście i powiecie komuś się podoba to zachęcam do mnożenia komitetów wyborczych i organizowania się z kolegami ze szkoły czy pracy. Najważniejsze to pamiętać wszystkie błędy i zwady czy personalne utarczki. Za porażki obwiniać INNYCH i nie widzieć włąsnych błędów. To podstawa, żeby się trwale dzielić i namiętnie kłócić i przegrywać :) . No i przede wszystkim to podstawa, żeby pomagać temu podobno złemu PIS w wygrywaniu. Prezes powinien dawać za takie zasługi ordery :) .KIedyś wieeele lat temu to prawica słynęła z podziałów i sfar i ciągłego dzielenia się. Dziś jest wzorem do naśladowania, bo boleśnia nauczyła się, że trzeba się najpierw zjednoczyć by skutecznie rywalizować w wyborach.
Jeśli ktoś chce zmiany sytuacji w mieście to zachęcam do budowy jednego dużego bloku do samorządu. Namawiam, zachęcam, proponuję... Jak zwał tak zwał, ale tędy droga. Nie zachęcam do krucjaty, a do konkurencji w dużych blokach programowo-ludzkich. Poprzez kompromis można się dogadać i wspólnie działać dla dobra miasta i powiatu. Tylko trzeba wyciągać wnioski i uczyć się na naszych wspólnych błędach z przeszłości. Ja swoje blędy widzę i jestem otwarty. Pytanie czy inni dojrzeli tak powiedzieć i czy w ogóle tak myślą? Jak znam życie to wielu woli godnie przegrać, byle w towarzystwie kilkunastu osób myślących podobnie i nawzajem sobie namiętnie potakujących :) . Ale czy naprawdę takie przegrywanie na własne życzenie ma jakiś sens poza marnowaniem czasu i pieniędzy?
PIS dziś potrafi zbudować duży blok i warto to szanować, nawet jeśli się PISu nie lubi. Naprawdę warto ich za to szanować czy wręcz się od nich uczyć. Dlatego między innymi PIS wygrywa, a konkurenci przegrywają. Wielu obwinia przy tym oczywiście INNYCH, a nie siebie. Najważniejsze JA MUSZĘ RZĄDZIĆ, JA muszę być radnym lub Prezydentem lub Starostą. Szczególnie Starostą :) . Nic innego się nie liczy. Między innymi dzięki takim postawom, ponownie wygra w Tomaszowie PIS w 2018. Przynajmniej dopóki taka mentalność u konkurencji dominuje. Obawiam się, że za dwa kolejne lata nic się nie zmieni. Pani Ł. czy Pan K. czy Pan XY usiądą przed wyborami, kogo tu zalogować, kto jest niebezpieczny, a kogo się opłaci wystawić i stworzą swoje cud lokalne komitety. Znów będzie z 7 ofert komitetów wyborczych do wyboru z czego z 6 umiarkowanych, powiedzmy centrowych czy lewicowych. Dzięki temu nadal będzie rządził PIS i to mając w JOW-ach 30% głosów. I znowu się niczego nie nauczymy :) ? Nie szkoda zmarnowanych głosów wyborców i samych kandydatów, którzy na starcie mają bliskie zeru szanse na wygraną?
Jest jeszcze niespełna dwa lata czasu, kiedy wiele można zrobić. Wystarczy najpierw zrozumieć podstawową wyborczą logikę. Trzeba do upadłego szukać prozumienia w jednym, silnym bloku. Uważam, że musi on być oparty o partie polityczne. Zarazem musi być ponad tymi partiami z udziałem silnych osobowości lokalnych i sympatyków oraz ludzi znanych z tego, że w danej branży w samorządzie mogą być wartościowi. Partnerskie zasady. Brak dominacji jednego podmiotu czy osoby. I nie martwcie się, że Gajewski kombinuje jak tu tym wszystkim kręcić :) . CHętnie wezmę udział w takim projekcie i tyle. Nic więcej. Tylko tak można stworzyć coś skutecznego w realiach ordynacji wyborczej i pożytecznego dla miasta, powiatu :).
Napisz komentarz
Komentarze