Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
środa, 22 stycznia 2025 14:08
Reklama
Reklama

Marek Karewicz – Złoty Fryderyk w Tomaszowie Maz. (8)

Niedzielny, słoneczny poranek 1 kwietnia, kalendarzowe prima aprilis, nadszedł czas pożegnania. Przed godziną 10.00 rano dotarłem na ulicę Brzozową gdzie Marek Karewicz ze swomi przyjaciółmi spędzali ostatnią noc. Mój przyjaciel, wspaniały kuchmistrz i gospodarz - Janek Koziorowski, przygotował bardzo smaczne śniadanie dla gości. Jako, że to Niedziela Palmowa i czuć było nadchodzące święta, więc i na stole znalazły się okołowielkanocne dania jak: biała kiełbasa, jajko w majonezie, warzywna sałatka czy deser w postaci ciasta, mazurek.

 [reklama2]

Tuż po śniadaniu przyjechała swoim seatem Maryla Tejchman (nocowała u swojej córki). Załadowaliśmy bagaże gości do bagażnika po czym usiedliśmy wszyscy - Marek, Hanka, Maryla, Wiesiek, gospodarz Janek i ja - przy kawie podsumowując zakończony weekend. – Moi drodzy - zagaił Marek – było to dla mnie wspaniałe spotkanie. Muszę ci Antku powiedzieć, że wszystko było w tempie i sprawnie zrealizowane. Aż nie chce mi się wierzyć, że mógł tego dokonać jeden człowiek. Kiedy przybyłem w sobotę do SCh TOMY i zobaczyłem wystawę, analogiczną jak dzień wcześniej w Starostwie, myślałem, że rollapów i okładek masz więcej niż zamawiałeś. Nie przypuszczałem, że wystawa w TOMY powstała w wyniku demontażu w Starostwie. Sprawnie to zrobiłeś.

 

- Tak Marku – odpowiedziałem - masz rację, zrobiłem to sprawnie. Również nie zauważyłeś, że w TOMY zdemontowałem wystawę za nim opuściliśmy ten obiekt. A jutro w poniedziałek uzupełnię nimi ekspozycję w Starostwie zanim pracownicy przyjdą do urzędu. Na 8.00 rano wszystko będzie na tip-top. Umowę ze Starostwem na wystawę mamy na czas od 30 marca do 14 kwietnia. - Jesteśmy na twojej – odezwał się Wiesiek – trzeciej imprezie, którą sam organizujesz. Aż nie chce się wierzyć, żeby robiła takie imprezy jedna osoba. Byliśmy na „Spotkaniu po Latach” w Literackiej, na „Spotkaniu po Latach BIS” (trzy dni) w Zakościelu a teraz dwa dni, jeden dzień  w Starostwie a drugi w TOMY. Wszystko logistycznie zabezpieczyłeś, począwszy od naszych zakwaterowań, wyżywienia do bezbłędnie zorganizowanych spotkań Marka Karewicza tak z urzędnikami w Starostwie, jak i z mieszkańcami miasta w SCh TOMY. 

 

– A ja chciałem podziękować – odpowiedziałem kierując się do gospodarza – szczególnie mojemu przyjacielowi Jankowi. To, że jesteście zadowoleni z pobytu w Tomaszowie to ogromna zasługa właśnie Janka. Pełny żołądek i wygodne spanie, to więcej niż połowa sukcesu. Ale dla mnie organizatora imprezy, bezsprzecznie największą przysługę uczyniła mi Marylka Tejchman. To ona w Warszawie załadowała do pełna, do swojego samochodu całą ekspozycją, 44 sztuki okładek płyt i 10 rollapów, i dowiozła na dwa dni przed jej otwarciem do Starostwa. Niesłychane, jak ona to pomieściła, wracając jeszcze w tym samym dniu do Warszawy rozkopaną „gierkówką”. Dwa dni później, wszystkich was dowiozła z Warszawy na otwarcie wystawy. Z całego serca dziękuję ci Marylko. To dzięki tobie tomaszowianie mogli podziwiać artystyczne dzieła Karewicza.

 

Grzecznościowy kącik "kadzenia" sobie, przerwał Karewicz, - Moi drodzy, chciałem wszystkich zaprosić w imieniu pastora na luterańskie nabożeństwo do ewangelickiej kaplicy Kościoła Zbawiciela, na godzinę 12.00. Przed śniadaniem właśnie zadzwonił do mnie pastor Pawlas i upoważnił mnie bym zaprosił swoich przyjaciół, co czynię. Kwadrans przed W samo południe niczym w westernie o tym samym tytule, z Gary Cooperem i Grace Kelly, pożegnaliśmy Janka Koziorowskiego udając się w kierunku centrum miasta

 

 

****     

Do wielu określeń, przymiotników określające Karewicza jak – Człowiek ze Złotym Obiektywem, Złoty Fryderyk - jakimi artystyczne życie obdarowało naszego artystę fotografika, doszło jeszcze jedno, bardzo ważne, wielkie wyróżnienie otrzymane w naszym mieście. W „palmową niedzielę” w luterańskiej kaplicy, nadany mu został przez księdza pastora Romana Pawlasa – DĄB LUTRA. Nadmienić pragnę, że w tym miejscu, piętro wyżej nad kaplicą zamieszkiwali po przybyciu po Powstaniu Warszawskim do Tomaszowa, państwo Karewiczowie (babcia Julia, Marek, mama Bronisława i ojciec Julian). Zapewne dla Marka Karewicza była to szczególna, retrospektywna chwila przywołująca najpiękniejszy okres z życia każdego człowieka jakim  jest – dzieciństwo. Na zdjęciu wzruszony Marek Karewicz w chwilę po otrzymaniu zaszczytnego wyróżnienia.

                                  

****

 Przed głównym wejściem do kościoła Zbawiciela; ksiądz pastor Roman Pawlas, córka pastora Ewa oraz piosenkarz Bogusław Mec
 

Kiedy odjeżdżaliśmy spod gościnnego domu przy ulicy Brzozowej, Janka Koziorowskiego, w kierunku centrum miasta na ulicę Św. Antoniego, do kaplicy ewangelickiej Kościoła Zbawiciela nikt nie przypuszczał co nas może jeszcze spotkać tego dnia. Pogoda, o ironio, przyrównując do dnia wczorajszego (wszystkie pory roku), gdzie odbywaliśmy retrospektywny spacer ulicami małego Marka Karewicza, była przepiękna. Ciepło, bezchmurnie i słonecznie. Tuż przed 12.00 zajechaliśmy na dziedziniec kościoła. Weszliśmy w ciszy i skupieniu do parafialnych pomieszczeń. Luterańskie nabożeństwo w kaplicy Kościoła Zbawiciela było ostatnim spotkaniem podczas pobytu Grupy Karewicza w naszym mieście.

 

Budynki parafii, były pierwszym miejscem zamieszkania po przybyciu Karewiczów do Tomaszowa Mazowieckiego, w których przywitał nas bardzo serdecznie pastor Roman Pawlas, wprowadzając do wnętrza kaplicy. Usiedliśmy obok siebie Maryla, Wiesiek, Hania i ja, stawiając wózek z Markiem tuż obok nas, w tak zwanym zasięgu ręki. Luterańskie nabożeństwo odbiegające od podobnych spotkań wiernych w kościele katolickim, za sprawą pastora Pawlasa, jeśli tak mogę się wyrazić, było interesujące. Lecz jej finał zaskoczył nie tylko nas ale również samego Karewicza. Pastor Pawlas trzymając w ręku na kawałku drewna dębowego, zamontowany płaski odlew, w pełnej koronie drzewo dębu, powiedział" 

 

- Wręczając niniejszą statuetkę panu Markowi Karewiczowi, nawiązuję bezpośrednio do DĘBU LUTRA zasadzonego przed tomaszowskim kościołem w 1917 roku (w 400-lecie Reformacji), w ramach międzynarodowej akcji sadzenia pamiątkowych dębów i obchodzonych światowych uroczystości. Jest to jedyny taki DĄB na terenie naszego kraju, będący pod opieką Kościoła ewangelickiego. Ten fakt dał nam prawo do ustanowienia w 2011 roku specjalnej statuetki.

 

- Pierwsze wręczenie miało miejsce w maju ubiegłego roku i dotychczas statuetkę (z których każda jest indywidualnie oryginalna) uhonorowałem zacne osoby z Polski (m.in. Edward Skorek nasz wybitny siatkarz), Niemiec, Słowacji i Łotwy. Pan Marek jest dziesiątą, uhonorowaną osobą. Planuję wręczenie statuetek z certyfikatem do 2017 roku, kiedy to w tomaszowskiej parafii odbędą się centralne, polskie uroczystości 500 - lecia Reformacji. Statuetkę ustanowiłem wiosną 2011 roku nawiązując do daty objęcia przez 28 letniego naukowca (filozof, teolog) ks. Marcina Lutra z Uniwersytetu w Wittenberdze katedry biblistyki, co miało miejsce w 1511 roku. Muszę przyznać, że Marek był nie tylko zaskoczony ale i wzruszony.

  

Na zakończenie luterańskiego nabożeństwa zrobiliśmy sobie kilka wspólnych fotek w kaplicy kościoła i to był ostatni moment pobytu Marka Karewicza w Tomaszowie. Ponieważ dla mnie zbliżała się pora obiadowa, a w domu od czterech dni byłem gościem, oddalonym około trzech km od parafii Zbawiciela, zabrałem się na chatę z Grupą Karewicza, powracającą do Warszawy. Na pożegnanie rzuciliśmy się w objęcia, dziękowaliśmy sobie za przepięknie spędzone chwile, życząc sobie kolejnego spotkania. Seat z Marylą Tejchman, Hanią Erez, Wiesiem Śliwińskim i Markiem Karewiczem ruszył z miejsca w kierunku Warszawy. Ze znikającego w dali z moich oczu, niczym amerykański „Znikający punkt” w reżyserii Richarda C Sarafiana, przez uchyloną szybę seata, dobiegał dygresyjny głos Marka, prawie mi grożący, - Antek, ja ci tego weekendu nie zapomnę!!! I to był cały Karewicz, on zawsze symulując złość, zmieniając na ponury, tembr głosu wyraża swoją wdzięczność i radość.

 

Budynki parafii, były pierwszym miejscem zamieszkania po przybyciu Karewiczów do Tomaszowa Mazowieckiego, w których przywitał nas bardzo serdecznie pastor Roman Pawlas, wprowadzając do wnętrza kaplicy. Usiedliśmy obok siebie Maryla, Wiesiek, Hania i ja, stawiając wózek z Markiem tuż obok nas, w tak zwanym zasięgu ręki. Luterańskie nabożeństwo odbiegające od podobnych spotkań wiernych w kościele katolickim, za sprawą pastora Pawlasa, jeśli tak mogę się wyrazić, było interesujące. Lecz jej finał zaskoczył nie tylko nas ale również samego Karewicza. Pastor Pawlas trzymając w ręku na kawałku drewna dębowego, zamontowany płaski odlew, w pełnej koronie drzewo dębu, powiedział. 

 

 

- Wręczając niniejszą statuetkę panu Markowi Karewiczowi, nawiązuję bezpośrednio do DĘBU LUTRA zasadzonego przed tomaszowskim kościołem w 1917 roku (w 400-lecie Reformacji), w ramach międzynarodowej akcji sadzenia pamiątkowych dębów i obchodzonych światowych uroczystości. Jest to jedyny taki DĄB na terenie naszego kraju, będący pod opieką Kościoła ewangelickiego. Ten fakt dał nam prawo do ustanowienia w 2011 roku specjalnej statuetki. Pierwsze wręczenie miało miejsce w maju ubiegłego roku i dotychczas statuetkę (z których każda jest indywidualnie oryginalna) uhonorowałem zacne osoby z Polski (m.in. Edward Skorek nasz wybitny siatkarz), Niemiec, Słowacji i Łotwy. Pan Marek jest dziesiątą, uhonorowaną osobą. Planuję wręczenie statuetek z certyfikatem do 2017 roku, kiedy to w tomaszowskiej parafii odbędą się centralne, polskie uroczystości 500 - lecia Reformacji. Statuetkę ustanowiłem wiosną 2011 roku nawiązując do daty objęcia przez 28 letniego naukowca (filozof, teolog) ks. Marcina Lutra z Uniwersytetu w Wittenberdze katedry biblistyki, co miało miejsce w 1511 roku.

 

Muszę przyznać, że Marek był nie tylko zaskoczony ale i wzruszony. Na zakończenie luterańskiego nabożeństwa zrobiliśmy sobie kilka wspólnych fotek w kaplicy kościoła i to był ostatni moment pobytu Marka Karewicza w Tomaszowie. Ponieważ dla mnie zbliżała się pora obiadowa, a w domu od czterech dni byłem gościem, oddalonym ok. 3 km od parafii Zbawiciela, zabrałem się z Grupą Karewicza, powracającą do Warszawy. Na pożegnanie rzuciliśmy się w objęcia, dziękowaliśmy za przepięknie spędzone chwile, życząc sobie kolejnego spotkania. Seat z Marylą Tejchman, Hanią Erez, Wiesiem Śliwińskim i Markiem Karewiczem ruszył z miejsca w kierunku Warszawy. Ze znikającego w dali z moich oczu, seata, przez uchyloną szybę dobiegał dygresyjny głos Marka, prawie mi grożący, - Antek, ja ci tego weekendu nie zapomnę!!!

 

 

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Opinie
Igor MatuszewskiIgor Matuszewski Chce skutecznie kontrolować, czy jedynie więcej zarabiać? Radny Piotr Kucharski może to robić i nie trzeba do tego pełnić żadnej funkcji. Można być zwyczajnym radnym, ale może to też robić każdy obywatel. Takie prawo daje ustawa o dostępie do informacji publicznej. Więc pisanie o jakiejś próbie blokowania czegoś jest dość śmieszne i przypomina próbę udowodnienia, że ziemia jednak jest płaska. Jak widać za 350 złotych miesięcznie można wywołać burzę w szklance wody. Jednymi z najbardziej istotnych uprawnień, jakie posiadają radni samorządowi są możliwości sprawowania kontroli nad działalnością miasta lub powiatu. Można je realizować za pomocą organu ustawowego, jakim jest komisja rewizyjna w danym samorządzie, ale także indywidualnie. Co ciekawe zmiany w ustawodawstwie wprowadzone przez PiS dają większe uprawnienia kontrolne radnym indywidualnie, niże wtedy, kiedy działają oni w formie komisji. Każdy radny ma prawo wstępu niemalże wszędzie oraz żądania wszelkich dokumentów związanych z realizacją zadań nałożonych ustawami. Co ważne (bo część urzędników próbuje to robić) jedyne ograniczenia muszą wynikać bezpośrednio z ustawy. W tomaszowskiej Radzie Miejskiej funkcję przewodniczącego Komisji Rewizyjnej pełni Piotr Kucharski. Okazuje się jednak, że inni członkowie tego gremium mają go dosyć i zamierzają odwołać. Czy chodzi o to, że jak sam twierdzi, jest niewygodny dla Prezydenta? Czy tylko o 350 złotych diety więcej. Radny już w poprzedniej kadencji dał się poznać, jako główny samorządowy śledczy. Badał nawet kaloryczność węgla w spółce ZGC. Usilnie poszukiwał nieprawidłowości w TTBS, a następnie próbował załatwiać mieszkania dla własnych kłopotliwych lokatorów. Analiza aktywności radnego z ubiegłej kadencji pokazuje dużą liczbę interpelacji i małą liczbę konkretnych i merytorycznych wniosków.
Reklama
ReklamaSklep Medyczny Tomaszów Maz.
Walentynkowe Ale Kino Tuż przed walentynkami Miejskie Centrum Kultury w Tomaszowie Mazowieckim zaprasza do sali kinowej Kitka w MCK Tkacz na czarną komedię "Tylko kochankowie przeżyją". Będzie romantycznie, ale i trochę strasznie, bo tytułowi kochankowie, to... para wampirów. Projekcja odbędzie się 12 lutego o godz. 18. Bohaterowie „Tylko kochankowie przeżyją” to wampiry zmęczone setkami lat życia i zdegustowane tym, jak rozwinął się świat. Nie są jednak typowymi przedstawicielami swojego wymierającego gatunku: wprawdzie żywią się krwią i preferują mrok nocy, ale najważniejsza jest dla nich sztuka, literatura, muzyka – i trwająca od wieków miłość. To wyrafinowani smakosze życia, wytworni dandysi zatopieni w XXI wieku, wciąż pamiętający jednak intensywność romantyzmu.Adam (Hiddleston) jest unikającym rozgłosu i słonecznego światła undergroundowym muzykiem, skrzyżowaniem Syda Barreta i Davida Bowiego z Hamletem. Mieszka w odludnej części Detroit, kolekcjonuje gitary, słucha winyli i tworzy elektroniczną muzykę końca świata. Melancholijną samotność rozjaśnia długo oczekiwany przyjazd jego ukochanej, Ewy (Swinton). Razem jeżdżą nocami po wyludnionym Detroit w hipnotycznym rytmie muzyki, celebrując każdą spędzaną razem chwilę. Jednak spokojne życie zakochanej pary zostanie wystawione na próbę, kiedy niezapowiedzianie dołączy do nich nieobliczalna i wygłodniała siostra Ewy – Ava (Wasikowska).Film Jima Jarmuscha to pytanie o nieśmiertelność, o siłę uczucia i moc obietnic w obliczu nieskończenie płynącego czasu. Piękne, wysmakowane zdjęcia nocnych miast w połączeniu z atmosferą melancholii, mroczną muzyką Black Rebel Motorcycle Club, ale i charakterystycznym dla Jarmuscha wyrafinowanym, subtelnym humorem, dają w efekcie stylową, dekadencką perełkę. (Opis filmu za Gutek Film.)Bilety w cenie 10 zł jak zawsze można kupić w sekretariacie Miejskiego Centrum Kultury przy pl. Kościuszki 18 lub online przez serwis Biletyna.pl (https://biletyna.pl/film/Sala-Kinowa-KiTKA-Cykl-ALE-KINO-Tylko-kochankowie-przezyja/Tomaszow-Mazowiecki). Zapraszamy. Data rozpoczęcia wydarzenia: 12.02.2025
Reklama
Reklama
Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem Skarpetki nieuciskające DEOMED Cotton Silver to komfortowe skarpetki zdrowotne wykonane z naturalnej przędzy bawełnianej z dodatkiem jonów srebra. Skarpety ze srebrem Deomed Cotton Silver mogą dzięki temu służyć jako naturalne wsparcie w profilaktyce i leczeniu różnych schorzeń stóp i nóg!DEOMED Cotton Silver to skarpety bezuciskowe, które posiadają duży udział naturalnych włókien bawełnianych najwyższej jakości. Są dzięki temu bardzo miękkie, przyjemne w dotyku i przewiewne.Skarpetki nieuciskające posiadają także dodatek specjalnych włókien PROLEN®Siltex z jonami srebra. Dzięki temu skarpetki Cotton Silver posiadają właściwości antybakteryjne oraz antygrzybicze. Skarpetki ze srebrem redukują nieprzyjemne zapachy – można korzystać z nich komfortowo przez cały dzień.Ze względu na specjalną konstrukcję oraz dodatek elastycznych włókien są to również skarpetki bezuciskowe i bezszwowe. Dobrze przylegają do nóg, ale nie powodują nadmiernego nacisku oraz otarć. Dzięki temu te skarpety nieuciskające rekomendowane są dla osób chorych na cukrzycę, jako profilaktyka stopy cukrzycowej. Nie zaburzają przepływu krwi, dlatego też zapewniają pełen komfort przy problemach z krążeniem w nogach oraz przy opuchnięciu stóp i nóg.Skarpetki DEOMED Cotton Silver są dostępne w wielu kolorach oraz rozmiarach do wyboru.Dzięki swoim właściwościom bawełniane skarpetki DEOMED Cotton Silver z dodatkiem jonów srebra to doskonały wybór dla wielu osób, dla których liczy się zdrowie i maksymalny komfort na co dzień.Z pełną ofertą możecie zapoznać się odwiedzając nasz punkt zaopatrzenia medycznegoTomaszów Mazowiecki ul. Słowackiego 4Oferujemy atrakcyjne rabaty dla stałych klientów Honorujemy Tomaszowską Kartę Seniora 
Reklama
Kto zostanie nowym dyrektorem lub dyrektorką w TCZ? Borowski definitywnie odchodzi Kto zostanie nowym dyrektorem lub dyrektorką w TCZ? Borowski definitywnie odchodzi Kolejna osoba odchodzi ze szpitala. Już czwarta. Tym razem jest to Konrad Borowski, dyrektor ds. pielęgniarstwa w Tomaszowskim Centrum Zdrowia. Złożył już wypowiedzenie i obecnie przebywa na urlopie. Jak sam twierdzi na chwilę obecną nie widzi możliwości współpracy zarówno z Prezesem szpitala, jak i Starostą Mariuszem Węgrzynowskim. Pojawia się więc wakat na kolejne stanowisko. Kto je zajmie. Od dłuższego czasu mówi się o tym, że Starosta na tę funkcję chce powołać bliską mu politycznie Ewę Kaczmarek zastępca Pielęgniarki Koordynującej Oddz. Chorób Wewnętrznych. Na liście nazwisk pojawia się też córka radnego Szczepana Goski, która zdaniem pracowników TCZ ma zostać umieszczona w roli odchodzącego Borowskiego lub osoby koordynującej tomaszowskie ratownictwo medyczne. Zapewne wkrótce dowiemy się czy pogłoski ze szpitalnych korytarzy się potwierdzą. W ten sposób pełnię odpowiedzialności nad szpitalem przejmuje "ośrodek decyzyjny" w postaci Mariusza Węgrzynowskiego oraz Adrian Witczak, którego w spółce reprezentuje prokurent Glimasiński. Otwarte zostaje pytanie: kto następny: dyrektor - główna księgowa Alina Jodłowska? Z całą pewnością zostaną dyrektorzy, którzy sami nie wiedzą co w spółce robią.Węgrzynowski pozbył się Prezesa, bo szukał ośrodka decyzyjnego Węgrzynowski pozbył się Prezesa, bo szukał ośrodka decyzyjnego Wczorajsza sesja Rady Powiatu Tomaszowskiego zawierała co prawda tylko jeden punkt merytoryczny, ale dyskusja (jeśli można ją tak nazwać) trwa ponad 3 godziny. Jak opisać, to co się działo, by oddzielić własne opinie od prezentacji zdarzeń? Jest to w moim przypadku niezwykle trudne ponieważ sam byłem aktywnym ich uczestnikiem. Dlatego czytelnicy będą mieli możliwość przeczytania dwóch tekstów. Jeden z subiektywną oceną, w formie felietonu, mojego autorstwa. Drugi współpracującej z portalem dziennikarki. Gotowi?
Córki partyjnych kolegów zawsze znajdą pracę w Starostwie Córki partyjnych kolegów zawsze znajdą pracę w Starostwie Od kilku lat głośno krytykowana jest polityka kadrowa Starosty Mariusza Węgrzynowskiego. Mówi się nawet, że przerost zatrudnienia sięga ok 100 osób przy równoczesnym niedoborze profesjonalnej kadry urzędniczej wyspecjalizowanej w zakresie budownictwa, geodezji, gospodarowania nieruchomościami itd. Piotr Kagankiewicz szacuje, że nadmierne wydatki sięgają nawet czterech milionów złotych. Kolejne umowy miały być podpisywane z początkiem tego roku, a więc kolejne setki tysięcy złotych. Zatrudnienie znajdują członkowie rodzin polityków PiS. Dla przykładu do Wydziału Promocji trafiła córka wójta gminy Będków, Dariusza Misztala, podobnie jak Mariusz Węgrzynowski działacza PiS oraz bliskiej osoby Antoniego Macierewicza. Wójt w ubiegłej kadencji zatrudniał z kolei radnych przyjaznych Staroście. Informacja o tym, co robi konkretnie dany pracownik, okazała się być najbardziej strzeżoną przez wójta tajemnicą. Promocja pęka w szwach. Pracuje w niej kilka osób więcej niż 10 lat temu. Czy jakieś efekty działania można uznać za spektakularne? Chyba tak. Należą do nich niespotykane nigdzie indziej zakupy dewocjonaliówUmorzenie w sprawie Misiewicza bez poważnych zastrzeżeń. W tle prezydent Tomaszowa i jego małżonka Umorzenie w sprawie Misiewicza bez poważnych zastrzeżeń. W tle prezydent Tomaszowa i jego małżonka Prokuratura Okręgowa w Piotrkowie w 2016 roku wszczęła śledztwo w sprawie Bartłomieja Misiewicza, byłego rzecznika Ministerstwa Obrony Narodowej i szefa gabinetu politycznego szefa MON Antoniego Macierewicza. Sprawa dotyczyła tego, że 30 sierpnia tamtego roku w bełchatowskim starostwie podopieczny Antoniego Macierewicza miał obiecywać dobrze płatną pracę powiatowym radnym Platformy Obywatelskiej, w zamian za ich poparcie w głosowaniu nad powołaniem wicestarosty bełchatowskiego.
Reklama
Reklama
Łóżko rehabilitacyjne  Elbur PB 636 Łóżko rehabilitacyjne Elbur PB 636 Cena: Do negocjacjiZ pełną ofertą możecie zapoznać się odwiedzając nasz punkt zaopatrzenia medycznegoTomaszów Mazowiecki ul. Słowackiego 4Oferujemy atrakcyjne rabaty dla stałych klientów oraz montaż gratisNa zdjęciu: Łóżko PB 636 w kolorze dąb sonoma z dzielonymi barierkami po jednej stronie łóżka. Akcesoria: Lampa przyłóżkowa. Szczególną cechą modelu łóżka PB 636 jest możliwość opuszczenia leża do poziomu 29 cm. Niska pozycja pozwala na większy komfort użytkowania osobom o niższym wzroście oraz redukuje w znacznym stopniu możliwość odniesienia urazu w sytuacjiprzypadkowego wypadnięcia. Zakres regulacji wysokości, pozwala na pracę opiekunów w optymalnych warunkach. Możliwość stosowania dzielonych barierek powoduje, że użytkownik nie musi być na stałe ograniczony barierami w przestrzeni łóżkaKolory standardowe: Kolory niestandardowe*: DETALE PRODUKTU:1. Położenie leża 29 cm od podłogi4. Pilot z blokadą poszczególnych funkcji2. Dekoracyjna osłona leża5. Podwójne koło z hamulcem3. Nowoczesny napęd podnoszenia leża6. Dzielona barierka (opcja)OPCJE:zmiana długości i wypełnienia leża • zmiana kolorystyki • dzielone barierkiPODSTAWOWE DANE TECHNICZNEBezpieczne obciążenie robocze175 kgMaksymalna waga użytkownika140 kgRegulacja wysokości leża:od 29 do 72 cmRegulacja segmentu oparcia pleców:0 ÷ 70°Regulacja segmentu oparcia podudzi:0 ÷ 20°Wymiary zewnętrzne długość × szerokość:207 × 106 cmPrześwit pod łóżkiem:ok. 16 cmCiężar całkowity:118,6 kgKółka jezdne:100 mm z hamulcem FUNKCJEDO POBRANIA: Karta produktu PB-636 [PDF]
Reklama
Napisz do nas
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama